Wszystko jest dobrze w całym stworzeniu… 1
Będę przy was o każdej porze dnia i nocy. Taką obietnicę składam każdemu z was z osobna. Będę przy was ZAWSZE.
Proszę, żebyście nie uciekali ode mnie i nie próbowali się chować – choć i tak wiem, że będziecie. Nadejdą takie chwile, gdy będzie wam tak bardzo wstyd samych siebie i waszych reakcji, że będziecie woleli, żeby mnie przy was nie było. Będziecie udawać, że mnie tam nie ma, a zatem… w waszych oczach… mnie nie będzie. Ale w moich będę [śmiech].
A za każdym razem, gdy wpadniecie w jakiekolwiek tarapaty czy zwątpienie, przypomnijcie sobie owe tak sławetne słowa. Weźcie głęboki oddech i powiedzcie – WSZYSTKO JEST DOBRZE W CAŁYM STWORZENIU….
Spis treści
Nota od Wydawcy
Inwokacja
Część Pierwsza Seria Mistrzowska
Każdy krok naszej drogi
Potencjały z przeszłości
Jak to działa
Doświadczanie JAM JEST
Pełnia świadomości
Strefa przebudzenia
Część Druga Seria NEXT (Następna)
Tworzenie i wzmacnianie potencjałów
Śniło mi się, że śpię
Ahmyo
Powrót magii
Sha–Dhar
Narzędzia na kolejne lata
Kihak
Poza tożsamość
Doświadczanie po spirali
Duch jest obecny
Nota od wydawcy
W 2019 roku mija dziesięć lat odkąd Adamus Saint Germain przejął opiekę i nauczanie światowej społeczności Shaumbry po tym, jak Tobiasz (poprzedni prelegent Karmazynowego Kręgu) powrócił na Ziemię. W ciągu tych 10-ciu lat Geoffrey Hope razem ze swoją żoną Lindą przekazali wiele wspaniałych wykładów Adamusa, zebranych w dziesięciu seriach. Każda z nich zawiera zbiór przekazów wypełnionych inspirującymi dialogami, błyskotliwym humorem oraz głęboką, bezcenną mądrością. Ten niesamowity i dostępny bezpłatnie zapis wiedzy służy wszystkim, którzy postanowili odkryć i urzeczywistnić swoje mistrzostwo tu na Ziemi.
Jest nam niezmiernie miło, że to właśnie Wydawnictwo Biały Wiatr jest medialnym narzędziem Karmazynowego Kręgu w Polsce. W czasie ostatnich 10-ciu lat zostały wydane wszystkie oficjalne publikacje CC, jak również – co jest ewenementem na skalę światową – mnóstwo tekstów, które w innych krajach dostępne są tylko w formie on-line. Cieszymy się, że społeczność Shaumbra w naszym kraju stale się powiększa i ma swobodny dostęp do tak szerokiej gamy materiałów.
Aby uhonorować drogę nas wszystkich oraz ostatnią dekadę spędzoną wspólnie z Adamusem, postanowiliśmy opublikować materiał niezwykły – najlepsze (naszym zdaniem) fragmenty z dotychczasowych przekazów z lat 2009-2019. Zawierają one rozmowy z ludźmi obecnymi bezpośrednio na shoudach w USA, trafne riposty i powiedzenia Adamusa oraz mnóstwo perełek mądrości, które są ponadczasowe… i które zasługują, żeby wciąż z nich czerpać i z nich korzystać.
Prawdopodobnie… choć nie wiemy tego do końca… całość materiału zostanie opublikowana w formie 4-tomowej sagi.
Mamy nadzieję, że ta i kolejne części dostarczą Wam wielu wzruszeń, a przede wszystkim inspiracji oraz narzędzi na nadchodzące dni, miesiące i lata.
Ważna uwaga: Tytuły poszczególnych rozdziałów pokrywają się z tytułami comiesięcznych shoudów, stanowiących zawartość serii rocznych. Jeśli jakiś fragment szczególnie Was poruszy, warto odnaleźć dany przekaz na stronie www.shaumbra.pl i przeczytać go w całości. Poczujecie wtedy w pełni jego wartość i energię.
Inwokacja
Jestem Tym, Kim Jestem.
Jestem Tym, Kim Jestem… ale kim ja jestem? Ha! [śmiech] To dopiero pytanie. Kim ja jestem? Czy ja to tak naprawdę Cauldre, czyli Geoffrey Hoppe, który się tu przed wami zgrywa? Nie, on sam nigdy by się tak nie wygłupiał. No to kim ja jestem? Dobre pytanie. Czy ja to Saint–Germain? Niektórzy z was, którzy mieli już do czynienia z Saint-Germainem w przeszłości, mocno w to powątpiewają… Czy ja to Adamus? Kim jestem? Czy ja to Linda? Hm… bywają takie dni, że tak.
Droga Shaumbro… Jestem Tym, Kim Jestem. Jestem Adamusem, jestem Saint-Germainem, jestem Lindą i Geoffreyem, a także… każdym z was.
Jestem waszą przyszłością. Wezwaliście mnie, więc przybyłem do was z odległych czasów, z potencjałów przyszłości, ale nie w jakimś małym, metalowym statku UFO, co raczej na fali światła. Może…
Jestem też waszą przeszłością… częściowo dlatego, że znam was od dawien dawna, a częściowo dlatego, że tak wiele o was wiem… znam waszą przeszłość. Wiem, jakie są wasze aspekty, jakie przeszliście doświadczenia. Jestem zatem waszą przeszłością, a to niemała rzecz.
Jestem też waszymi marzeniami. Jestem waszymi wątpliwościami. Jestem waszymi lękami. Jestem WAMI. Jestem Shaumbrą.
Jestem energią i jestem świadomością tych wszystkich ludzi na całym świecie, którzy właśnie teraz się budzą, którzy szukają odpowiedzi. Jestem też Adamusem… jak najbardziej. Jestem Saint–Germainem. Ale przede wszystkim jestem każdym z was, ponieważ gdy uczeń jest gotowy, zjawia się nauczyciel. Tylko, że on nie przychodzi z zewnątrz, ale pojawia się wewnątrz was.
Jestem wami. Jestem uosobieniem tych słów, które rozbrzmiewają w waszej głowie, ale których nie jesteście całkiem pewni. Uosabiam waszą intuicję. A przynajmniej się do niej dostrajam. Uosabiam potencjały przyszłości. Uosabiam waszą przeszłość, która wciąż nie daje wam spokoju.
Jestem Tym, Kim Jestem. Jestem tutaj dla każdego z was, jestem przy was na każdym kroku…
Adamus Saint Germain
Część Pierwsza
Seria Mistrzowska
Każdy krok naszej drogi
Wspólnie będziemy robić rzeczy, które przeczą wszelkiej logice i wręcz nie mieszczą się w głowach. Przekroczymy wszelkie możliwe granice, ale to będzie wymagało od was całkowitego zaufania do samych siebie. Macie ufać nie mnie, tylko sobie. Jeżeli będziecie pokładać zaufanie we mnie, wówczas pozwolę, żebyście upadli i nauczyli się wreszcie ufać sobie.
Nauczycie się ufać sobie i kochać siebie tak bardzo, jak nawet wam się nie śniło. Naszym podstawowym zadaniem podczas wznoszenia się ponad umysł będzie doświadczanie. DOŚWIADCZANIE.
Wielu z was od dawna poszukuje Ducha, Boga, siebie samego, czy jeszcze Bóg wie czego innego. Do tej pory robiliście to przy pomocy umysłu. Przy jego pomocy wszystko analizowaliście, studiowaliście…. Dobry Boże, odrzućcie wreszcie te praktyki, działania i stare książki! Wynieście je na śmietnik. Nigdy nie zrozumiecie ani siebie, ani Ducha, jeżeli będziecie tylko studiować. Jedyna droga do poznania Ducha to doświadczanie… i właśnie to będziemy robić.
Chciałbym was prosić, żebyście robili notatki ze swoich doświadczeń. Czy to w formie dziennika, bloga… albo zwykłych zapisków. Nie musicie specjalnie się rozpisywać, ani też robić tego codziennie. Wyruszamy razem na zupełnie nowe terytoria. Udajecie się do Nowego Świata… lecz tym razem ten Nowy Świat nie jest jakimś nieodkrytym lądem po drugiej stronie Europy. Ten Nowy Świat to Nowa Świadomość… Nowa Energia.
Dlatego róbcie zapiski ze swojej podróży. Będą dla was bardzo przydatne. Będziecie ich potrzebować. W te dni, które okażą się wyjątkowo trudne, pomogą wam zrozumieć, jak udawało wam się przezwyciężyć poprzednie przeszkody. Gdy mówię „trudne”, nie mam na myśli tego rodzaju trudności, których doświadczaliście w Starej Energii. Mam tu raczej na myśli trudności ze zrozumieniem tego, co dopiero BĘDZIE się działo. Gdy będzie się wam wydawać, że to, co się wydarza, nie ma żadnego sensu.
To właśnie chciałbym tu podkreślić. Będzie się wam wydawać, że niektóre rzeczy nie mają w ogóle żadnego sensu. Proszę, żebyście się tym nie niepokoili. Jakaś część waszego ja będzie chciała natychmiast zmierzyć się z tym wszystkim i poddać to analizie, doszukiwać się w tym logiki, pojąć, co się dzieje. A gdy zobaczycie, że nie ma w tym większego sensu, że przeczy to wszelkim prawom logiki i fizyki, możecie zacząć się niepokoić. Przestraszy was brak możliwości kontroli. Będziecie się chcieli z powrotem schronić pod skrzydła Starej Energii.
I właśnie wtedy należy się uspokoić, wziąć głęboki oddech i po prostu… doświadczać. Doświadczać wszystkiego, co się wydarza. Odpuszczać sobie wszystkie niepokoje. Niektórym z was może się wydawać, że tracą zmysły, że wariują. To uczucie w przyszłości będzie jeszcze silniejsze niż być może teraz – będzie się wam kręcić w głowie, będziecie mieli problem z prawidłowym widzeniem i tym podobne trudności. Odpuszczajcie to sobie na bieżąco. To wszystko jest jedynie koniecznym elementem integracji Nowej Energii, częścią waszej pionierskiej podróży.
Niektórzy z was mają negatywną opinię o przyjmowaniu różnych ról, twierdząc że przecież wtedy nie są sobą. Ależ są. Wasze role to możliwość wyrażania samego siebie, a gdy już wciągnie was odgrywanie różnych postaci… zabawa w teatr… gdy będziecie potrafili się tym cieszyć, wówczas zrozumiecie, że to jeden z najwspanialszych darów, jakim mogliście się obdarować tu na Ziemi.
Ta różnica między mną a wami, o której wspomniałem wcześniej, polega na tym, że wy trzymacie się kurczowo jednej rzeczywistości – bardzo ograniczonej, poukładanej i ściśle zaplanowanej, którą obawiacie się zostawić. Ale dlaczego tak bardzo się obawiacie? Boicie się, że te wszystkie wasze kreacje przejmą nad wami kontrolę? Cóż, może właśnie powinny… Obawiacie się, że możecie stracić nad wszystkim kontrolę, ale to jest dokładnie to, czego właśnie potrzebujecie – musicie się nauczyć, jak przestać wszystko kontrolować… Obawiacie się, że to wszystko was przerośnie, te wszystkie energie, te wszystkie ciemności i wszystko inne… ale to jest stare, bardzo stare wierzenie. Nie ma żadnych ciemności, które mogłyby was ogarnąć czy pochłonąć, absolutnie żadnych… No chyba, że lubicie się nimi bawić.
Nowa Energia jest wszędzie wokół. Na poprzednich shoudach wiele już o tym mówiliśmy. Jest wszędzie wokół – została stworzona przez was, już po tym, jak opuściliście nasz wspólny Dom. Jej właściwości i sposób funkcjonowania różnią się bardzo wyraźnie od tych typowych dla starej energii wibracyjnej, z którą do tej pory pracowaliście. To nie znaczy, że energia wibracyjna całkowicie zniknie z waszego życia – absolutnie nie. Zintegrujemy ją z Nową Energią.
Szczerze mówiąc, ani ja, ani Tobiasz, ani żaden z Mistrzów tak naprawdę do końca nie rozumiemy, jak funkcjonuje Nowa Energia. Owszem, mamy pewne przypuszczenia, mamy pewne obserwacje – szczególnie ci z nas, którzy jeszcze do niedawna przebywali na Ziemi. Mamy pewne ogólne wyobrażenie, jak będzie ona funkcjonować w waszym życiu i będziemy wam pomagać, żebyście mogli odkryć, jak możecie ją wprowadzić do swojej rzeczywistości.
Być może czasami to wszystko okaże się dla was zbyt dużym wyzwaniem i twardym orzechem do zgryzienia, ponieważ jedno o Nowej Energii wiemy z całą pewnością – NIE POWIELA WZORCÓW AKTYWNOŚCI TYPOWYCH DLA STAREJ ENERGII. Stara Energia lubiła funkcjonować w pewien powtarzalny sposób, raz za razem powielając określone rozwiązania tak długo, dopóki jakaś potężna zewnętrzna siła czy bodziec nie zmusiły jej do porzucenia dotychczasowego wzorca. Tego właśnie doświadczaliście przez ostatnie kilka lat swojego życia – próbowaliście wydostać się z głębokich kolein swoich staroenergetycznych wzorców zachowań. Potrzebna była do tego pewna dawka energii stworzonej przez was samych… jakieś doświadczenie w waszym życiu, czasem traumatyczne – zazwyczaj traumatyczne – które pozwoliłoby wam wyzwolić się ze staroenergetycznych ograniczeń w waszych sposobach myślenia.
Nowa Energia funkcjonuje zupełnie inaczej niż stara, choć nie jesteśmy do końca pewni jak. Prawdę mówiąc to właśnie wy zgodziliście się wziąć na siebie zadanie odkrycia kryjących się za tym „zasad”. Zgodziliście się zostać pionierami Nowej Energii, żebyśmy mogli zrozumieć, jak ona działa i jak sprowadzić ją na Ziemię. To właśnie wy zgodziliście się na to, żeby pojawić się teraz na tej planecie, żeby ta Nowa Energia… Zresztą sami ją stworzyliście, to wasze własne dzieło. To nie dar boży, jak w przypadku starej energii wibracyjnej. Tamta była darem Ducha dla was… ta jest waszym własnym darem dla samych siebie. Tyle tylko, że ona nie powiela tych samych wzorców, nie zachowuje się za każdym razem tak samo.
W przeciwieństwie do Starej Energii – która czasem wywoływała w was frustrację swoim niewielkim potencjałem i tym, że musieliście przez to gromadzić ją w dużych ilościach – Nowa Energia ma ogromny potencjał. Stara Energia musiała być przez was kumulowana w takich jej nośnikach, jak pieniądze czy władza i musieliście gromadzić całe pokłady tej energii, bo czasem działała bardzo, ale to bardzo wolno… bardzo ociężale. I właśnie to zrodziło w was przekonanie, że musi być jakiś inny, lepszy sposób, żeby móc realizować swoje zamierzenia. I rzeczywiście jest – dlatego tu jesteście. Dlatego ja tu jestem.
Jedną z bardzo istotnych kwestii, które stoją teraz przed Shaumbrą, będzie wprowadzanie Nowej Energii do waszych osobistych doświadczeń. Od razu wam powiem, że nie macie się czego obawiać. Naprawdę nie macie się czego bać ze strony Nowej Energii. Czasem możecie niemile odczuwać pozostałości starej, wibracyjnej energii, ponieważ ona zawiera pierwiastki mroku, strachu, waszej własnej historii, czy też wyzwań, z którymi przyszło wam się kiedyś zmierzyć. Nieraz możecie odczuć falę Starej Energii, która przelewa się przez wasze życie i to może was niepokoić, bo ona rzeczywiście będzie niosła ze sobą wiele starych kwestii, wspomnień i wzorców energetycznych. To zupełnie naturalne, że w takich chwilach może was ogarniać niepokój.
Natomiast Nowa Energia ma bardzo czystą, nieskomplikowaną postać i jest gotowa na to, żeby wniknąć w wasze obecne życie. Jednak to, co może się okazać do pewnego stopnia wyzwaniem – zarówno dla was, jak i dla mnie – to fakt, że jej przejawienie, jej sposoby funkcjonowania i działania, będą całkowicie odmienne od tych staroenergetycznych… przez co jej potencjał wciąż pozostaje nie do końca znany.
Nowa Energia, która nie powiela żadnych wzorców, nie sprawdza się w pracy z umysłem. Dlatego jednym z większych wyzwań, które przed wami staną, będzie zaufanie sobie na tyle, żeby odważyć się wyjść poza umysł. Dopiero wówczas pojmiecie te wszystkie boskie zasady, o których mówiliśmy przez tysiące lat w naszych tajemnych szkołach i zgodnie z którymi wspólnie działaliśmy. Wzniesiemy się ponad ludzki umysł, żeby zagłębić się w umysł boski, a ten działa na zupełnie innych zasadach – nie ocenia, nie analizuje, nie ucieka się do logiki.
Umysł boski posiłkuje się współczuciem i szacunkiem, patrzy na wszystko w bardzo prosty sposób, podczas gdy umysł ludzki ma tendencje to tego, żeby wszystko wciąż komplikować. Inteligentni ludzie zwykle są bardzo skomplikowani, ale prędzej czy później stają się tępi, nieefektywni.
Tak więc w tej kwestii czeka was wiele wyzwań, na które zresztą sami się zgodziliście, żeby móc pracować z boską inteligencją (gnostem) czy też boskim umysłem… jakkolwiek byście tego nie nazwali. Ale to wciąż będzie wasz własny umysł, choć wykroczy poza ludzką inteligencję – nie jest po prostu bankiem danych, nie spogląda w przyszłość, uciekając się do wiedzy wyniesionej z przeszłości. Boski umysł nie funkcjonuje w ten sposób, ponieważ kieruje się bardzo prostą zasadą – WSZYSTKO JEST DOBRZE W CAŁYM STWORZENIU.
Dlatego też boski umysł cechuje duża ufność. Rozumie, posiłkując się słowami Tobiasza, że „to bez znaczenia”. Woli skupić się na odkrywaniu niż na bezpieczeństwie, a to może stanowić dla niektórych z was duże wyzwanie. Podczas gdy wasze ludzkie ja i ludzki umysł koncentrowały się do tej pory na zapewnieniu sobie poczucia bezpieczeństwa, na obronie i ochronie siebie, umysł boski, czerpiący z Nowej Energii, w ogóle o to nie dba. Dlatego niewątpliwie przyjdą chwile, kiedy wasz ludzki umysł będzie domagał się od was, żebyście zapewnili mu bezpieczeństwo i ochronę.
Ale musicie zrozumieć, że boski umysł zupełnie o to nie dba, ponieważ wie, że niczego nie musi chronić. To tylko iluzja. Chronić przed czym? Przed miłością, która was wypełnia i która jest waszą naturą? Przed Urzeczywistnieniem, które już jest waszym udziałem, a teraz jedynie doświadczacie samego procesu wznoszenia? Przed tym, że wszystko we Wszechświecie jest w jak najlepszym porządku? Pora odrzucić ten cały system wierzeń zaszczepiony wam dawno temu, zgodnie z którym do tej pory funkcjonowaliście, a który wmawia wam, że siły ciemności, czy jakakolwiek inna nieznana siła, mogą was posiąść. To nie działa. Próbowaliście już stosować to na innych i oni na was, ale to nie działa.
Nie można nikogo posiąść. Rzeczywistość nie może was złapać w żadną pułapkę. Jesteście prawdziwie niezawisłymi, suwerennymi istotami, więc nie ma się absolutnie o co martwić. A cała ta idea fortyfikowania się, osłaniania czy bronienia, powodowała do tej pory jedynie więcej frustracji, problemów i wyzwań niż kiedykolwiek była tego warta.
Oczywiście wciąż będzie wam potrzebny czas, w którym będziecie mogli pobyć sami. Samotność jest wam potrzebna, a wręcz nieodzowna, jeżeli chcecie zrobić kolejne kroki. Zauważyliście, jak ostatnio wszystko zaczynało się piętrzyć w waszym życiu, jeżeli tylko nie poświęcaliście sobie wystarczająco dużo czasu, chociaż czuliście intuicyjnie, że jest wam to potrzebne? Wszystko zaczynało się wokół was psuć, a wy opadaliście z sił. Będziecie teraz naprawdę potrzebowali chwil spędzonych w samotności, dlatego proszę, żebyście tego nie zaniedbywali.
amiętajcie, że wy również jesteście Bogiem i stwórcą… że stworzyliście ten Wszechświat, tę Ziemię, a także swoje na niej wcielenia… że jedynie zapomnieliście, że nim jesteście. Częściowo dlatego, że ta wiedza została z was wymazana, czy też raczej, że to wy sami pozwoliliście, żeby tak się stało, gdy zaczęliście prowadzić normalne, zwykłe, rutynowe życie. A ono potrafi być bardzo kuszące. Przyciąga was do siebie, wciąga coraz głębiej, zasysa, a potem trzeba włożyć dużo wysiłku, żeby się z tego uwolnić. Jednak im bardziej próbujecie siłowo wyrwać się z tej mrzonki, przebić przez zasłonę zapomnienia, walczyć z tymi ruchomymi piaskami ziemskiej rzeczywistości, tym bardziej one was wciągają.
Dlatego trzeba sobie po prostu to wszystko odpuścić. Uwolnić się od tego. Wznieść się ponad to wszystko, co wydaje wam się sensem ziemskiego życia. Choć jednocześnie trzeba zdawać sobie sprawę, że może to być dla was znacznie trudniejsze i znaczniej bardziej przerażające niż wysiłki skierowane na uwolnienie się od tego na siłę, niż wywalczenie sobie siłą drogi wyjścia, niż uciekanie się do przemocy i agresji, żeby tylko uwolnić się od tej nękającej was zwyczajności i stać się tym, czym naprawdę jesteście.
W końcu wyjdziecie poza tę retorykę, poza wszystkie te słowa. Można mówić o miłości, można miłość analizować, można o miłości pisać, nawet o niej śpiewać, ale miłość staje się miłością dopiero wtedy, gdy jej doświadczycie. Dopóki to się nie stanie… ona pozostaje tylko teorią.
I podobnie, możecie rozprawiać o Bogu całymi dniami. Niektórzy z was doskonale to potrafią. Nie zauważyliście, że wasi słuchacze już dawno śpią? Słyszałem niektóre z waszych wspaniałych teorii na temat Boga. Wyrzućcie je wszystkie w cholerę. Żadne słowa nigdy, ale to nigdy nie będą w stanie opisać doświadczenia Ducha – doświadczania Życia.
Rozprawiacie o życiu, rozprawiacie o Nowej Energii – po prostu przestańcie…. Widzę, jak niektórzy z was próbują oceniać co już jest Nową, a co jeszcze Starą Energią i krytykują wszystko, co jest staroenergetyczne. Przestańcie, bo to tylko słowa, to czysta retoryka i nic więcej. Pora wreszcie zacząć doświadczać. Gdy doświadczycie we własnym życiu, czym jest Nowa Energia, wówczas przestaniecie używać tego terminu. Określenie „Nowa Energia” przestanie mieć dla was jakiekolwiek znaczenie. Doświadczycie czegoś w rodzaju integracji, spełnienia, wypełnienia… choć żadne słowa nie będą w stanie oddać tego, co w rzeczywistości stanie się waszym udziałem.
W Nowej Energii doświadczycie wreszcie, co tak naprawdę znaczy być stwórcą, a wtedy zrozumiecie, co kryje się za słowami – I ty również jesteś Bogiem. Same słowa przestaną mieć znaczenie i liczyć się będzie tylko doświadczanie tego, co się za nimi kryje. A przecież doświadczanie tego wręcz bije od każdego z was. To właśnie wasze doświadczanie boskości przyciąga do was waszych uczniów, pozwala wam być dla nich Standardem. To właśnie wasze własne doświadczanie, a nie intelektualizowanie czy analizowanie, zmienia waszą energię i wasze życie.
Nie wiem, ile nam to zajmie – miesiące, lata czy dziesięciolecia, ale będę z wami pracował do skutku. I mogę już teraz wam obiecać, że odnajdziecie wasze szczęście – wasze szczęście… wasze spełnienie… jakkolwiek tego nie nazwiecie. Tuż przed tym, jak będziecie mieli je odnaleźć, wyklniecie mnie od wszystkich diabłów [śmiech]. Tuż przed tym, jak będziecie je mieli odnaleźć, poczujecie, jakbyście mieli się zaraz rozpaść, załamać, ale to uczucie nie będzie trwało długo.
Mogę wam to teraz powiedzieć, bo wiem, kim jesteście. Wiem, z czym pracujecie i wiem… przyglądając się waszym energiom… że tak naprawdę już tam jesteście. Teraz pozostało wam tylko zrobić ten ostatni krok i pozwolić sobie na doświadczenie wszystkiego tak, żeby mogło się to ziścić jeszcze podczas tego wcielenia.
Nie będziemy się zbytnio zagłębiać w ezoterykę. Nie będę tu przed wami filozofował. Będą takie dni, gdy będzie wam się wydawało, że nic się tu między nami nie dzieje i dopiero później zdacie sobie sprawę, jak wielkie wydarzyły się zmiany. Tak właśnie funkcjonuje Nowa Energia. Będą dni, gdy będzie wam się wydawało, że nie robicie żadnych postępów, a potem nagle zdacie sobie sprawę, że postęp to iluzja… że już teraz dajecie sobie świetnie radę.
Zagłębimy się też w coś, co dla mnie samego jest bardzo interesujące, a mianowicie w zablokowane czy też ukryte potencjały przeszłości. Przeszłość kryje w sobie ogromne pokłady miłości. Przeszłość próbuje nawiązać relacje z Nową Energią, ale znaczna jej część jest zablokowana przez wasze własne systemy wierzeń i waszą historię. A tak przy okazji, ta historia jest… Można z powodzeniem wyrzucić całą historię, ponieważ została opisana z całkowicie liniowej perspektywy. Również wasza własna. Patrzycie wstecz i wydaje wam się, że macie za sobą znaną wam, jasno określoną przeszłość – przynajmniej w tym wcieleniu. A tak w ogóle nie jest. Wydaje wam się, że możecie mi pokazać wszystkie swoje fotografie przedstawiające wasze życie odkąd tylko się urodziliście aż po dzień dzisiejszy i udowodnić, że w waszej przeszłości wszystko jest jasne i oczywiste. A tak naprawdę widzicie jedynie niewielki wycinek przeszłości i waszej własnej historii.
Potencjalne scenariusze przeszłości zostały przyblokowane, ukryte, i to w bardzo sprytny sposób, a wszystko po to, żebyście myśleli, że znana wam przeszłość to wszystko, czym teraz jesteście… a to nieprawda. Ukryliście je sami i pozwoliliście też innym, żeby je ukryli, przez co obecnie widzicie siebie w bardzo wąskim świetle, a tak naprawdę jesteście czymś znacznie większym, niż wam się wydaje.
Dlatego zagłębimy się w przeszłość, żeby odblokować jej potencjalne scenariusze i – jakbyście to określili – alternatywne rzeczywistości… choć tak naprawdę one wcale nie są alternatywne. One NAPRAWDĘ miały miejsce, tylko postanowiliście je zignorować. Choć muszę was uprzedzić, że powrót do przeszłości może się okazać bardzo dużym wyzwaniem. Jej wrót strzegą smoki i demony, które sami tam umieściliście – częściowo, żeby jej strzegły, a częściowo, żeby stworzyć dla siebie taką iluzję. Teraz jednak przyszła pora na to, żeby udać się w przeszłość i uwolnić cały jej potencjał. Przez to ona się… ZMIENI. Niekoniecznie pociągnie to za sobą zmianę przeszłości innych ludzi, ale wasza zmieni się na pewno. Jesteście na to gotowi? [aplauz publiczności] Nie śpieszcie się tak z decyzją, póki nie przeczytacie tego, co jest napisane drobnym drukiem! [śmiech]
Tobiasz już nieraz wam wyjaśniał, że nigdy nie robicie niczego źle. Nie jest to po prostu możliwe. Uwierzcie mi. Nie jest to możliwe. Możecie mieć wiele złych doświadczeń, ale to nie znaczy, że robicie cokolwiek źle.
Cały czas ja i moi towarzysze będziemy wam powtarzać jedno słowo – SZACUNEK. Szacunek jest bardzo ważny. My mamy wielki szacunek dla każdego z was, bez względu na wszystko. Szanujemy wszystko, co robicie…wszystko, czym jesteście. Nigdy was nie oceniamy.
Chciałbym was prosić, żebyście w podobny sposób podchodzili do innych ludzi. Szanujcie ich wszystkich. Szanujcie ludzi, których nie lubicie. Szanujcie ludzi, którzy was denerwują. Szanujcie tych, z którymi pracujecie. Szanujcie tych, z którymi rozmawiacie na forach czy w social mediach… tak na marginesie one powinny zostać pozamykane. Bardzo niewiele tam szacunku. Wiele dramatyzowania i hejtu, a niewiele szacunku.
Prawdziwy szacunek oznacza, że szanujecie kogoś bez względu na to, czy się z nim zgadzacie czy nie… że okazujecie poszanowanie dla tego, na jakim etapie się teraz znajduje… dla tego, jakie wybrał dla siebie doświadczenie.
Będziemy was nakłaniać, żebyście okazywali sobie nawzajem szacunek. Szacunek to współodczuwanie. Tobiasz wiele mówił o miłości i to było wówczas jak najbardziej na miejscu. Wtedy potrzebowaliście wiele miłości, potrzebowaliście też o niej rozmawiać, ale teraz przyszła pora, żeby skupić się na szacunku – szacunku dla wszystkich. Wiem, że bardzo lubicie krytykować innych. Pora, żebyście zaczęli okazywać im szacunek. To nie znaczy, że macie się z nimi zgadzać, ale po prostu ich szanujcie.
Wówczas zrozumiecie, jak znaleźli się w punkcie, w którym obecnie się znajdują. Zrozumiecie też, jak wy się w nim znaleźliście. Zrozumiecie, że świat jest w rzeczywistości absolutnie doskonały. Teraz być może dostrzegacie jego wady, a właściwie to, co postrzegacie jako wady, ponieważ brak wam szacunku… ponieważ wciąż krytycznie go postrzegacie… ponieważ patrzycie na niego z obawą. Jednak gdy okażecie WSZYSTKIEMU szacunek, wówczas zrozumiecie, że wszystko jest dokładnie takie, jakie powinno być.
Gdy okażecie szacunek samym sobie, wówczas nie będziecie musieli już nic przerabiać. Chcę to tutaj podkreślić – GDY OKAŻECIE SZACUNEK SOBIE SAMYM, NIE BĘDZIECIE MUSIELI JUŻ NIC PRZERABIAĆ. Gdy okażecie szacunek sobie samym, nigdy już nie poczujecie się jak ofiara. I będziemy to raz za razem powtarzać, dopóki nie zakorzeni się to w was na dobre.
Tworzenie jest naturalnym sposobem wyrażania boskości w sobie. Ludzie zostali wytrenowani do tego, żeby być systemowcami, rutyniarzami. Narzucono wam konkretne wzorce zachowań i nakazano się ich trzymać. To wszystko bardzo zdusiło waszą energię i ogłupiło.
Jeżeli ludzie nic nie tworzą, ogarnia ich depresja. Zaczynają się niepokoić i smucić. Czują się jak zwierzę, które wpadło w pułapkę. Dlatego chcę, żebyście zaczęli tworzyć. Cokolwiek.
Widzieliście tu dziś kilka nowych publikacji, usłyszeliście nowe kompozycje – to wszystko efekty tworzenia. Jak chcecie, możecie zbudować choćby kamienny murek [śmiech]. Kupcie sobie rybki i załóżcie w domu akwarium. Stwórzcie coś, Shaumbro. Chcę, żebyście zaczęli zwracać uwagę na to, ile czasu w ciągu dnia pozostajecie niekreatywni, jak często wpadacie w rutynę.
Gotowanie – cóż to za wspaniały sposób, żeby wyrazić swoją kreatywność, nie mówiąc już o tym, że wasze ciało i wasz żołądek będą wam za to bardzo wdzięczne. Bycie kreatywnym może również oznaczać, że wsiadacie do auta i wyruszacie w nieznane. Jedziecie po prostu na przejażdżkę, a nie w jakimś konkretnym celu.
Niektórzy z was, którzy nas teraz słuchają, mają świetne pomysły na gry planszowe. Stwórzcie je w końcu… przestańcie ciągle szukać wymówek.
Jednym z wymogów waszego uczestnictwa w dalszym zgłębianiu Nowej Energii jest kreatywność. Będę was z tego rozliczał. To nie musi być nic wielkiego. Nie musicie zaraz zmieniać całego świata. To może być coś naprawdę prostego. Wyhaftujcie coś ładnego, namalujcie obraz, zaśpiewajcie piosenkę, napiszcie wiersz… umyjcie podłogę. Zróbcie cokolwiek. To nie musi być nie wiadomo jakie dzieło sztuki – wystarczy, że będzie to coś, co sami stworzycie. Biżuteria. Film. Cokolwiek.
To pozwoli wam uwolnić się od tego, co już od dłuższego czasu was przygniata… od całej tej waszej depresji, która tak naprawdę nie jest żadną depresją, a jedynie efektem stagnacji i zastoju energii. Oglądacie reklamy w telewizji, które przekonują was, że jeżeli jesteście w depresji, jeżeli nikt was nie kocha, jeżeli nie czujecie w sobie żadnej energii, jeżeli jesteście zmęczeni, to wystarczy tylko wziąć te ich pigułki. Nie… nie bierzcie żadnych pigułek. Bądźcie kreatywni. Twórzcie. Cokolwiek.
Potencjały z przeszłości
Tak się składa, że uciąłem sobie ostatnio małą pogawędkę z Vincentem, a wkrótce potem miał wypadek samochodowy. Skasował auto.
I co to znaczy? Że robi coś źle? Że była wokół niego jakaś zła energia? Wcale nie! To znaczy tylko tyle, że jakaś kwestia, o której wcześniej mówiliśmy, wymagała rozwiązania, że coś trzeba było poruszyć, bo się zablokowało lub utknęło. Vince, gdzie miałeś tę blokadę?
VINCE: W oczach.
ADAMUS: Raczej w głowie… tylko uzewnętrzniała się poprzez oczy.
VINCE: Acha.
ADAMUS: Acha. W głowie. Dlatego potrzebowałeś jakiegoś silniejszego bodźca. Ale to nie moja sprawka… tylko twoja… ten bodziec [śmiech]. Przykro mi, że aż musiało dojść do zniszczenia samochodu, ale trzeba było poruszyć przyblokowane energie.
I wszystko sprowadza się znowu do jednego – możecie sobie to wszystko albo ułatwić albo utrudnić. Możecie różne rzeczy rozwiązać za pomocą oddychania albo wymierzyć sobie kopniaka w tyłek [śmiech]. To wasz wybór. Wasz wybór… tak czy siak.
Dobrze… Dziękuję, Vince. Dziękuję.
VINCE: Dziękuję.
ADAMUS: Naprawdę zalecam wam wszystkim głębokie oddychanie. Oddychajcie z pomocą Andrah (dr Norma Delaney, www.newbreath.net), albo oddychajcie sami, ale po prostu praktykujcie głębokie oddychanie.
Wszystkie kwestie, które pozostają nierozwiązane, zaczynają się już powoli w was gotować i szukają ujścia. To ujście wcale nie musi mieć tak dramatycznego przebiegu, jak w przypadku Vince’a.
Niekoniecznie musi przybrać postać jakiegoś poważnego wypadku.
Możecie to zintegrować przy pomocy oddychania.
Weźcie głęboki oddech i poruszcie te wasze energie… Poruszcie je…
Zazwyczaj czekacie, „aż coś z zewnątrz was poruszy”. Prędzej czy później tak się stanie, ale w Nowej Energii wcale nie musicie na to czekać. Nie musicie czekać, aż coś spadnie wam na głowę, aż coś zaboli… nie musicie czekać na awanturę z bliską wam osobą. Ten dystans, fizyczny dystans, który stworzyliście, nie jest wam do niczego potrzebny.
Wszystko możecie zrobić już teraz i albo to sobie ułatwicie, albo utrudnicie, ale to i tak się stanie, więc wasz opór jest tu naprawdę bez sensu.
Kiedy tak jak teraz jesteśmy w grupie, nasze świadomości łączą się ze sobą, co sprawia, że ich zbiorowy potencjał zarządzania energią wzrasta wielokrotnie. Jeżeli tylko będziecie tego świadomi, możecie poczuć w splocie słonecznym jak to pomieszczenie tętni energią. Nawet Internet jest pełen energii, pełen życia.
Wiecie jak to jest, gdy czasem jesteście zupełnie sami, a wszystko wydaje się takie płaskie i bez życia. Jednak możecie zabrać ze sobą to, co tu wspólnie robimy i włączyć do waszego codziennego życia, a zadzieją się w nim naprawdę niesamowite rzeczy.
Hm, trudno zrobić ten krok, prawda? Weźmy choćby taką rzecz jak utrata pracy. To może być dla was źródłem ogromnych frustracji, bo od razu martwicie się, co będzie dalej. O to, co miałoby ją zastąpić. Jednak w Nowej Energii jest tak, że z początku niczego się nie wie.
Dopiero z czasem wszystko staje się bardziej jasne i klarowne. W waszych życiach czai się tyle potencjalnych możliwości! One tylko czekają aż je odkryjecie… aż przestaniecie grać w te swoje gierki.
Dosyć już wymówek. Dosyć tego ciągłego gdybania. Przestańcie szukać wykrętów i pozwólcie, żeby coś się wreszcie wydarzyło w waszym życiu.
To właśnie będzie najbardziej ekscytujące w tym, co będziemy wspólnie robić… dokąd razem dotrzemy.
Wydarzą się niesamowite rzeczy, które będą pozbawione jakichkolwiek ograniczeń. Bardzo dziwne rzeczy… [Adamus chichocze, a publiczność się śmieje] Dziwne rzeczy, niespodziewane, i w tym właśnie leży piękno Nowej Energii, że zadzieje się w niej coś zupełnie nieoczekiwanego.
Jak wiecie, Stara Energia podąża mocno utartymi szlakami, jest bardzo przewidywalna w tym sensie, że jedynie powiela dobrze znane jej wzorce. To dlatego zasady jej funkcjonowania można sprowadzić do matematycznych czy fizycznych wzorów. Jest pod tym względem bardzo przewidywalna. Niewiele w niej świeżości, rześkości… a to, co nowe, zakorzenia się w niej stopniowo i bardzo powoli. Naprawdę istotne zmiany świadomości przebiegają na przestrzeni wielu tysięcy lat.
Połączenie Nowej i Starej Energii daje za to niesamowite rezultaty, zupełnie niespodziewane. To właśnie jest jedną z głównych kwestii, które chciałem dziś poruszyć – niespodziewane zmiany. Dlatego mam do was bardzo konkretne pytanie – Czy jesteście gotowi, żeby przyjąć to, co będzie dla was zupełnie nieoczekiwane? Czy potraficie na tyle sobie zaufać, żeby uwierzyć, że potraficie stworzyć coś naprawdę pięknego?
Zawsze macie wybór – szacunek bądź osądzanie… poszanowanie bądź krytyka… pełna akceptacja bądź zastanawianie się, co jest z kimś nie tak. Poszanowanie dla innych…
Bardzo ważne, żeby mieć szacunek dla siebie, ale także dla innych, ponieważ kiedy Nowa Energia stanie się już na dobre częścią waszego życia, wówczas wszystko będzie zachodzić w bardzo, ale to bardzo szybkim tempie. A wtedy szacunek okazywany sobie i innym ułatwi pracę nad Nową Energią, nad waszymi manifestacjami, nad waszym życiem. Okazywanie szacunku jest bardzo ważne.
Nie dajcie się przytłoczyć temu, co myślą o was inni, ponieważ – jak już wam to tłumaczył Tobiasz – tak naprawdę oni desperacko pragną, żebyście BYLI INNI. Wiedzą, że ktoś musi być pionierem, że ktoś musi pierwszy wkroczyć w nieznane.
Tak więc będzie nam chodzić raczej o redefinicję waszej tożsamości opartej na prawdziwym ja, niż o kolejną próbę zdefiniowania siebie jako człowieka noszącego konkretne imię i nazwisko.
Czy zdajecie sobie sprawę, jak wiele energii pochłaniają wasze wysiłki skierowane na tak zwane odkrywanie siebie? Niemalże całą.
Tymczasem ona powinna być nakierowana raczej na porzucenie ludzkiej tożsamości niż na jej odnalezienie. Tyle czasu spędzacie na zastanawianiu się, kim tak naprawdę jesteście, zamiast po prostu zdać sobie sprawę, że jesteście tym, czy jesteście – JESTEM TYM, CZYM JESTEM. Cała reszta jest bez znaczenia. To naprawdę bez znaczenia, jakie nosicie imię.
Adamusie, dlaczego życie jest takie trudne?
albo:
Dlaczego nic mi nie wychodzi?
albo:
Czemu moje życie jest takie do dupy?
Czemu nie mogę tego czy tamtego?
W kółko tylko o to pytacie.
A odpowiedź jest taka, że wybraliście po prostu kolejną grę. Nikt inny tego za was nie zrobił. Musi być coś takiego, co w niej uwielbiacie, a kiedy już odkryjecie, co to takiego, wtedy…
Na przykład fakt, że możecie winić kogoś innego za to, że wasze małżeństwo to jeden wielki koszmar, że nie musicie brać za siebie odpowiedzialności.
Oto dlaczego. O to właśnie chodzi. Pozostajecie w koszmarnym związku nie dlatego, że brak wam pieniędzy, ale ponieważ odgrywacie rolę ofiary i bardzo wam to odpowiada. Ja też do pewnego momentu uwielbiałem takie scenariusze. Może i wy kiedyś będziecie mieli ich dosyć. Po prostu gracie z jakąś energią w swoje ulubione gierki… ale możecie przestać w każdej chwili.
Mówicie, że nie macie pieniędzy i pytacie, co macie z tym zrobić. Nie wiem!
To bez znaczenia. To naprawdę bez znaczenia. Może po prostu zacznijcie znowu cieszyć się życiem. Może choroba, na którą od dawna narzekacie, przestanie was wreszcie męczyć. Może w końcu ujrzycie życie w pełni jego barw czy też, jak określił to Tobiasz, jego obraz ukaże wam się w wysokiej rozdzielczości. A może będziecie musieli skonfrontować się z samym sobą. Może. To byłoby najtrudniejsze ze wszystkiego, ale też i najpiękniejsze, gdybyście musieli skonfrontować się z samym sobą.
Wasze ja jest pełne śmieci, wypełnia je jeden wielki stek bzdur, hulają po nim demony, smoki i mnóstwo innych paskudztw. Ale tak naprawdę one wcale nie istnieją. One nie istnieją. To tylko przyblokowana energia, która próbuje za wszelką cenę się uwolnić…
Ogólnie rzecz ujmując, ludzie zazwyczaj obawiają się swoich ciał, ponieważ ciało boli i w końcu umiera. Ja na waszym miejscu też bym się go bał [śmiech]. Ale prędzej czy później zrozumiecie, że – po pierwsze – ból to w dużej mierze jedynie iluzja, że ciało może umrzeć i rzeczywiście umrze, ale dla was to tylko kolejne doświadczenie, których macie za sobą już całe mnóstwo. Nieraz już przecież umieraliście – czasem w wielkim bólu, czasem w mgnieniu oka… zostawialiście swoje ciała, żeby powrócić do tego, co naprawdę rzeczywiste.
Jednak w Nowej Energii nie będzie to już konieczne. Będziecie mogli zabrać swoje ciało ze sobą na drugą stronę. Nie, żebyście je tam do czegoś potrzebowali, ale dzięki temu, że je ze sobą zabierzecie, będzie dla was dostępna cała energia i cała mądrość zgromadzona w nim do tej pory. Co przez to zyskacie? Cóż, kilka rzeczy. Na przykład będziecie tam, po drugiej stronie, zdecydowanie ładniejsi. [śmiech] Naprawdę. Istoty, które jeszcze nigdy nie doświadczyły fizycznego wcielenia na Ziemi, są do pewnego stopnia rozmyte, niewyraźne, ich postać jest nie do końca zdefiniowana. Co prawda można wyróżnić pewne kolory, ale to wszystko jest bardzo nieokreślone, jakby rozlane.
A istoty, które były już na Ziemi, a już w szczególności te, które nauczyły się zabierać swoje ciała ze sobą, mają wyraźnie określoną postać. A to się tam po drugiej stronie bardzo podoba, wywołuje u innych podziw i zazdrość. Nie da się tam tego kupić za żadne pieniądze. [śmiech] Inni też by tak chcieli, a wy będziecie mogli podejść do tego z uśmiechem i powiedzieć, że to bardzo proste, że wystarczy tylko zejść na Ziemię [dużo śmiechu], że wystarczy jakieś dziesięć tysięcy wcieleń i gotowe! [więcej śmiechu]
Dlatego tak ważne jest, żebyście znów nawiązali połączenie z własnym ciałem. Ponieważ jeżeli postanowicie się wznieść, wówczas zabierzecie swoje ciało ze sobą, a naprawdę warto to zrobić. Nie ma nic gorszego niż pozwolić waszym kościom gnić pod ziemią. To najlepsza droga do tego, żeby znów się tu znaleźć, żeby znów poddać się reinkarnacji, ponieważ wasze ciało, jeżeli pozostawicie je na Ziemi, będzie do was wołać, będzie was przyciągać niczym magnes. Tak naprawdę to jest chyba jedna z najczęstszych przyczyn reinkarnacji – i to nawet, jeżeli nie mamy na nią ochoty, ponieważ ciało pozostawione na Ziemi prędzej czy później wessie nas z powrotem. Nic nie ma takiej siły ściągnąć nas ponownie na Ziemię, jak porzucone tam ciało… no może jeszcze porzucony kochanek. [śmiech]
Nie musicie stawiać czoła czyimś ukrytym motywom, ambicjom, potrzebom czy wszystkim tym rzeczom, z którymi musimy się borykać w przypadku zarządzania zespołami ludzi. W tym wypadku macie bowiem do czynienia sami ze sobą. Sami jesteście sobie sterem, żeglarzem i okrętem. To wy jesteście swoim własnym kapitanem, swoim własnym szefem – samorządną, niezależną istotą. Każda część was, każda część waszego ciała, umysłu i ducha czuje w stosunku do was jedynie bezwarunkową miłość. Inni ludzie już niekoniecznie, ale wszystkie cząstki waszej własnej istoty jak najbardziej.
Niestety utraciliście łączność z pozostałymi częściami siebie. Z tego powodu one odczuwają do was brak szacunku. Przez to was nie szanują. Nie mają dla was takiego szacunku, jaki miały kiedyś i jaki wciąż chciałyby mieć.
Co gorsza, w pewnym momencie zupełnie przestaliście ufać sami sobie, przez co utraciliście swoją własną łaskę, łaskę tych pozostałych części siebie. Z tego powodu w dużej mierze zanikła komunikacja z waszym umysłem, waszym ciałem, a już z pewnością z waszym duchem. Z duchem to już na pewno. Utraciliście zaufanie do samych siebie, a w rezultacie staliście się tą malutką istotką, którą teraz jesteście. Malutką, zalęknioną istotką, która nie ufa temu, że jest tym, czym w rzeczywistości jest.
Pierwszą ofiarą takiego stanu rzeczy jest oczywiście wasz Duch – wasza dusza. Słyszę nieraz, jak mówicie, że celowo opuściliście tę zasłonę zapomnienia na to, czym naprawdę jesteście. No dajcie spokój… Celowo?!? Celowo zapomnieliście, kim w rzeczywistości jesteście?!? Kto wam naopowiadał takie bzdury? Czemu w to uwierzyliście? To są pytania, które powinniście sobie postawić.
Tak naprawdę chodzi o to, że utraciliście połączenie z samym sobą. W konsekwencji utraciliście też wszelkie połączenie, wszelką możliwość komunikacji z waszym duchem. Co nie zmienia faktu, że on wciąż w was jest. Wciąż tam jest. Zawsze był, tylko wy przestaliście się z nim komunikować. Z nim i z całą resztą was samych. Nie ufacie swojemu własnemu ciału. Nie ufacie swojemu własnemu umysłowi. Nie macie bladego pojęcia, co chce wam powiedzieć wasz własny duch. Poszukujecie go od bardzo dawna i do pewnego momentu była to nawet dla was świetna zabawa… zabawa w poszukiwanie ducha. Tylko gdzie wyście go poszukiwali? PRZECIEŻ TO WY SAMI. To wy sami jesteście swoim własnym duchem, który z powodu braku zaufania utracił łączność z istotą samego siebie.
Tak więc jesteście kapitanem własnego statku, ale wciąż macie problemy z porozumiewaniem się z poszczególnymi pokładami. Część tego wynika z waszych dziwnych, zakorzenionych w głębokiej przeszłości wyobrażeń na temat Boga i tego, czym jest duchowość, co stanowi jedną z największych przeszkód w naszej wspólnej pracy i od czego musicie się wreszcie uwolnić. Słyszałem, jak rozmawialiście dziś o Rzymie. To niesamowite miasto i uwielbiam tam zaglądać. Niemniej jednak ze względu na swoją kościelną tradycję tkwi bardzo głęboko w przestarzałych wyobrażeniach o tym, czym jest Bóg, z czego większość ludzi nie zdaje sobie nawet sprawy. Wiecie przecież, że Bóg nie jest jakimś wiecznie zagniewanym starcem z białą brodą, który siedzi na tronie w niebiosach. To znaczy dla kogoś tam może kimś takim być, ale z pewnością nie dla mnie i mam nadzieję, że również nie dla was.
A co, gdyby się okazało, że Bóg jest tak naprawdę kumulacją wszystkich potencjalnych przeszłości – wszystkiego, co kiedykolwiek było i mogło być, jak również wszystkich potencjalnych przyszłości – wszystkiego, co kiedykolwiek może się jeszcze wydarzyć?
[ pauza ]
ABSOLUTNIE WSZYSTKIM – każdym potencjalnym scenariuszem, wszystkim, czego doświadczyliście, czego nie doświadczyliście, czego jeszcze doświadczycie i czego już nie doświadczycie. Co, jeżeli tym właśnie jest Bóg, a wy, jako ci, którzy również są Bogiem, istniejecie w chwili obecnej, urzeczywistniając różne scenariusze zgodnie z własnym wyborem? Za każdym razem dokonując tego tu i teraz? Podsuwam wam tę myśl, żebyście się nad nią zastanowili przed snem.
A wracając do tematu – nadszedł dla was czas, Shaumbro, żebyście wreszcie zaczęli ponownie sobie ufać. Ufać każdej waszej cząstce – waszemu ciału, umysłowi, duchowi, aspektom, Bogu w was, waszej własnej boskości, każdej istniejącej wokół was potencjalności – zarówno tej już przez was doświadczonej, jak i tej znajdującej się jeszcze przed wami – ponieważ one wszystkie pragną wam służyć. Są wami. WAMI.
Jesteście teraz w punkcie, w którym pora sobie powiedzieć, że w pełni sobie ufacie, że musicie wreszcie sobie odpuścić i zaufać. I to całkowicie. Nie jakiejś tam innej istocie, nie waszemu Pakauwahowi (zwierzęcemu totemowi – przyp. red.), nie komuś, z kim postanowiliście spędzić swoje życie, nie jakiemuś tam Bogu w niebiosach, który nie ma zielonego pojęcia o tym, co się w was dzieje – lecz SOBIE. Zaufać i odpuścić. I co się wówczas stanie? Co się wydarzy, gdy wszystko sobie odpuścicie?
Tak więc przede wszystkim odpuszczamy sobie. To fundament funkcjonowania w Nowej Energii. Już o tym wcześniej mówiliśmy… już to sobie kiedyś przemyśleliście. Jednak problem w tym, że jedynie to sobie przemyśleliście, jedynie porozmawialiśmy sobie o tym – ale w pełni jeszcze tego nie doświadczyliście. Jestem świadomy, że niektórzy z was zrobili naprawdę wielki krok w tej kwestii, ale teraz przyszła pora żyć pełnią tego wszystkiego… całkowicie sobie zaufać.
Możecie być pewni, że odżyją przez to jakieś stare i przebrzmiałe kwestie – wszystkie błędy, które jak wam się wydawało kiedyś popełniliście… wszystkie te chwile, kiedy wasze ciało zostało wytrącone z równowagi… wszystkie te momenty, gdy myśleliście, że zrobiliście jakieś wielkie głupstwa, że prowadziliście złe życie czy zrobiliście coś złego – to wszystko może teraz odżyć. No i jak mielibyście teraz zaufać waszemu ja, które narobiło tych wszystkich głupot? Które popełniło te wszystkie błędy? A cóż to takiego „błąd”… pytam was? Cóż to takiego „błąd”?
Tak więc będę was wciąż zachęcał, żebyście sobie ufali. Co wcale nie oznacza kontroli. Kapitan statku i owszem, zarządza swoim statkiem, ale wy będąc kapitanem własnego przeznaczenia, nie potrzebujecie sprawować nad nim żadnej kontroli. Macie być raczej marzycielem, twórcą, wizjonerem… i pozwolić, żeby wszystko inne się temu podporządkowało. Nie trzeba temu nadawać żadnych mentalnych konstrukcji, a jedynie dać temu swoje serce, uczucie. Nie potrzeba tu mózgu wraz z jego planami i projektami na to, jakby tu jeszcze zdobyć więcej pieniędzy. Tu raczej potrzebna jest pasja, która może przejawić się w dużo prostszy sposób – znacznie, ale to znacznie prostszy sposób.
Wasz umysł został tak zaprogramowany, żeby wszystko porządkować, żeby wszystko układać w struktury, tworzyć wzorce zachowań i systemy wierzeń. Gdybyście tylko potrafili „odsączyć” te cechy umysłu, które decydują o sile i intensywności jego przekonań, czyli chociażby przeświadczenie o własnej nieomylności i słuszności w postrzeganiu rzeczywistości, a następnie „nasączyli” nimi waszą duszę i wasze własne ja, wówczas bylibyście nie do pokonania. Pod warunkiem oczywiście, że w każdej chwili potrafilibyście się wznieść również i ponad to, ponad ten system przekonań. Bo właśnie tym jest wasz umysł – systemem przekonań. Bardzo silnym systemem przekonań. Pod tym względem jest doskonały. Geniusz umysłu polega właśnie na tym, że sam stworzył przekonanie o własnej nieomylności, że w pełni na sobie polega, że potrafi wyłączyć się na wszystko inne i postrzegać jedynie siebie.
A nie wydaje wam się, że tworząc umysł doskonały, powinniście byli ukryć w nim jakiś mały wyłącznik, który pozwalałby wam się od niego uwolnić? Nie wydaje wam się, że powinniście byli coś takiego zrobić?
Cóż, właśnie tak zrobiliście. Zrobiliście to. W umyśle jest ukryty taki mały przełącznik, pewnego rodzaju mechanizm zawoalowany we wzorcach myślowych samego umysłu, taki mały guziczek, który pozwala na odłączenie go od samego siebie. Innymi słowy, byliście na tyle genialni, że stworzyliście mechanizm pozwalający na dokonanie pewnej eksplozji w was samych, która wyniosłaby was ponad umysł. Mówię tu świadomie o „eksplozji”, ponieważ będzie to miało taki właśnie charakter. W waszych umysłach uwięziona jest cała masa energii, że gdy wreszcie ją uwolnicie, dojdzie tam do prawdziwej erupcji.
Jednak bez względu na to, jak sprytnie to wymyśliliście, wasz umysł okazał się równie sprytny – w końcu to wasza własna kreacja, więc nic dziwnego, że jest bystry… tak więc okazał się równie sprytny i wmówił wam, że tego guzika absolutnie nie wolno wam ruszać! [śmiech]
Tak więc mamy tu do czynienia z klasycznym Paragrafem 22. Wiecie, że istnieje mechanizm, którego użycie pozwoliłoby wam na uwolnienie się od wszystkich systemów wierzeń, wszystkich skostniałych struktur, na których oparty jest mechanizm waszego codziennego funkcjonowania. Wiecie, ponieważ sami go stworzyliście. A jednocześnie postawiliście przy nim strażnika i przykazaliście mu, żeby pod żadnym pozorem nie zważał na was, gdy kiedyś będziecie próbowali go przekonać, żeby was do niego dopuścił. Tak więc gdy teraz pojawiacie się przed nim gotowi skorzystać z tego mechanizmu i wyłączyć nadzór umysłu, ów strażnik, a właściwie cała armia strażników, nie chce wam na to pozwolić.
Niesamowita gra, nieprawdaż? Ale kto tu jest w tym wszystkim Bogiem? Strażnicy? Ależ skąd! Wy nim jesteście. To wy jesteście Bogiem. To wy sami tworzycie swoją rzeczywistość. Możecie dokonać takiego wyboru, jakiego tylko chcecie. Możecie skasować każdy program, wymazać wszelkie taśmy, pozbyć się wszystkich systemów wierzeń, wszystkich ograniczających przekonań. Wszystko, co musicie zrobić, to wziąć głęboki oddech i zaufać sobie. Wziąć oddech jest łatwo, zaufać sobie – o, to bardziej trudne, bardziej trudne. A może nie… Może wcale nie…
Gdy wejdziecie trochę głębiej w Nową Energię – w czym będziemy wam niestrudzenie pomagać – przekonacie się, że coś takiego jak fakt tak naprawdę nie istnieje. Wszystko, czegokolwiek nauczono was na temat fizyki, matematyki, medycyny, architektury, inżynierii czy telewizji – wszystko to, jak się przekonacie, przestanie mieć znaczenie, ponieważ do tej pory widzieliście jedynie jeden z wielu aspektów tych zjawisk, a jest ich znacznie, ale to znacznie więcej.
Moja koszula może wam się wydawać niebieska, ale dla tych, którzy przyglądają się jej w innych wymiarach, jest zupełnie inna. Mogą, albo w ogóle nie widzieć koloru w takim sensie, w jakim występuje on w świecie fizycznym, albo będą widzieć niebieski raczej jako odcień żółtego lub zielonego – zależy gdzie się w danej chwili będą się znajdować i co tam będą robić. W innych wymiarach kolory nie istnieją, albo też nie wyglądają tak jak na Ziemi. Zapytacie jakiegokolwiek anioła, czy ta koszula jest niebieska. Powie wam, że w żadnym razie! Może powie, że jest pomarańczowa, kto wie? Tym bardziej, że i tak trudno będzie mu dostrzec w ogóle jakikolwiek kolor, ponieważ będzie patrzył na nią raczej przez pryzmat energii. Aniołowie nie widzą materialnego świata.
Ja mam ten przywilej, że mogę bardziej niż jakikolwiek inny anioł przyglądać się fizycznej rzeczywistości, ponieważ Cauldre pozwolił mi patrzeć swoimi oczami. Tak więc oprócz tego, że widzę wasze energie, mogę jednocześnie widzieć wasze piękne twarze.
Tak więc wszystkie tak zwane fakty zaczną się powoli rozwiewać. Intelekt również będzie się powoli rozpływać, do tego stopnia, że czasami będzie wam się wydawać, że stajecie się coraz głupsi, coraz bardziej tępi. Zaczniecie na przykład zapominać o umówionych spotkaniach. [śmiech] Zaczniecie zapominać nazwiska waszych znajomych. Gdy ludzie to zauważą, być może powiedzą – a wy na moment w to uwierzycie – że się starzejecie, albo że może za długo już tkwicie w tej sekcie… czy cokolwiek w tym stylu. Przez jakiś czas będziecie w to wierzyć, a już szczególnie w to, że po prostu się starzejecie. Ale to nieprawda. Tylko nie spanikujcie i nie zacznijcie się faszerować lekami, witaminami czy czym tam popadnie, bo wasze ciało naprawdę wie, jak ma o siebie zadbać… jeżeli tylko mu na to pozwolicie. Jeżeli tylko mu pozwolicie.
Tak więc wszystko, co do tej pory uważaliście za fakt, zacznie się zmieniać, a to może przez jakiś czas być bardzo dezorientujące. Wszystko będzie się wam wymykać z rąk. To znaczy nie wszystko… ponieważ na przykład wciąż jeszcze będziecie musieli prowadzić samochód… więc tej wiedzy wasze ja nie pozwoli się ulotnić… bez obaw. [śmiech] Wpierw ulotnią się inne rzeczy.
Wiele dotychczasowych „faktów” zacznie się jednak przeistaczać i zdacie sobie sprawę, że świat, który wokół siebie zbudowaliście, oparty był do tej pory na faktach, które jak się okazuje są niekoniecznie prawdziwe. I choć to może wam się wydawać nieco egzotyczne, a nawet pociągające, czasem napędzi wam niezłego stracha, ponieważ ten wasz świat zacznie się sypać na waszych oczach.
O tym, co zajmie jego miejsce, porozmawiamy innym razem. Pamiętajcie tylko, że jesteście wystarczająco mądrzy, żeby nie pozwolić wszystkiemu zamienić się w pustkę. Stworzycie w zamian coś zupełnie nowego, choć przez chwilę może wam się wydawać, że wokół was będzie jedynie pustka.
Tak więc koniec z faktami. Koniec. Koniec z prawami Newtona… tak przez wszystkich hołubionymi. I bardzo dobrze. Newton sam zdawał sobie sprawę, że jego opis praw rządzących rzeczywistością, wszystkie te prawa przyczyny i skutku, przyciągania i wszystkie inne teorie, mają jedynie tymczasowy charakter. Newton sam mówił, że to jedynie jedna z wielu opcji, którą akurat wybraliśmy i urzeczywistniliśmy, ale to wciąż zaledwie jeden z wielu możliwych wariantów. Tak więc koniec z tym, pora stworzyć nowy świat.
A zatem weźcie głęboki oddech i zrozumcie wreszcie, że możecie zaufać sobie w stu procentach, całkowicie i we wszystkim. Powtarzacie sobie co prawda, że wy też jesteście Bogiem, ale kiedy wreszcie zaczniecie to urzeczywistniać? Przecież skoro jesteście Bogiem, to znaczy, że możecie wszystkiemu bezgranicznie ufać. Owszem, wasze ludzkie ja ma pewne określone oczekiwania, wobec czego nie wszystko zawsze toczy się tak, jakby chciało, ale nie zmienia to faktu, że i tak wszystko toczy się tak, jak powinno. Naprawdę. I na tym właśnie polega ufność, że się temu wierzy. Właśnie na tym.
Pomyślcie, czy istnieje alternatywa dla ufności, dla wiary w samego sobie, dla wiary w swoją własną boskość. Całe wcielenia spędzone na wierze w innych i na wątpieniu w siebie? Jeżeli w kimś nie ma wiary w siebie, to równie dobrze można powiedzieć, że taki ktoś w ogóle nie istnieje. Skoro oddaje swoją energię wszystkiemu wokół siebie, to tak naprawdę wcale go nie ma. To nie znaczy, że jest martwy. On po prostu w ogóle nie istnieje.
Jak to działa
Skoro tylko człowiek uwalnia się z okowów logiki, gdy wznosi się ponad jej ograniczenia, wówczas następuje ogromne przesunięcie energii. Logika do pewnego stopnia wciąż spełnia swoje zadanie, ale gdy już pozwolicie sobie na to, żeby zacząć czuć i postrzegać świat właśnie stąd [Adamus pokazuje na serce], właśnie stąd… i z każdej innej części was…
Owszem, początkowo to może być dla was cokolwiek przytłaczające, ale przecież już to robiliście, już to znacie, już wiecie, jak to jest, gdy człowiek zaczyna czuć siebie i innych.
To właśnie oddawanie się tego rodzaju „czuciowości” umożliwi wam prawdziwe zrozumienie tego, czym jest ta prostota – ta wspaniała, cudowna prostota, która nie pochodzi z głowy, a z serca, i która wykracza poza wszelkie słowa, poza jakiekolwiek słowa…
Są takie dni, kiedy wszystko wydaje się takie dziwne, takie niezrozumiałe i zastanawiacie się wtedy, o co w tym wszystkim chodzi. No cóż, to nic innego, jak po prostu krążące wokół was energie. I choć odczuwacie je wszystkie jakby w sobie, tak naprawdę pochodzą z zewnątrz.
Przechodzicie teraz przez proces rekonstrukcji, który ma to do siebie, że to, co do tej pory miało dla was sens, nagle ni stąd ni z owąd go traci… gubi gdzieś po drodze.
Ten proces zaczął się co prawda już jakiś czas temu, ale teraz nabrał na intensywności… i to bardzo. To właśnie dlatego czujecie, jakbyście żyli na krawędzi i każdy nieuważny krok groził ześlizgnięciem się w przepaść. Nawet nie wiecie, co by to tak naprawdę miało być, ale obawiacie się, że mogłoby okazać się całkowitą pustką albo…
Wiem, że martwcie się tym, czy aby nie ogarnia was szaleństwo…
A przecież już jesteście szaleni, więc przestańcie tak bardzo się tym przejmować.
Mówiąc „szaleni” mam na myśli to, że jesteście wreszcie gotowi odrzucić wszelkie ograniczenia, wszelkie myślowe konstrukcje, które dotychczas was ograniczały. Oto wspaniała oznaka szaleństwa. To czyste szaleństwo, ale takie szaleństwo to coś wspaniałego.
W niektórych szpitalach psychiatrycznych ci najbardziej szaleni są w rzeczywistości najszczęśliwszymi z ludzi. Oczywiście nie wszyscy… nie zrozumcie mnie źle. Niektórzy naprawdę koszmarnie się męczą. Ich szaleństwo to dla nich autentyczne piekło. Ale są też tam tacy, którzy w swoim szaleństwie są naprawdę szczęśliwi.
Gdyby tylko udało się ich uwolnić z przymusowego zamknięcia…
Szaleństwo jest niczym więcej, jak sięgnięciem po wolność.
Nie martwcie się tylko, że zaraz zaczną was zamykać w szpitalach dla umysłowo chorych… co najwyżej przepiszą wam jakieś prochy. Chodź z drugiej strony takie prochy to trochę tak jak umieszczenie w zakładzie zamkniętym. Może nie w sensie fizycznym, ale jednak to swego rodzaju więzienie. Jednak nie martwcie się… nie będziecie musieli niczego zażywać. Mowy nie ma. Dlatego nie przejmujcie się tak bardzo i pozwólcie sobie na odrobinę szaleństwa. Innymi słowy, bądźcie tak prawdziwi, jak to tylko możliwe.
Jeśli któregoś dnia będzie wam się wydawało, że zaczynacie wariować, to nie przejmujcie się tym. Weźcie jedynie głęboki oddech i podziękujcie sobie za to.
Weźcie głęboki oddech i pamiętajcie, że nie jesteście w tym wszystkim sami, że wcale nie tracicie zmysłów, nie zaczynacie się sypać, a jedynie przemierzacie nowe terytoria, nowe krainy, nowe wymiary – zarówno te w was, jak i te wokół.
Swego czasu Duch powiedział, że nie chce sprawować nad wami kontroli… że zbytnio was kocha, żeby wam mówić, co macie robić i kim być… że chce, żebyście ruszyli przed siebie i robili co tylko zechcecie, a on zawsze będzie przy was.
A najpiękniejsze w tym wszystkim jest to, że wszystko, czego Duch kiedykolwiek się od was nauczył, co dzięki wam poznał – bez względu na to, czy było to piękne czy potworne – sam w pełni odczuwał, sam doświadczał.
Duch nie pociąga za żadne sznurki. Nie jesteście marionetkami. Duch puścił was wolno, przykazując jedynie, żebyście byli pełnią siebie, żebyście wyrażali samych siebie w pełni waszych możliwości. Żebyście byli tym wszystkim, czym jest on sam, ale na swój własny unikalny sposób.
Duch nie ofiarował wam dwudziestu procent siebie, nawet nie osiemdziesięciu… ale pełne sto procent – i to bez żadnych warunków, bez żadnych ograniczeń, bez prawa do zwrotu…
[ pauza ]
A wy tymczasem tkwicie po uszy w tym wszystkim, co nie pozwala wam w pełni wyrazić swojej prawdziwej istoty – czy będzie to potrzeba kontroli, strach, dawne rany, lenistwo, unikanie odpowiedzialności, czy jeszcze cokolwiek innego – a wtedy wasze kreacje, wasze manifestacje… szlag trafia.
One chcą płynąć, poruszać się, poszerzać i zrobią to z wami czy bez was.
Tak czy siak nie będą tkwiły w miejscu.
A gdy energia, której naturą jest pozostawanie w ruchu, nie może płynąć, szuka drogi ujścia – i nie obchodzi jej, jaka ona będzie.
Z waszą świadomością jest podobnie – ona również musi się poszerzać, nieważne jak, nieważne gdzie, byle tylko rosnąć. Nie obchodzi jej, czy jest w niebie czy w piekle, a jedynie to, czy pozostaje w ruchu, czy doświadcza tego, czego potrzebuje najbardziej – EKSPANSJI.
Gdy pytam, czego tak naprawdę chcecie, co chcecie, żeby się wydarzyło, co wybieracie, wówczas słyszę ten wasz słabiutki, naprawdę lichy głosik.
I nie mam tu na myśli, że nie jest głośny, lecz to, co on mi mówi o intensywności waszych pasji i pragnień. Co się z nim stało?
Jeżeli nie potraficie wyrazić tego wszystkiego za pomocą swojego głosu, to kto wam w cokolwiek uwierzy? Na pewno nie wasza dusza. Ona w ogóle was nie słyszy.
[ Adamus mówi z pasją ]
I nie chodzi o to, żebyście się darli wniebogłosy, ale o to, żebyście byli prawdziwi i autentyczni i żebyście wreszcie wydobyli z siebie prawdę o was samych.
Wasze słowa płyną z umysłu zamiast z serca, dlatego brak im prawdziwości.
Niby macie te swoje pragnienia i pasje, ale brak im intensywności.
Mówicie, że nie potraficie tworzyć. A to dlatego, że wpierw musicie się otworzyć, a ten proces zaczyna się od głosu.
Tu nie chodzi o to, że głos ma jakieś magiczne właściwości, ale o to, że jeżeli nie będziecie potrafili mówić pełnym głosem, wyrażać siebie w ten najbardziej podstawowy sposób, to jak Duch ma was usłyszeć?
Jak mają was usłyszeć wasze aspekty? Jak ma was usłyszeć wasza dusza?
Ona póki co was nie słyszy.
Mówicie tak słabym głosikiem, że wasza dusza was nie słyszy. Ona tak bardzo chce was usłyszeć, tak bardzo chce was poznać, a wy tymczasem się ukrywacie. Chowacie się przed nią i tyle.
Jak inni ludzie mają was usłyszeć?
Oczywiście do ich uszu docierają różne dźwięki, które wydajecie, ale nie słyszą tego wszystkiego, co powinno się za nimi kryć, czego wasze słowa powinny być jedynie nośnikiem. I przez to wam nie wierzą. A potem się dziwicie, dlaczego na was nie reagują.
Dziwicie się, że nie możecie zdobyć przyjaciół i wywierać wpływu na ludzi [śmiech].
Oni po prostu was nie słyszą… nawet wy sami siebie nie słyszycie.
Okłamujecie siebie, mówiąc, że wołacie z głębi waszego ja.
Może i coś tam zawodzicie, coś tam kwilicie, ale mocy w tym nie ma.
A tak długo, jak nie potraficie dać wyrazu siebie w ten podstawowy dla ludzi sposób, czyli używając głosu, tak długo, jak nie potraficie mówić z pasją i mocą, tak długo wasze energie pozostaną uwięzione, zduszone.
Cała wasza energia, cały wasz potencjał pozostanie w was uwięziony tak, jak dotychczas i prędzej czy później eksploduje. A co się wtedy stanie?
Wtedy wykrzyczycie z siebie to wszystko, co w was tkwi, dacie wreszcie wyraz pełni swojej ekspresji, będziecie wreszcie prawdziwi – tyle tylko, że na wiele rzeczy może być już za późno.
Zwykle zdążycie już do tej pory zrobić sobie mnóstwo krzywdy.
Oczywiście zawsze można wszystko naprawić, tyle tylko, że to jedna wielka strata czasu.
Chcę was wreszcie usłyszeć, tak naprawdę. Chcę usłyszeć prawdziwych was, a nie tylko puste słowa. Chcę wreszcie usłyszeć wasze prawdziwe ja – nawet, jeżeli miałby to być tylko szept, byle był prawdziwy
[ Adamus mówi z pasją ]
CAŁĄ MOCĄ PEŁNI SWOJEGO JA, OŚWIADCZAM TERAZ, ŻE JESTEM TYM, CZYM JESTEM I NIE TŁUMIĘ TEGO W SOBIE, ALE CIESZĘ SIĘ I CELEBRUJĘ NA KAŻDYM KROKU.
Gdy niektórzy z was wypowiadają te najświętsze słowa, to robią to tak:
„jestem tym, czym jestem” [Adamus mówi mechanicznie i „bezpłciowo”]
Naprawdę? Chyba jednak nie.
Wszystko co robicie, to próbujecie przekonać się do tego mentalnie – „jestem tym, czym jestem”. A ja nawet nie chcę, żebyście w ogóle używali tych słów, jeżeli ich nie czujecie.
Nie tak!
Mówcie – JESTEM TYM, CZYM JESTEM!
Z pasją! Z mocą! Z wiarą, która potrafi przenosić góry!
Wtedy przyciągniecie do siebie mnóstwo energii, która do tej pory pozostawała jedynie czystym potencjałem. Ona nie tylko spłynie do waszej rzeczywistości i urealni wasze manifestacje, ale zrobi to z taką mocą, że aż będzie huczało!
Wtedy wreszcie wszystko się ruszy, przejawi. Będziecie nawet potrafili wykoleić pociąg. Oczywiście wcale tego nie zrobicie… To znaczy większość z was by tak nie zrobiła [śmiech]. Z pewnością nie poczynicie żadnych nieodwracalnych szkód, to na pewno.
A więc musicie nie tylko oddychać, ale też dobyć z siebie Głos. GŁOS!
rawo przyciągania rzeczywiście istnieje, ale większość ludzi podchodzi do niego w zbyt mentalny sposób, więc bądźcie ostrożni, żeby nie popełnić tego samego błędu. Prawdziwe prawo przyciągania oraz zdolność tworzenia rzeczywistości i manifestowania pragnień bierze swoją moc z pasji i pragnień zrodzonych w sercu, a nie z myśli wygenerowanych przez umysł. A jakie są najważniejsze pasje i pragnienia duchowej istoty? Tik, tak, tik, tak…
SHAUMBRA: Poznanie, kim tak naprawdę jesteśmy.
ADAMUS: Powrót do swojej własnej istoty, prędzej czy później. Tego połączenia nigdy, ale to nigdy nie da się zerwać – nigdy. Wiem, że niektórzy z was wciąż się martwią, że mogą się zagubić, zatracić połączenie ze swoim boskim Ja, gdy tymczasem to w ogóle nie jest możliwe. Choćby przez całe lata świetlne wydawało wam się, że się zagubiliście, że straciliście tę więź ze sobą, to nigdy nie może się wydarzyć.
Tak więc największym pragnieniem duszy, jej największą pasją jest coraz pełniejsze poznawanie swojej własnej istoty, jej ciągła ewolucja i ekspresja, przez co może osiągać coraz to wyższe stany świadomości i tworzyć rzeczywistości do tej pory zupełnie jej nieznane. To są właśnie największe pragnienia duszy.
Jeżeli chcecie poznać siły, które rządzą waszym życiem – a wiem, że wielu z was jest sfrustrowanych tym, że – jak im się wydaje – nie potrafią zamanifestować tego, co tak naprawdę by chcieli. A przecież jak najbardziej potraficie! Bez wątpienia! Choć niektórym z was wydaje się, że życie jest do dupy. [śmiech] No i jest. Rzeczywiście jest – inaczej by was tu nie było. [śmiech]. Nie chcecie już więcej trwonić swojej energii, ale wreszcie przy jej pomocy wyrażać siebie i właśnie dlatego tu jesteście.
Gdybyście przyjrzeli się z zewnątrz swojej duszy, jej pasjom i pragnieniom, zauważylibyście, że tak naprawdę to nie to, co myślicie tworzy waszą rzeczywistość, ale coś zupełnie innego. Coś zupełnie innego, a mianowicie przemieszczanie się energii. W przypadku Jennifer… Wiem, że nie masz nic przeciwko temu, żebym powiedział, jak się nazywasz… A jeżeli masz… to i tak już za późno. [śmiech] Tak więc w przypadku Jennifer chodziło o to, że musiała się z wszystkiego oczyścić…
To znaczy, tak jej się przynajmniej wydawało. Wydawało jej się, że wpierw musi opróżnić swoje życie z wszystkiego, co było w nim tak bardzo ludzkie. Już wcześniej, w poprzednich życiach, nieraz wpadała w tę pułapkę, gdy sięgała po zbyt dużo władzy, gromadziła zbyt dużo pieniędzy, wchodziła w zbyt wiele związków, aż w końcu powiedziała sobie – dosyć, nigdy więcej. No i tak się stało. Tak się stało. Nie straciła jedynie swojej urody, bo to pozwalało jej pamiętać, że ona również jest Bogiem. Choć urody też o mały włos nie straciła, ponieważ przez chwilę wydawało się, że być może jej uroda również stoi na drodze do odkrycia prawdziwej pasji jej duszy.
Shaumbro, to wcale nie znaczy, że musicie przez coś takiego przechodzić. Wcale nie musicie doświadczać czegoś tak ekstremalnego na drodze swojego rozwoju. Niektórzy z was naprawdę przesadzają i posuwają się do wybitnie krańcowych zachowań, starając się wyeliminować wszystko, co w was i wokół was wydaje się zbyt ludzkie, pozostając w błędnym przekonaniu, że kłóci się to z tym, co w was duchowe, a to nieprawda… Podejdę teraz na środek, bo chcę, żebyście mnie wszyscy uważnie wysłuchali [Adamus staje bezpośrednio twarzą do całej publiczności].
Odtwarzając pełnię siebie, asymilując na powrót swój kobiecy i męski aspekt, światłość i ciemność – ogólnie rzecz ujmując, rekonstruując swoje pierwotne ja przy pomocy opływającej was zewsząd energii – dochodzi również do połączenia waszego ludzkiego i boskiego pierwiastka, które są taką samą formą doświadczania istoty dwoistości, jak ciemność i światło, czy męskość i kobiecość. Duchowości nie osiąga się na drodze zniszczenia w sobie człowieczości, ale poprzez ich zespolenie. Do tego tak naprawdę dążą obie te sfery. Być może ciężko wam w to uwierzyć, ale tym, czego obie pragną najbardziej, jest scalenie się w jedno.
Spójrzcie na przypadek Jennifer, która będąc naprawdę wspaniałym twórcą, postanowiła odrzucić wszystko, co było w jej mniemaniu nazbyt ludzkie w życiu, myśląc że to jest konieczne. A potem staje przed nami i zastanawia się, co też zrobiła źle. Otóż nic. Absolutnie nic. Po prostu stworzyła wokół siebie pewnego rodzaju pustkę, oczyszczając przestrzeń z wszystkiego, co w jej mniemaniu zakłócało jej spokój i harmonię… i nie pozwalało na skupienie się na sobie… a co prawdopodobnie jest najbardziej przerażającą rzeczą, jaką można sobie wyobrazić – to skoncentrowanie się wyłącznie na sobie, skupienie na sobie całej swojej uwagi, to stanie ze sobą twarzą w twarz. Przerażające nie dlatego, że macie za sobą jakąś straszną przeszłość, której balibyście się spojrzeć w oczy, ale dlatego, że nagle zdajecie sobie sprawę, że oto zatoczyliście pełen krąg i gra się skończyła. Koniec zabawy. Koniec uganiania się za króliczkiem…
A to z kolei potrafi być przerażające, ponieważ jakaś cząstka was obawia się tego, co się wydarzy, co was teraz czeka, skoro nie macie się już za czym uganiać. Bowiem jakaś cząstka was naprawdę dobrze się czuła, odgrywając to całe tak typowe dla ludzkiego ja przedstawienie…
Dużo zastanawialiście się ostatnio nad tym, co tak naprawdę kreuje rzeczywistość. Jak już to nieraz wyjaśniałem, siłą napędową jest wasza pasja, wasze pragnienia… [Adamus pisze na tablicy]
SHAUMBRA: Prostota.
ADAMUS: …radość i prostota.
To właśnie tworzy waszą rzeczywistość, choć często nie zdajecie sobie z tego do końca sprawy. Nie zdajecie sobie sprawy, że właśnie to napędza mechanizm tworzenia rzeczywistości, która powstaje wokół was.
SHAUMBRA: Prostota.
ADAMUS: …radość i prostota.
To właśnie tworzy waszą rzeczywistość, choć często nie zdajecie sobie z tego do końca sprawy. Nie zdajecie sobie sprawy, że właśnie to napędza mechanizm tworzenia rzeczywistości, która powstaje wokół was.
Istnieją również fałszywe przesłanki do tworzenia rzeczywistości, fałszywe motywacje, które powodują, że wielu ludzi się w tym wszystkim gubi, i które prowadzą na manowce kreacji, nie mając tak naprawdę żadnej siły sprawczej, jak na przykład przemoc czy władza, które rodzą się oczywiście w umysłach, a nie w sercach i wymagają włożenia w urzeczywistnianie swoich zamysłów bardzo wiele starań i mnóstwo wysiłku.
Każdy z was może to sobie uświadomić, ponieważ przez długi czas sami kierowaliście się dokładnie takimi samymi motywami – a być może wciąż jeszcze czasami tak robicie, na siłę tworząc swój świat i uciekając się do władzy jako narzędzia, które miałoby wam pomóc zachować swoją tożsamość w procesie kreacji rzeczywistości, co z kolei wymaga ogromnego wysiłku, gdy tymczasem wasza wiara w pozytywny efekt waszych wysiłków, starań i wszelkich innych zabiegów bazujących na użyciu siłowych metod to pozostałość po starych systemach wierzeń.
Przekazujemy wam tę wiedzę praktycznie na wszystkich możliwych poziomach komunikacji, ale wciąż ta najbardziej ludzka cząstka waszego ja jest przekonana, że żeby cokolwiek osiągnąć, potrzeba w to włożyć wiele wysiłku i starań. Dlatego też raz po raz zadajecie sobie pytanie, czy włożyliście w coś wystarczająco dużo pracy i na tej podstawie się oceniacie. To, czy mieliście udany czy nieudany dzień, wynika w dużej mierze z tego, czy wydaje wam się, że włożyliście wystarczająco dużo troski w tworzenie waszej rzeczywistości. A to tak, jakbyście zapytali chomika biegającego w tym swoim kołowrotku, ile kilometrów dziś zrobił. No przecież żadnych. Kręci się tylko bezproduktywnie w kółko.
To wszystko to bardzo staroenergetyczne metody kreowania rzeczywistości… bardzo staroenergetyczne… i przez to niezbyt skuteczne. Są jedynie wytworem umysłu i brak im radości oraz pasji płynących prosto z serca, a takie tworzenie rzeczywistości nie prowadzi do integracji waszej istoty, ponieważ nie pozwala na jej ekspansję i na wykazanie się prawdziwą kreatywnością. Wysiłek i zatroskanie to bardzo staroenergetyczne sposoby tworzenia.
Często słyszę, że chcielibyście skoczyć w przyszłość i zobaczyć, co też tam się wydarzy. Na przykład, co będzie się działo na giełdzie za dziesięć lat… Przyznajcie, że chcielibyście to wiedzieć. Nie możecie jednak przenieść się stąd w przyszłość, ponieważ taka podróż może wydawać się logiczna jedynie z punktu widzenia ludzkiego umysłu i jest wynikiem linearności waszego sposobu myślenia.
Nowa Energia wykracza poza czas i przestrzeń. Nie możecie wtłaczać jej w ramy linearnej, ludzkiej czasoprzestrzeni. Innymi słowy, przestańcie planować, przestańcie wytyczać sobie cele, przestańcie zakładać, jak też może się potoczyć raptem jutrzejszy dzień. Nowa Energia funkcjonuje jedynie w CHWILI OBECNEJ. A chwila obecna – choć może to zabrzmieć nieco ezoterycznie – istnieje poza czasoprzestrzenią. W ogóle jej nie potrzebuje. To nie oznacza, że teraz będziecie doświadczać w jednej chwili wszystkiego, czego wasza dusza kiedykolwiek miałaby doświadczyć. To znaczy jedynie – cytując doskonałe określenie Tobiasza – że to bez znaczenia. To bez znaczenia. W chwili obecnej nie ma żadnego znaczenia, ani to, co wydarzyło się wczoraj, ani to, co wydarzy się jutro. To już nie ma żadnego znaczenia.
Ogromna część waszych doświadczeń tworzona jest w wyniku tej waszej ogromnej potrzeby linearności. Innymi słowy, tego wiecznego zastanawiania się nad tym, co też wydarzy się jutro. To wydaje się być takie ważne, ponieważ jesteście przekonani, że to właśnie dziś tworzycie to, co będzie miało miejsce w przyszłości. A to nieprawda. Dajcie sobie spokój z takim myśleniem. Jeżeli naprawdę chcecie doświadczyć swojej prawdziwej istoty, dotrzeć do najgłębszych pokładów waszego ja, to jest to możliwe jedynie w chwili obecnej, TERAZ.
Na co wciąż czekacie? Na jakiś tam rok w przyszłości? A może czekacie, aż doprowadzicie do końca jakiś wasz projekt, albo aż przeprowadzicie się do innego miasta, albo aż pojawi się w waszym życiu jakiś Mistrz, który wszystko wyjaśni, albo aż stracicie trochę na wadze… innymi słowy, aż stanie się to czy tamto… i tak ciągle czekacie… czekacie… i czekacie… A to jedynie blokuje przypływ Nowej Energii, bo ona też będzie tak czekać w nieskończoność.
To taka gierka w czekanie, czy też – jak często ją nazywam – w przeznaczenie. Polega ona na tym, że wciąż sobie wmawiacie, że musicie zaczekać i zobaczyć, co też się przydarzy… że nie możecie pójść dalej póki czegoś tam nie zrobicie. Dosyć już tego. Dosyć. To właśnie TU I TERAZ jest najlepsza chwila na zrobienie wszystkiego, co chcecie zrobić. I nie obchodzi mnie, jak bardzo szaleni wydajecie się być sami sobie, jak wiele złych uczynków wydaje się, że macie na sumieniu, jak wiele paskudnych nawyków do przezwyciężenia, czy jak wiele widzicie na swoim koncie porażek. Czy zdajecie sobie sprawę, ile ja sam zaliczyłem niepowodzeń, zanim stałem się Mistrzem? Tylko jedno. Tylko jedno… [dużo śmiechu]
Mówię to zupełnie poważnie, ponieważ tak naprawdę w końcowym efekcie nic, cokolwiek by wam się w życiu nie przydarzyło, nie jest żadną porażką. Moją porażką było jedynie to, że zabrało mi to tak cholernie dużo czasu, zanim zrozumiałem, jak mam się uwolnić z mojego więzienia… z tego mojego kryształu, w którym byłem zamknięty tyle czasu… a odpowiedź pozostawała przez cały ten czas na wyciągnięcie ręki. Ale ja wówczas, podobnie jak niektórzy z was teraz, grałem w tę gierkę pod tytułem „jak się z tego uwolnić?” polegającą na tym, że wiecznie zastanawiamy się nad czymś, zamiast po prostu to zrobić.
No ale do rzeczy. Chwila obecna, która pozostaje poza ograniczeniami czasoprzestrzeni, która jest poza wiecznym czekaniem, jest jedyną właściwą chwilą na to, żeby dotrzeć do samego siebie, żeby nawiązać połączenie ze swoim prawdziwym ja, żeby uwolnić się spod władzy umysłu i wsłuchać w swoje uczucia, a w konsekwencji sprowadzić tu Nową Energię. Nie czekajcie już ani chwili dłużej. Teraz to jedyny właściwy moment. TU I TERAZ.
Stworzyliście Nową Energię, ponieważ postanowiliście powrócić do własnego ja. Samo to wystarczyło, żeby ona powstała. To wy ją stworzyliście i jest wasza – jest dla was czymś bardzo osobistym, ale ponieważ nie można nigdy posiąść czegoś, co się stworzyło, ona również, prędzej czy później dołączy do reszty stworzenia.
Możecie z niej korzystać, możecie ją kochać, możecie czuć ogromną pasję tworząc ją, ale nie możecie jej posiąść. Dotyczy to zresztą wszystkiego, co kiedykolwiek stworzyliście bądź stworzycie, ponieważ prędzej czy później wasze kreacje będą chciały realizować się samoistnie. Energie nie mogą pozostawać w bezruchu – prędzej czy później każda z nich będzie chciała się uwolnić. Najpiękniejszą rzeczą, jaką Stwórca mógł dać, była absolutna boska wola – nie lubię wyrażenia „wolna wola”, wolę mówić boska wola. Powiedział – Idźcie i odkrywajcie siebie.
Tak więc, gdy Nowa Energia wkracza w wasze życie, zaczynacie odczuwać, jak bardzo jest różna od wszystkiego, czego do tej pory doświadczyliście. Co nie zmienia faktu, że to wciąż CZĘŚĆ WAS. I to jest w tym wszystkim najważniejsze – ta energia pochodzi od was, a nie od Boga, nie ode mnie, czy jeszcze skądinąd. Jest wasza. Obserwujcie ją, bawcie się nią, tylko nie wplątujcie w to wszystko waszych umysłów.
To właśnie dlatego kładę tak duży nacisk na uczucia, na pasję duszy, na to, żebyście nie podchodzili do wszystkiego od strony umysłu, bo on nie będzie potrafił tego zrozumieć. To właśnie dlatego prosiłem, żebyście przestali używać słów, ponieważ one płyną właśnie z umysłu. A wasze zrozumienie Nowej Energii, wasza wzajemna relacja nie powstanie na bazie tego, co podpowiada wasz umysł, ale na gruncie tego, co mówi wam serce – a to będzie coś bardzo prostego.
W wyniku tego, co wtłaczano wam do tej pory do głowy, będzie was kusiło, żeby to wszystko przeanalizować, rozłożyć na czynniki pierwsze, opisać tak dokładnie, jak tylko się da. Jednak proszę, żebyście tego nie robili. Niektórych z was będzie już dzisiaj kusiło, żeby wejść na forum i napisać, że odkryliście, czym jest Nowa Energia i chcecie to od razu rozgłosić wszem i wobec. Nawet nie próbujcie tego robić. Spróbujcie jej raczej doświadczyć. Nie mówcie innym, czego i jak mają doświadczać, bo to podejście typowe dla Starej Energii. Tu nie chodzi o to, kto pierwszy odkryje Nową Energię – to nie są wyścigi. Innymi słowy, nie pozwalajcie, żeby kierowało wami ego, żeby wam wmówiło, że wy pierwsi musicie pokazać innym, że już wiecie, na czym polega Nowa Energia.
To jest tak osobiste doświadczenie, że nie da się tego opisać. Wręcz święte. Doświadczenie pełne miłości, nawet w pewnym sensie seksualne, ale nie mówię tu o doznaniach waszych organów rozrodczych, ale o tych płynących prosto z serca.
Stara Energia powstała z ogromnego pragnienia powrotu duszy do samej siebie samej, do JA JESTEM… do tego, żeby znowu być całością… żeby wszystkie jej aspekty znów połączyły się w jedno. W efekcie takiego połączenia – a wręcz z chwilą, gdy tylko ono się rozpoczyna – zanika potrzeba podziału na pierwiastek męski i kobiecy, na światłość i ciemność. To nie tak, że po połączeniu tych dwóch [Adamus wskazuje trójkąty] powstanie coś takiego. [rysuje kwadrat zawierający oba trójkąty]
Zanika podział na aspekt męski i kobiecy, na światłość i ciemność, na ducha i człowieka. To nie jest tak, że połączy się w was Bóg i Bogini i będą razem istnieć w postaci dychotomii boskiego pierwiastka. One znikną. Rozpłyną się. Ta iluzja podziału całkowicie się ulotni. Przestańcie zatem dywagować o sprowadzeniu z powrotem energii Bogini – hippisi jesteście, czy co? [śmiech] Przestańcie również rozprawiać o ofiarowaniu światu światła – chcecie go zbawiać? Przestańcie wreszcie marudzić o poznaniu swojego wyższego Ja, bo nic takiego poza wami nie istnieje – jesteście tylko wy, WY SAMI.
Pora zakończyć te dualistyczne dyskusje, te filozoficzne debaty, te religijne dysputy… Och, religie w ogóle znikną z powierzchni Ziemi, gdy tylko ludzie zdadzą sobie sprawę, że nigdy nie było żadnego wygnania z raju, i że nigdy nie będzie żadnego zbawienia ani żadnego odkupienia. Liczy się tylko ŚWIADOMOŚĆ.
Tak więc gdy te przeciwne sobie aspekty łączą się wreszcie w jedno, gdy znika podział na dwa, cztery, czy dziesięć, na światłość i ciemność, na męskość i żeńskość, na dobro i zło, wówczas pojawia się Nowa Energia, ona tak właśnie powstaje. Oczywiście jest bardzo odmienna od Starej Energii. Stara Energia była efektem pragnienia powrotu duszy do samej siebie. To miało być dla was paliwem koniecznym do dotarcia z powrotem do Domu. I wystarczy, że ten proces scalenia tylko się rozpocznie, choćby i w najmniejszym stopniu, a już tworzy się Nowa Energia.
Wydawało wam się, że niby skąd bierze się Nowa Energia? Że to Bóg ją tworzy? Bóg nie ma o niej zielonego pojęcia! Naprawdę. Bóg to Stara Energia… No i nie poraził mnie żaden piorun…
LINDA: Już widzę te nagłówki… [śmiech]
ADAMUS: Ale tak jest. Bóg z samej swojej natury to Stara Energia. Ponieważ wy sami jesteście Starą Energią, więc Bóg też.
Duch obdarował was niezależnością i wolnością wyboru. Duch sam zdecydował o tym, że dokona „podziału” samego siebie, a teraz, jak wam się wydaje, co się dzieje? Następuje ponowne scalenie… zespolenie was z Duchem. On do was powraca. Tak więc to nie wy powracacie do Ducha, tylko on dołącza do was, ponieważ nie istnieje już w tej postaci, w jakiej go kiedyś znaliście i jakim go zostawiliście, wyruszając swego czasu na poznanie siebie.
ak więc Duch to Stara Energia. A ponieważ wy zostaliście stworzeni w Starej Energii, zatem Duch też nią jest. Ale gdy już poznacie siebie, gdy staniecie się na powrót cali i kompletni, gdy staniecie się pełnią siebie, wówczas również Duch przestanie mieć wymiar staroenergetyczny. Zarówno Duch jak i wy będziecie zawsze pamiętać, skąd pochodzicie, jaką przebyliście drogę… To nigdy nie zostanie zapomniane, nigdy nie zostanie wymazane z pamięci. Będziecie wspominać z wielką radością każdą, zarówno trudną, jak i wspaniałą chwilę każdego wcielenia, jakie kiedykolwiek było waszym udziałem. I będziecie się zastanawiać, dlaczego nie pamiętaliście tego podczas waszej podróży przez kolejne życia, dlaczego stworzyliście tę zasłonę niepamięci. Będziecie się zastanawiać – wiem, bo już nieraz to słyszałem – dlaczego nie zostawiliście sobie przynajmniej jednego małego wspomnienia o tym, czym i kim naprawdę jesteście, co uczyniłoby całą tę waszą podróż znacznie, ale to znacznie łatwiejszą… No cóż, tak naprawdę zostawiliście sobie takie wspomnienie, jednak najwyraźniej okazało się ono zbyt słabe…
Nowa Energia powstaje wtedy, gdy powracacie do siebie, gdy znika rozdzielenie, gdy wszystkie kawałki was ponownie łączą się w jedno. A gdy tylko zaczynacie osiągać pełnię siebie, wówczas od razu pojawia się przy was Nowa Energia. Przez jakiś czas będziecie jeszcze odczuwać wpływ Starej Energii. Przez jakiś czas ona będzie jeszcze stanowić istotną część waszego życia, ponieważ świat wokół was jest nią przepełniony. Stara Energia ukrywa się w aspektach, które jeszcze nie zostały przez was zintegrowane. Będzie tu tak długo, jak długo pokutować będzie ta iluzoryczna wiara w oddzielenie. Niemniej jednak, od tej pory Nowa Energia też będzie wam towarzyszyć w życiu. Ona już tu jest.
ADAMUS: Powiedz mi, Kathleen, czego ty byś chciała? Czego byś chciała?
KATHLEEN: Wyrażać siebie w radości.
ADAMUS: Wyrażać siebie w radości. Dobrze, świetnie. Lex, a czego ty byś chciał?
LEX: W tym momencie niczego.
ADAMUS: Zatem to właśnie dostajesz. [śmiech] Nieźle. Nieźle. Deb, a czego ty byś chciała?
DEB: Jasności.
ADAMUS: Jasności. Dobrze. Zapiszemy to dla naszych widzów. Chcemy jasności, chcemy wyrażania siebie w radości albo nie chcemy niczego. Zgadza się, Kathleen?
KATHLEEN: Tak.
ADAMUS: Wyrażania siebie w radości. Napiszę… Cauldre mówi, że… Dobrze, napiszemy tu „po co to wszystko”. Zaraz się wyjaśni, wytrzymajcie jeszcze chwilę.
LINDA: No dobrze.
ADAMUS: A ty, Sart? Co ty byś chciał?
SART: Ja? Przydałby mi się nowy samochód, bo zostało mi już tylko siedem. [śmiech]
ADAMUS: Nowy samochód. Nowy samochód, bo zostało mu już tylko siedem. Myślę, że cała Shaumbra bardzo ci teraz współczuje. [dużo śmiechu]
No dobrze, na razie wystarczy. Kathleen, śmiem twierdzić, że wcale nie chcesz wyrażać siebie w radości. Lex, twierdzę, że to wcale nie tak, że nie chcesz niczego. Deb, uważam, że wcale, ale to wcale nie chcesz jasności. A ty, Sart, ty naprawdę chcesz to auto. [dużo śmiechu]
Cieszę się, że dobrze się razem bawimy, ale tak naprawdę chciałbym, żebyście się dziś wszyscy – nie jutro, lecz właśnie dziś – zastanowili nad tym, czego chcecie. Co ty byś chciał, Ralf?
RALF: Nowe życie.
ADAMUS: Nowe życie. Uważaj, o co prosisz. Poprawiłbym się na twoim miejscu i powiedział, że chciałbyś nowe życie, ale w tej samej fizycznej…
RALF: …powłoce.
ADAMUS: … rzeczywistości [Adamus się śmieje], bo widzę, dokąd to zmierza, Ralf, i…
No dobrze… Tak więc twierdzę, że wcale nie chcecie ani jasności, ani wyrażania siebie w radości… Tak naprawdę, Ralf, twoja lista życzeń jest dłuższa niż kogokolwiek innego. Wiem, bo nieraz o tym rozmawialiśmy. A co do radosnego wyrażania siebie… No nie wiem, nie wiem… Chyba jednak nie. A wiecie dlaczego? Bo gdybyście naprawdę chcieli tych wszystkich rzeczy, to już byście je mieli. Tu i teraz.
Uprawiacie wszyscy, że się tak wyrażę, mentalną masturbację. Wmawiacie sobie wierutne bzdury. Mówisz, że chciałbyś nowe życie. A właśnie, że nie, Ralf, w przeciwnym wypadku już byś je miał. Już byś je miał. Marzysz o nim, owszem, ale gdybyś naprawdę je chciał, to już byś je miał.
A co do tych z was, którzy twierdzą, że chcą oświecenia… Oj, oj, oj, oj, oj… Naprawdę współczuję tym wszystkim, którzy poszukują oświecenia, ponieważ oni są najbardziej podatni na tę zbiorową hipnozę. Oświecenie… Od jak dawna go poszukujecie, mając je tuż przed nosem? A mimo to wciąż go szukacie. Tak więc nie – wcale nie chcecie odnaleźć oświecenia, wolicie o nim marzyć. Wolicie się nim odurzać, wolicie za nim gonić. To taka wasza gierka.