Wszystko jest dobrze w całym stworzeniu… 2

Będę przy was o każdej porze dnia i nocy. Taką obietnicę składam każdemu z was z osobna. Będę przy was ZAWSZE.
Proszę, żebyście nie uciekali ode mnie i nie próbowali się chować – choć i tak wiem, że będziecie. Nadejdą takie chwile, gdy będzie wam tak bardzo wstyd samych siebie i waszych reakcji, że będziecie woleli, żeby mnie przy was nie było. Będziecie udawać, że mnie tam nie ma, a zatem… w waszych oczach… mnie nie będzie. Ale w moich będę [śmiech].
A za każdym razem, gdy wpadniecie w jakiekolwiek tarapaty czy zwątpienie, przypomnijcie sobie owe tak sławetne słowa. Weźcie głęboki oddech i powiedzcie – WSZYSTKO JEST DOBRZE W CAŁYM STWORZENIU….


Spis Treści

Nota od Wydawcy
Inwokacja

Część Trzecia Seria e2012
Życie w świadomości
Nowe Myślenie
Wizjonerzy
Projektanci życia
Dar
Tuba rzeczywistości
Skupienie się na sobie
Klarowność przynosi rezultaty
Koniec ewolucji
Promieniująca obecność
Przekraczanie atlantydzkiej linii

Część Czwarta Seria Wolności
Wezwanie do wolności
Głos wolności
Koniec ery
Poza marzenie
Marzenie duszy
Oświecone marzenia
Wszystko samo do was przyjdzie
Dostarczyciele Nowej Energii
Jak żyć
Oczekiwania wobec oświecenia

Słowa te kieruję do wszelkiej maści szaleńców, odmieńców, buntowników i wichrzycieli, którzy nigdzie nie pasują i którzy wszystko widzą inaczej. Tacy ludzie nie lubią zasad i nie mają żadnego szacunku dla istniejącego status quo. Można ich cytować, zgadzać się z nimi, gloryfikować ich lub też ich potępiać. Jedyną rzeczą, której jednak zrobić
z nimi nie można, to ich ignorować, ponieważ oni naprawdę zmieniają świat. Wciąż naciskają, żeby ludzkość parła do przodu. I choć wielu widzi w nich szaleńców, my widzimy w nich geniuszy. Ponieważ tylko tacy ludzie, którzy są na tyle szaleni, żeby wierzyć, że mogą zmienić świat, naprawdę go zmieniają.

Steve Jobs

Nota od wydawcy

W 2019 roku minęło dziesięć lat odkąd Adamus Saint Germain przejął opiekę i nauczanie światowej społeczności Shaumbry po tym, jak Tobiasz (poprzedni prelegent Karmazynowego Kręgu) powrócił na Ziemię. W ciągu tych 10–ciu lat Geoffrey Hope razem ze swoją żoną Lindą przekazali wiele wspaniałych wykładów Adamusa, zebranych w dziesięciu seriach. Każda z nich zawiera zbiór przekazów wypełnionych inspirującymi dialogami, błyskotliwym humorem oraz głęboką, bezcenną mądrością. Ten niesamowity i dostępny bezpłatnie zapis wiedzy służy wszystkim, którzy postanowili odkryć i urzeczywistnić swoje mistrzostwo tu na Ziemi.

Jest nam niezmiernie miło, że to właśnie Wydawnictwo Biały Wiatr jest medialnym narzędziem Karmazynowego Kręgu w Polsce. W czasie ostatnich 10–ciu lat zostały wydane wszystkie oficjalne publikacje CC, jak również – co jest ewenementem na skalę światową – mnóstwo tekstów, które w innych krajach dostępne są tylko w formie on–line. Cieszymy się, że społeczność Shaumbra w naszym kraju stale się powiększa i ma swobodny dostęp do tak szerokiej gamy materiałów.

Aby uhonorować drogę nas wszystkich oraz ostatnią dekadę spędzoną wspólnie z Adamusem, postanowiliśmy opublikować materiał niezwykły – najlepsze (naszym zdaniem) fragmenty z dotychczasowych przekazów z lat 2009–2019. Zawierają one rozmowy z ludźmi obecnymi bezpośrednio na shoudach w USA, trafne riposty i powiedzenia Adamusa oraz mnóstwo perełek mądrości, które są ponadczasowe… i które zasługują, żeby wciąż z nich czerpać i z nich korzystać.

Prawdopodobnie… choć nie wiemy tego do końca… całość materiału zostanie opublikowana w formie 4–tomowej sagi.

Mamy nadzieję, że ta i kolejne części dostarczą Wam wielu wzruszeń, a przede wszystkim inspiracji oraz narzędzi na nadchodzące dni, miesiące i lata.

Ważna uwaga: Tytuły poszczególnych rozdziałów pokrywają się z tytułami comiesięcznych shoudów, stanowiących zawartość serii rocznych. Jeśli jakiś fragment szczególnie Was poruszy, warto odnaleźć dany przekaz na stronie www.shaumbra.pl i przeczytać go w całości. Poczujecie wtedy w pełni jego wartość i energię.

Inwokacja

Jestem Tym, Kim Jestem.
Jestem Tym, Kim Jestem… ale kim ja jestem? Ha! [śmiech] To dopiero pytanie. Kim ja jestem? Czy ja to tak naprawdę Cauldre, czyli Geoffrey Hoppe, który się tu przed wami zgrywa? Nie, on sam nigdy by się tak nie wygłupiał. No to kim ja jestem? Dobre pytanie. Czy ja to Saint–Germain? Niektórzy z was, którzy mieli już do czynienia z Saint-Germainem w przeszłości, mocno w to powątpiewają… Czy ja to Adamus? Kim jestem? Czy ja to Linda? Hm… bywają takie dni, że tak.

Droga Shaumbro… Jestem Tym, Kim Jestem. Jestem Adamusem, jestem Saint-Germainem, jestem Lindą i Geoffreyem, a także… każdym z was.
Jestem waszą przyszłością. Wezwaliście mnie, więc przybyłem do was z odległych czasów, z potencjałów przyszłości, ale nie w jakimś małym, metalowym statku UFO, co raczej na fali światła. Może…

Jestem też waszą przeszłością… częściowo dlatego, że znam was od dawien dawna, a częściowo dlatego, że tak wiele o was wiem… znam waszą przeszłość. Wiem, jakie są wasze aspekty, jakie przeszliście doświadczenia. Jestem zatem waszą przeszłością, a to niemała rzecz.

Jestem też waszymi marzeniami. Jestem waszymi wątpliwościami. Jestem waszymi lękami. Jestem WAMI. Jestem Shaumbrą.

Jestem energią i jestem świadomością tych wszystkich ludzi na całym świecie, którzy właśnie teraz się budzą, którzy szukają odpowiedzi. Jestem też Adamusem… jak najbardziej. Jestem Saint–Germainem. Ale przede wszystkim jestem każdym z was, ponieważ gdy uczeń jest gotowy, zjawia się nauczyciel. Tylko, że on nie przychodzi z zewnątrz, ale pojawia się wewnątrz was.

 Jestem wami. Jestem uosobieniem tych słów, które rozbrzmiewają w waszej głowie, ale których nie jesteście całkiem pewni. Uosabiam waszą intuicję. A przynajmniej się do niej dostrajam. Uosabiam potencjały przyszłości. Uosabiam waszą przeszłość, która wciąż nie daje wam spokoju.

Jestem Tym, Kim Jestem. Jestem tutaj dla każdego z was, jestem przy was na każdym kroku…

Adamus Saint Germain


Część Trzecia

Seria E2021


Życie w świadomości

Zatem, dlaczego tu jesteście? Żeby na kilka godzin wyrwać się od wszelkich napięć, trosk, całej tej energii, która jest w chaosie. Jesteście tu dla pewnych informacji i aktualizacji, żeby pobyć z rodziną – dobrą rodziną. Jesteście tu, żeby tak naprawdę po prostu odpocząć i zapraszam was teraz, abyście to uczynili. Zrelaksujcie się. Nie starajcie się zrozumieć całego tego materiału. Możecie wrócić i przeczytać go później, ale najprawdopodobniej nie będziecie musieli.

Będąc tutaj, nie trzeba niczego wymuszać. Niczego próbować. Robić czegokolwiek na siłę. Jedną z fajnych rzeczy jest to, że możecie po prostu wziąć głęboki oddech. Nic na was nie naciska. A wy nie musicie niczego odpychać. To jest czas dla nas – dla mnie i innych istot – to jest czas dla nas, żeby wykonać wewnętrzną pracę, ułatwić pracę z oddechem, rozruszać trochę energię… zwłaszcza tę zastałą i utkniętą.

Nie musicie się starać niczego zrozumieć. Możecie jedynie usiąść wygodnie, jakbyście oglądali program telewizyjny we własnym domu. Jednak zamiast niezrównoważonych energii skierowanych w waszą stronę, możecie oprzeć się wygodnie na krześle i rozluźnić. Możecie odpocząć, i po prostu pozwolić sobie – swojemu JA – zrobić to, co doskonale wie, jak zrobić.

To jest wasza chwila wytchnienia. To wasza mała, piękna i święta wyspa znajdująca się z dala od tego, co jest po drugiej stronie – hałasu, zamieszania, trosk i niezrównoważonych energii. Możecie zatem wziąć głęboki oddech i po prostu pozwolić sobie na wykonanie tego co wiecie, że macie zrobić. Mam nadzieję, że uda mi się trochę was zabawić, podczas gdy wy naprawdę pozwolicie na to, żeby odbyło się wiele innych wewnętrznych procesów.

Są tu również inni, którzy ze mną pracują i wspólnie sprawdzamy, czy przypadkiem nie ma miejsca brak równowagi energetycznej, ponieważ ciągle coś analizujecie i w kółko przetwarzacie. Widzimy, że zachodzi pewien dysbalans i dlatego zapraszamy was, żeby wziąć głęboki oddech, rozluźnić się i przestać tak dużo martwić. Po prostu pozwólcie na to, żeby Bóg w was przejął stery.

Widzicie, ludzki aspekt – i mowa tu o wszystkich – ludzki aspekt chce zrozumieć i się temu opierać, usilnie próbując sobie z tym poradzić. Jednak robiąc tak, tylko bardziej wchodzicie w zamieszanie. Gdybyście zamiast tego wzięli głęboki oddech i się rozluźnili, to odbyłoby się samoistnie. Jeśli po prostu już teraz weźmiecie głęboki oddech i zrelaksujecie się, wszystko po prostu zrobi się to samo.


Ludzie często pytają, o jakie sekrety tu chodzi? O jakie tajemnice? O PROSTOTĘ. Prostota jest tą tajemnicą. Wzięcie głębokiego oddechu i zaufanie sobie, kochanie siebie bez żadnych „jeśli”, „a co” czy „ale”. Prostota jest tą tajemnicą. Biorąc głęboki oddech i ufając sobie, kochając siebie bez „jeśli”, „a co” lub „ale”. Zrozumienie, że wszystko, czego potrzebujecie lub pragniecie, już tu jest. Umieściliście to z dużym wyprzedzeniem na ścieżce swojego ludzkiego życia. To już tu jest.

Wiecie, ta wasza część, która wróciła ze wzniesienia, część która już „wstąpiła do nieba”, stworzyła wcześniej całą tę drogę dla siebie… jeśli tylko zdecydujecie się kroczyć tą prostą ścieżką. Ta część was, którą naprawdę jesteście, już umieściła wszystko, co potrzebne na tej drodze. To tylko kwestia tego, czy pozwolicie sobie, żeby być tego świadomym. Czy weźmiecie głęboki oddech, żeby zdać sobie sprawę, że to naprawdę jest proste. Czy weźmiecie głęboki oddech i zdacie sobie sprawę, że nie ma w tym nic skomplikowanego? To jest tak proste jak ta ścieżka biegnąca tutaj [odnosząc się do przejścia w centrum pomieszczenia]. To jest tak łatwe, jak obserwacja i świadomość tego, że każde narzędzie, każda rzecz, i wszystko inne… każda odpowiedź już tu jest.

Można też oczywiście, jeśli się chce, wybrać bardziej trudną drogę [przeciska się między ludźmi]. Można, i nie ma w tym nic złego… wtedy po prostu się doświadcza. Jeżeli lubicie doświadczać pełzania po innych, bycia bombardowanym negatywną energią, jak na przykład – Co ty k… wyprawiasz? Czego po nas łazisz? [śmiech] Depczesz mi po nogach. Przykro mi Paul. Ała! Albo można wybrać tę prostą drogę.

I tutaj pojawia się coś ciekawego, ponieważ niektórzy z was patrzą na tę prostą drogę i mówią – Cóż, to jest chyba zbyt łatwe. Tak twierdzicie. Wiem, bo z niektórymi rozmawiałem. Mówiliście – Ale czy nie będzie to trochę tchórzliwy wybór? Niezupełnie. Czy nie będzie to za proste? Chcę w życiu trochę emocji. No wiecie, można wybrać stosunkowo łatwą drogę i przy okazji cieszyć się kilkoma innymi ekscytującymi rzeczami, które się wydarzą. Ale będą to rzeczy czy sytuacje, które nigdy was nie przytłoczą czy zdezorientują, a które będą prawdziwie radosne.

Weźmy z tym głęboki oddech.


Tak dużo dzieje się na tej planecie… mnóstwo energii… i będzie to jeszcze przez jakiś czas widać. Wielkie zmiany, jakkolwiek byście tego nie nazwali. Pamiętajcie – i muszę to podkreślić… chcę to podkreślić z 10 razy – TU NIE CHODZI O WAS. Nie obchodzi mnie, że uważacie, że tak jest… że staracie się trzymać i udawać, że tak jest, ponieważ to nie o was w tym chodzi. Zupełnie nie.

Jakaś część was bierze to bardzo do siebie. Ściągacie do swojego świata wszystkie te zewnętrzne sprawy. Jesteście jak wielki odbiornik energii. Jesteś parapsychicznym odbiornikiem. Zbieracie te wszystkie rzeczy, które dzieją się wokół was, a potem traktujecie je za własne. Kamuflujecie w sobie. Przebudowujecie. Przetwarzacie. Udajecie, że to wasz osobisty problem emocjonalny… udajecie, że to wasz problem obfitości czy problem w relacji. Wcale nie. Ile razy trzeba wam to powtarzać? Chyba dużo, bo ciągle myślicie – No tak, Adamus na pewno mówi do Tymoteusza, a nie do mnie. Adamus musi mówić do kogoś innego, ponieważ ja mam jeszcze tyle problemów. Nie! One nie są wasze.

Na pewnym poziomie jesteście bardzo wrażliwymi istotami, wyczuwacie, co się dzieje, i co jakiś czas udajecie, że to wasze. Niektórzy z was wciąż wierzą w tę teorię, że „kim by byli, gdyby nie mieli żadnych problemów”. Naprawdę. Problemy, z którymi budzicie się każdego ranka i z którymi idziecie do łóżka każdego wieczoru przypominają wam, że wciąż żyjecie. Dają waszemu mózgowi jakieś zajęcie. Dają wam emocje i dramaty. Wiem, że jakaś część was przeklina, złorzeczy i mówi – Chcę się już uwolnić od tych problemów… ale proszę nie plujcie teraz na mnie… musicie je chcieć, inaczej by ich nie było. Naprawdę. Naprawdę. Gdybyście autentycznie nie chcieli tych problemów, po prostu by ich nie było.


Pytanie, które zadałem wcześniej – Gdzie jest twoja świadomość?… to bardzo dobre pytanie. To naprawdę bardzo dobre pytanie. Niektórzy z was powiedzą: „Tutaj”. Cóż, czy naprawdę jesteście tu i teraz świadomi? Twierdziłbym raczej, że spora część waszej świadomości jest gdzieś indziej… gdzieś w innym świecie, w innym czasie. Sami ją tam wysyłacie… nie pozwalacie jej być tutaj. Unikacie na wiele różnych sposobów. Gdzieś ją ukrywacie i sami do końca nie wiecie gdzie.

A kiedy zadaję wam pytanie – Czym jest świadomość? … dajecie bardzo rozumową odpowiedź. „Uważność”. No dobrze, ale co to tak naprawdę oznacza? Czym jest świadomość? Czym jest świadomość?

Istotnie świadomość jest uważnością, a ściślej mówiąc… JEST TWOJĄ OBECNOŚCIĄ. Twoją obecnością… a nie prezentem (z ang. „presence” – obecność, „present” – obecny lub prezent – przyp. tłum.) – to znaczy, to jest oczywiście prezent, dar – ale tu chodzi o waszą obecność. Wasza świadomość jest waszą obecnością i tym, na co pozwalacie sobie zwrócić uwagę. Wasza świadomość to wasza obecność, a wasza obecność tu i teraz… jest dokładnie TUTAJ.

Wasza świadomość to wasza uważność zmysłowa, umysłowa i intuicyjna. Wasza świadomość to wasza obecność, a pytanie jakie mam teraz do każdego z was to – Czy jesteście obecni? Czy jesteście obecni? Czy naprawdę jesteście tu i teraz? Na ile jesteście świadomi?

Owszem, jesteście zdecydowanie bardziej świadomi niż większość ludzi. W rzeczy samej to jest prawda. Ale ciągle jest w was ta szamotanina raz w jedną raz w drugą stronę. Ciągle się zastanawiacie – Co to wszystko znaczy? Czym jest Duch i co to jest świadomość?

Poproszę was teraz… bez muzyki… bez słów… bez czegokolwiek… nawet bez tego wentylatora – choć na chwilę, droga Lindo – żebyście POCZULI SWOJĄ OBECNOŚĆ, żebyście zwrócili na nią swoją uwagę. A zanim to zrobicie, wyjdźcie poza swój mózg. Żadnego umysłu. Żadnego umysłu.


Czym jest wasza obecność? Czy teraz jesteście w swoim ciele, moi drodzy? Nie, nie jesteście. Czy jesteście w swoim umyśle? Do pewnego stopnia, tak. Czy jesteście w pełni obecni, Aniołowie? Nie. Nie jesteście…. i to jest w porządku. Przynajmniej zdajecie sobie z tego sprawę, widzicie? To jest właśnie ta prostota i piękno. Już samo to, że zdajecie sobie sprawę, staje się obecnością.

Czy jesteście obecni? Czym jest wasza obecność? Kiedy zaczniecie zwracać na nią uwagę poprzez swoje zmysły, wasze fizyczne zmysły, nawet poprzez umysł, który zaczyna pytać – Czy jestem obecny? … w końcu zaczniecie czuć się bardziej obecni. Zaczniecie czuć, że jesteście w pobliżu siebie. Zacznie być bardziej świadomi swojej obecności.

Gdy już zwrócicie uwagę na to, co jest obecne, zaczniecie równocześnie rozumieć, co jest nieobecne. Zaczniecie rozumieć, czego tak kurczowo się trzymaliście. Wtedy też, moi drodzy, doświadczycie stanu czystej świadomości, który wykracza poza wszystkie typy świadomości. Stanu, który staje się świadomością JA JESTEM. Świadomością JA ISTNIEJĘ oraz stanem, w którym Jestem obecny i tylko to się liczy. Jestem, który Jestem, każdą częścią, każdym elementem, Ciałem Świadomości, każdym aspektem, każdą myślą, każdym uczuciem. Jestem w pełni świadomy. Jestem, który Jestem.

Już teraz, drodzy przyjaciele, jesteście w tym cyklu. Jesteście częścią tej ewolucji, w tym następnym stadium. Czy mówiłbym o tym teraz czy nie, to i tak by się wydarzyło. Jednak poprzez mówienie o tym, stajecie się bardziej świadomi. Stajecie się bardziej przytomni i uważni. To zadowala część waszego umysłu, podczas gdy pozostała część jest jeszcze bardziej zdezorientowana niż wcześniej. Ale przynajmniej rozumiecie – To właśnie się ze mną dzieje. Stajecie się bardziej obecni, bardziej uważni, bardziej świadomi.


Kiedy pojawiają się dręczące wątpliwości, kiedy mózg zaczyna zużywać waszą energię, nie grajcie z nim w tę grę. Weźcie głęboki oddech. „To bez znaczenia”… i idziemy dalej. Zwróćcie uwagę na różnicę w swoim poziomie energii, a przede wszystkim zwróćcie uwagę na odmienny rezultat, który pojawia się wówczas, kiedy przestajecie forsować energię. Kiedy już przestajecie wszystko obmyślać, próbować sprawiać, żeby coś się wydarzyło… przestajecie się o to martwić… przestajecie naciskać. Będziecie wiedzieć, że znów próbujecie, kiedy poczujecie napięcie o tutaj [pokazuje na głowę]. Weźcie wtedy głęboki oddech i przestańcie próbować. Odprężcie się.


Nowe Myślenie


Zaczniemy od małego przypomnienia… żebyście bez względu na wszystko, co będzie się działo, utrzymali równowagę – swoją własną równowagę. Nie ważne co się wydarzy… pamiętajcie, że macie wszelkie potrzebne narzędzia, żeby sobie z tym poradzić. Wszelkie potrzebne narzędzia. Patrzę na was wszystkich i każdego z osobna – także na tych z was, którzy oglądają nas dzisiaj w sieci – i proszę, żebyście zapamiętali te słowa – Nieważne, co się dzieje, pozostańcie w równowadze… utrzymajcie swoje zrównoważenie. Posiadacie wszelkie konieczne narzędzia. Posiadacie wszelką potrzebną mądrość…

Oho! Już się zastanawiacie, o czym on u diabła mówi… [śmiech] … jest dzisiaj jakiś bardziej poważny… A jestem. Żebyście wiedzieli, że jestem… Pamiętajcie! Czy będzie to jakiś wypadek samochodowy – oczywiście nie jakiś poważny… czy też utrata pracy albo coś przykrego, co wam się przydarzy… jakakolwiek z tych rzeczy… Nawet, jeśli będzie to coś na skalę globalną, co może wpłynąć na przyszłość całej planety, POZOSTAŃCIE W RÓWNOWADZE… Czasem udajecie, że nie wiecie, jak to się robi, ale to nieprawda. Wiecie. Pamiętajcie o swoich narzędziach.

Pierwsze z tych narzędzi to oddychanie. Oddychanie. A drugie, to śmiech. Naprawdę. A potem znów oddychanie. [śmiech] A potem znów śmiech. I w tym wszystkim pamiętajcie o tym, o czym wciąż wam powtarzam. A mianowicie, że TO NIE DOTYCZY WAS. Naprawdę nie. Owszem, jesteście w samym środku tego, co się dzieje, ale to was nie dotyczy. To nie ma z wami nic wspólnego.

Będę o tym mówić tak długo, aż wreszcie to do was dotrze. To nie dotyczy was. Udajecie, że owszem, ale tak nie jest. Więc pamiętajcie, żeby utrzymać równowagę. Potraficie to zrobić i dobrze o tym wiecie. Może i lubicie sprawdzać jej granice, ale dobrze wiecie, że potraficie ją utrzymać.


Droga Shaumbro, jak już wspominałem wiele razy, wszystko dzieje się właśnie teraz. Właśnie teraz są najpiękniejsze, najwspanialsze, najlepsze czasy na Ziemi, czasy największych zmian energii, czasy największej transformacji. W żadnych poprzednich wcieleniach nie doświadczaliście tego wszystkiego, co dzieje się właśnie teraz.


Muszę powiedzieć, że większość ludzi jest uzależniona od dramatyzowania. Naprawdę. Nieraz mieliście okazję to zobaczyć. Każdy, kto przeszedł SES – Szkołę Energii Seksualnych – to widzi. Ludzie są uzależnieni od dramatów. Nie mogą bez nich żyć. Kiedy tylko dramaty znikają z ich życia, zaczynają się nudzić… czują się nieswojo… robią się zdesperowani i znudzeni. Dlatego prędzej czy później coś stworzą. Zniszczą na przykład coś… zwykle coś, co należy do kogoś innego… żeby tylko się tym nakarmić.

Oczywiście karmienie się jest po prostu energią będącą w ruchu – choć w swego rodzaju dziwacznym ruchu – z której można wyrwać dla siebie niezły kęs. Dlatego ludzie lubią być w pobliżu takich energii. To jest dla nich stymulujące. I stają się wampirami. Każdy, kto karmi się innymi, jest wampirem. Taka jest prawda.

Istnieją również swego rodzaju auto–wampiry, czyli ludzie, którzy kochają karmić się własnymi dramatami. Nie mają potrzeby, żeby uczestniczył w nich ktokolwiek inny – nie patrzę teraz wymownie na nikogo z was [Adamus się śmieje], po prostu akurat spojrzałem w tę stronę… [ktoś mówi: „Bardzo zabawne…”) A tak, potrafię być zabawny!

Są zatem tacy, którzy przyrzekli sobie, że nie będą karmić się innymi, więc stają się wampirami wobec samych siebie i grają w te gierki – jak Andra dobrze wie – ze swoimi własnymi aspektami, które karmią się potem jeden drugim. Czasem posuwają się w tym tak daleko, że aż wierzą, że naprawdę karmią się kimś innym, tworzą podziały i bariery we własnej tożsamości. Medycyna nazywa to zaburzenie osobowością mnogą (rozdwojenie jaźni). Jeden aspekt karmi się drugim, tylko muszą udawać, że tego drugiego wcale nie ma, żeby mogły myśleć, że karmią się kimś obcym. To trochę jak picie lub jedzenie powietrza i udawanie, że robi się to naprawdę.


Tymczasem wy już wiecie, że jedyną drogą do nieba – które właściwie jest czystą świadomością – że jedynym sposobem, o jakim wiem i o jakim wiedzą wszyscy Wzniesieni Mistrzowie, jakich znam, jest MIŁOŚĆ DO SIEBIE. I to wszystko.

To według mnie oczywiste, że kiedy kochacie siebie oznacza to, że siebie akceptujecie, że jesteście pełni współczucia dla siebie bez chodzenia do spowiedzi i bez jakichkolwiek wyrzutów sumienia – jakichkolwiek. Wbito wam do głowy, że bardzo trudno osiągnąć taki stan, gdy nie ma się wyrzutów sumienia z powodu czegokolwiek, co kiedykolwiek się zrobiło. Cały czas słyszę wszystkie te wasze „ale”. Ale ja naprawdę zrobiłem coś złego… Albo… Jeśli okażę sobie pełne przebaczenie, to prawdopodobnie znowu zrobię coś złego… Absolutnie nie. Absolutnie nie.

Kiedy bezwarunkowo kochacie siebie i macie dla siebie pełnię współczucia, pojawia się coś bardzo pięknego. Nagle okazuje się, że waszą miłością potraficie obdarzyć wszystkich wokół. Nagle okazuje się, że czujecie współczucie dla każdego innego człowieka. Okazuje się, że zaczynacie rozumieć, że każdy ma swoją indywidualną ścieżkę. Dociera do was, że nie ma potrzeby ściągać każdego człowieka na jedynie słuszną drogę do nieba. Po prostu udajecie się tam sami, docieracie tam pierwsi, do swojego domu i w ten sposób stajecie się dla innych Standardem.


z, gdy niejako kładzione jest w waszej świadomości nowe okablowanie… bo to nic więcej jak właśnie mały remont… po prostu przechodzicie od ograniczonej mentalnej świadomości w Nowe Myślenie, które jest czymś zupełnie innym – to podczas tego procesu odchodzenia od starego myślenia, wszystko co stare, zaczyna się rozpuszczać, rozpadać, a wtedy wpadacie w otchłań ogromnych wątpliwości. Wchodzicie w okres poczucia oderwania od dotychczasowej rzeczywistości, a zwłaszcza od rzeczy, które były częścią waszej codziennej rutyny.

I co jest pierwszą rzeczą, jaką robi wówczas większość ludzi? Większość Shaumbry? Starają się kurczowo trzymać wszystkiego, co do tej pory robili. Starają się zatrzymać to wszystko, co od nich odchodzi, bez względu jak bardzo by tego nie przeklinali. Starają się tego uczepić, ponieważ przynajmniej było to znajome, a więc mimo wszystko czuli się z tym komfortowo. To jest trochę tak, jakby zrobić krok w przepaść, zupełnie w ciemno, nie wiedząc, jaka jest głęboka, nie wiedząc, co jest na dnie tej otchłani, nie wiedząc, czy można znaleźć jakiekolwiek oparcie dla swojej stopy… a to jest przerażające. Niemniej jednak – a to w tym wszystkim jest najważniejsze – to wspaniałe doświadczenie. A więc czym tu się przejmować? Kogo to obchodzi? Kogo obchodzi, co tam jest?

To ciekawe, bo w rzeczywistości Nowej Energii, która zaczyna pojawiać się w fizycznej rzeczywistości, umysł ma tendencję do tego, żeby myśleć, że kiedy zrobi się ten krok, to wydarzy się coś złego. Umysł już tak ma. Stara się was chronić. Podpowiada, żebyście nie robili tego kroku. Stara się wszystko przewidzieć i wykalkulować. Może na przykład próbować rzucić kamieniem w dół w tę otchłań i posłuchać, jak długo leci. A potem komentuje – Cholera! Ale głęboko! [śmiech] A potem jeszcze słychać warczenie i syczenie demonów. No i wtedy umysł karze wam brać nogi za pas.

W Nowym Myśleniu robicie krok do przodu i nagle… Muszę to właściwie ująć… Nagle rzeczywistość przemieszcza się i zmienia. Nagle nie ma już żadnego urwiska. Nie ma już żadnej otchłani. Staje się to właściwie tym wszystkim, czego decydujecie się doświadczyć w danej chwili. Wtedy okazuje się, że tak naprawdę chodzi tylko o wasz wybór – o czym powiem za chwilę – wybór, który pojawia się tak szybko i tak szybko się manifestuje – szybciej niż z prędkością światła – że nagle staje się prawdziwym doświadczaniem, prawdziwą radością…


Przechodzicie przez bardzo ciekawy proces transformacji w Nowe Myślenie. Jak powiedziałem na początku naszej dyskusji, pamiętajcie żeby utrzymać stan równowagi i że macie już do tego wszelkie narzędzia.

A teraz to, co jest napisane drobnym drukiem – równowagi nie znajdziecie tam, gdzie wydaje się, że jest waszemu umysłowi. Narzędzi nie znajdziecie tam, gdzie myślicie, że są, ponieważ to jest stare myślenie. Musicie być w stanie wyjść poza to, poza przeszłość. Musicie na tyle sobie zaufać, być tak otwartymi, lub tak szalonymi… cokolwiek to oznacza… żeby być w stanie wyjść poza dotychczasową strefę komfortu, gdzie do tej pory potrafiliście znaleźć różne rzeczy.

Rozmawialiśmy o tym trochę wcześniej, ale naprawdę chcę to podkreślić jeszcze teraz. Szczególnie w kontekście nadchodzących tygodni i miesięcy w waszym życiu oraz nadchodzących wydarzeń na świecie. Miejsce, w którym szukaliście poczucia bezpieczeństwa i wsparcia, jest teraz w zupełnie innym miejscu, i nie jest to miejsce równoległe do poprzedniego. Innymi słowy, jeśli byliście przyzwyczajeni do odnajdywania wewnętrznego poczucia komfortu tutaj [gest wskazujący w górę], nie oczekujcie, że teraz odnajdziecie je tutaj [gest wskazujący wyżej niż poprzednio]. Jeśli przyzwyczailiście się do odnajdywania energii w tym miejscu [gest w jedną stronę], nie oczekujcie, że będziecie ją odnajdywać tamtym miejscu [gest na drugą stronę]. To bardzo liniowa zależność. Jeśli przyzwyczailiście się do tego, że wasza skrzynka z narzędziami jest tutaj [na podłodze], nie oczekujcie, że teraz przeniesie się nieco dalej [w innym miejscu na podłodze].

Poczucie bezpieczeństwa przyjdzie z jakiegoś ZUPEŁNIE INNEGO MIEJSCA, odpowiedzi nadejdą z zupełnie innego miejsca, a dla waszego umysłu będzie to trochę przerażające. Będziecie odczuwać niepokój, kiedy będziecie wychodzić na zewnątrz, kiedy będziecie się rozszerzać, ponieważ w momencie, kiedy szukacie poczucia wewnętrznego komfortu, stajecie się trochę zdesperowani. Chcecie, żeby wsparcie było w pobliżu. Chcecie się go uczepić. Wasz umysł będzie się opierać i mówić – Potrzebujemy wsparcia już teraz. Potrzebujemy stabilności już teraz. Więc po prostu wróćmy do tego, co zawsze robiliśmy… czyli w zasadzie do chowania głowy w piasek i udawania, że problem nie istnieje. [Wskazuje na sufit]

Tak więc taka może być umysłowa reakcja. Będzie to reakcja zaprogramowana na powrót tam, gdzie wsparcie było wcześniej… ale teraz jest zupełnie gdzie indziej. ALE CIĄGLE JEST. Och, jest jak najbardziej… ale zobaczcie, stale wracacie do starych miejsc dla wygody. I nie mówcie mi, że jest inaczej. Mówicie, że kierujecie się do nowego miejsca, ale to nieprawda. Idziecie do miejsca, które jest równoległe, linearne do poprzedniego. Mówicie – Jeśli tutaj nie ma mojej równowagi, lub odpowiedzi i odpowiednich narzędzi, czy czegokolwiek jeszcze innego nie ma tutaj, to będę szukać właśnie tam. A to jest to samo cholerne miejsce.


Dziewięćdziesiąt procent tego, co przechodzi przez wasz umysł to stek bzdur. Naprawdę tak jest, i nie jest to akt oskarżenia wobec was lub kogokolwiek innego. W ten sposób jest zaprogramowany umysł człowieka i to, jak działa ludzka świadomość. Wy i tak macie dużo szczęścia. W waszym przypadku jest to tylko 90 procent. U większości ludzi około 99 procent to jedna wielka kupa gówna. Naprawdę. Naprawdę. Tylko jeden procent wykorzystuje te przepływy, które przechodzą przez umysł do jakichś konstruktywnych celów, ale większość to tylko jałowa paplanina. Paplanina, która doprowadza was do szału i powoduje, że nie lubicie siebie ani przebywania z sobą sam na sam.

Nowe Myślenie, które wkrótce odnajdziecie, wychodzi poza tę paplaninę. To będzie prawdziwa euforia. To będzie święto. Te stare kłamstwa wreszcie się skończą. A co ważniejsze… w Nowym Myśleniu zauważycie, że te bzdurne myśli, które macie teraz, ograniczone przez umysł myśli… są bardzo powolne. Bardzo powolne fale lub bardzo powolny przepływ przechodzący przez umysł, bardzo często wolniejszy niż prędkość światła… ale niedługo wszystko zacznie toczyć się bardzo szybko.

Gdy Nowe Myślenie pozwoli umysłowi naturalnie wzrastać, rozwijać się do miejsca, do którego zmierza – nadal będziecie mieć mózg, umysł, ale on będzie ewoluował. Większość myśli w tej chwili nie porusza się zbyt szybko – niektóre tak, ale większość nie. Większość myśli, które wykraczają poza prędkość światła, nie zostaje zarejestrowanych w mózgu i w tej czasoprzestrzeni kontinuum, więc one stają się nieznanymi myślami. Wiecie, że tam są, ale nie wiecie, czym są. Wiecie, że coś tam jest, ale wszelkie próby, żeby to zrozumieć, kończą się niepowodzeniem.

To, co się dzieje z Nowym Myśleniem… Ono idzie w stronę… Trochę jestem sfrustrowany, bo słowa nie zawsze… Próbuję przełożyć na słowa wiele uczuć w tym momencie… Wasze myślenie zaczyna wykraczać poza prędkość światła, coraz dalej poza prędkość światła, a przez to nie ma już potrzeby rejestracji tej prędkości, jakiejkolwiek prędkości. A gdy to się wydarzy, będziecie mogli nagle odkryć, czym jest prawdziwy wgląd w siebie. Odkryjecie, że byliście zamknięci w pułapce całej masy niepotrzebnego starego, powolnego, ciężkiego, nudnego myślenia. Zdacie sobie sprawę dokładnie z tego, o czym mówimy od wielu lat, że wszystko, czego potrzebujecie, jest TU I TERAZ. To nie tylko ładny, przyjemny banał czy frazes, choć niektórzy z was używają go w ten sposób. Na nikogo teraz nie patrzę. [trochę śmiechu] WSZYSTKO CZEGO POTRZEBUJĘ JEST W CHWILI OBECNEJ. Tak, zaczniecie tego doświadczać.

Nowe Myślenie dotyczy dokonywania wyborów – jeśli naprawdę chcecie dotrzeć do sedna – dokonajcie wyboru, że jesteście gotowi to zrobić. W przeciwieństwie do wyborów, których dokonywaliście do tej pory, Nowe Myślenie nie jest wyborem, żeby coś konkretnego się zamanifestowało. Co przez to rozumiem? Cóż, wielu z was nadal używa afirmacji lub wizualizacji, a także podejmuje bardzo mentalne wybory i mówi – Tak, dokonuję wyboru posiadania 10 000 dolarów. Czy zauważyliście, że nadal ich nie macie? Czy ktokolwiek to zauważył? A czy ktoś faktycznie je dostał?

SHAUMBRA 4 [kobieta]: Żadne złote monety nie spadły nam z nieba.
ADAMUS: Żadne złote monety nie spadły wam z nieba… I słusznie. Nie tak powinno być.
Prawdziwy wybór nie mówi – Chcę partnera… Albo – Chcę się pozbyć mojego partnera. [trochę śmiechu] Bo to jest manifestacja. Prawdziwy wybór to nie powtarzanie – Chcę namalować wiele obrazów. To też jest manifestacja, a nie prawdziwy wybór… i to jest bardzo mentalne.

Wprowadzę pewną dygresję, żeby na chwilę zwrócić na coś waszą uwagę. W ciągu najbliższych kilku tygodni będziecie zadawać sobie pytanie – Czy używam już Nowego Myślenia?… a potem będziecie mieć wątpliwości. Powiecie – Chyba nie… wszyscy inni, ale ja nie.

Sposobem na to, żeby stwierdzić, czy jesteście już w Nowym Myśleniu jest zaobserwowanie, czy dalej uczestniczycie w dramatach, czy też one nie dotyczą już waszego życia. Dramat jest produktem ubocznym umysłu. Gdy będziecie już w Nowym Myśleniu, nie będziecie czuli potrzeby dramatyzowania. Nie będzie potrzeby tego wielkiego konfliktu dwoistości. Nie będzie potrzeby wchodzenia w swoje dramaty – swoje własne, osobiste dramaty. I na nikogo teraz nie patrzę, [Adamus chrząka], ale naprawdę nie ma już potrzeby wchodzenia w te dramaty. Dramatyzowanie zaczyna odchodzić. Przez chwilę możecie się poczuć trochę nago i zechcieć wrócić do dramatyzowania, ale potem nagle uświadomicie sobie, że dramat smakuje gorzko, trochę jak trucizna. Po co tam wracać?

Gdy wejdziecie w Nowe Myślenie, odejdzie dramat a wraz z nim emocjonalne wzloty i upadki. Będziecie się czuli trochę nieswojo, ponieważ emocje zaczną od was odchodzić, a to będzie was bardzo dziwić. Powiecie – A niech to! Nie czuję żadnych emocji, ale śmiesznie, czuję się o wiele szczęśliwszy. Hmm.

Tak więc większość wyborów ukierunkowana jest na ten produkt uboczny jakim jest manifestacja. Wybory te nie przynoszą efektów, ponieważ nie ma w nich prawdziwego uczucia. Prawdziwe wybory to takie, kiedy wybieracie radość, kiedy wybieracie życie w doświadczaniu. Prawdziwy wybór to taki, który mówi – JESTEM TYM, KIM JESTEM. To chyba najlepszy wybór. Jestem tym, kim jestem. Jestem obecny. Żyję. Jestem świadomy. Cholera, jestem tym kim jestem! To jest prawdziwy wybór.

Prawdziwego wyboru, można powiedzieć, dokonujecie wtedy, kiedy po prostu mówicie – Wybieram życie. Wybieram życie w szalonym dostatku. Dlaczego nie? Ponieważ wybieracie życie… co jest bardzo ważne… „szalony” oznacza, że jesteście gotowi podjąć ryzyko, wykroczyć poza swoje pudełko, żyć w obfitości, co oznacza żyć pełnią życia w bogactwie. To nie oznacza po prostu większej ilości dolarów.

Nie skupiajcie się na próbach zamanifestowania garnca złota, bo to was tylko ogranicza. To stare myślenie. Wybór powinien być przepełniony uczuciem. Wybór powinien być głęboki. Nie powinien brzmieć jak te bzdury wypowiadane przez umysł. Nie powinien brzmieć jak makyo. Powinien być prawdziwy. Prawdziwy wybór to ten, aby po prostu żyć. ŻYĆ.

Zabawne, jak wiele osób będzie wybierać duże, fantazyjne samochody, dużo złota i pieniędzy, duży dom, seksownego partnera, ale nie wybiorą życia. Tak. Czy to nie zadziwiające, co robią ci nieliczni ludzie, którzy wygrywają na loterii? Wszystko tracą w ciągu dwóch lub trzech lat. Po prostu wszystko zaprzepaszczają. Zapominają o tym, żeby wybrać życie. Zapominają, żeby wybrać fundamentalną radość, radość życia, JESTEM, KIM JESTEM.

Tak, ponieważ wchodzimy w Nowy Myślenie, wiele rzeczy zacznie się zmieniać. Nowe Myślenie jest kwestią wyboru. Nowe Myślenie daje wam możliwość wprowadzenia zmian w życiu, daje wam zupełnie nowy sposób bycia świadomym swojej obecności i wyrażania tego.

A teraz proszę o założenie mi z powrotem mojej peleryny… [śmiech]


Wizjonerzy


Pytałem o waszą zmysłową naturę nie bez powodu – często sami ją tłumicie. Tłamsicie ją w sobie. Albo wydaje wam się, że na nią nie zasługujecie, albo uważacie, że przez nią utkniecie na tej planecie. A to nieprawda. Wcale tak nie będzie. Największą radość, jakiej doświadczyli Wzniesieni Mistrzowie, z jakiej kiedykolwiek zdali sobie sprawę, tuż przed tym, kiedy doświadczyli Wzniesienia, było właśnie to, że są bardzo zmysłowi. Jesteście w stanie robić takie rzeczy na tej planecie, których nie da się robić nigdzie indziej… Nigdzie indziej nie da się na przykład zjeść talerza bajgli. Gwarantuję, że nigdzie indziej we Wszechświecie nie mają bajgli. Tylko tutaj.


Nie ma drugiego takiego miejsca w całym kosmosie, gdzie można napić się kawy. Nie ma drugiego takiego miejsca, gdzie można się śmiać i całować [całuje w policzek Lindę]. A tymczasem ludzie mają tendencję do tłumienia swojej zmysłowości.

Anioły (wy) z natury są bardzo, ale to bardzo zmysłowe. Uwielbiają kolory i dźwięki. Uwielbiają sztukę. Uwielbiają wszystko, co owocuje zmysłowym doświadczeniem. I nie mówię o tym jedynie w kontekście seksualnym, chociaż to również coś bardzo charakterystycznego dla tej planety… zbliżenie w formie pięknego, fizycznego, duchowego, czy energetycznego kontaktu… Czy to z samym sobą, czy z partnerem… to bez znaczenia.

Tak więc zapytałem was dziś na początek, jak tam z waszą zmysłowością, ponieważ to nie pozostaje bez wpływu na wasz poziom energii. Naprawdę. Jeśli zablokujecie się na swoją zmysłowość, jeśli zablokujecie swoje zmysły – zarówno te fizyczne, jak i te duchowe – to w zasadzie całkowicie zablokujecie przepływ energii. Jeśli będziecie cały czas pozostawać w umyśle, jeśli będziecie jedynie dużo myśleć i analizować, to będziecie czuć się naprawdę zmęczeni, bo w ten sposób bardzo ograniczycie naturalny przepływ energii. Nie będziecie wysyłać sygnałów do ogólnego pola energii, że potrzebujecie jej więcej. Jeśli za bardzo dajecie się wciągnąć tutaj [pokazuje na głowę], wówczas wasze ciało słabnie, a wasz umysł wykazuje tendencję do nadmiernej aktywności. Na pewno wszystkim znane jest doświadczenie, gdy zaczynacie zachodzić w głowę, co też jest z wami nie tak. Zaczynacie wszystko analizować i dochodzić, co robicie źle.

Cóż, jedyne, co jest z wami nie tak, to to, że nie pozwalacie sobie na bycie zmysłową istotą, że nie odbieracie świata każdym jednym zmysłem, że nie potraficie tak zanurzyć się w życie, że przestaje was obchodzić, że się w tym wszystkim zagubicie, bo i tak to się nie wydarzy. Na pewno tak nie będzie. A wy wciąż nie potraficie tak zanurzyć się w sobie, tak zanurzyć się w swoje Jestestwo, żeby naprawdę przestało was obchodzić, gdzie to wszystko zmierza, co się dzieje, bo jesteście w pełni skupieni na zmysłowej podróży w siebie, a przez to również na podróży wraz z innymi. Ewidentnie wciąż macie opory przed takim zanurzeniem się w siebie. Wydaje wam się, że to zbyt egoistyczne, że powinniście raczej zrobić coś dla innych…

Absolutnie nie, i o tym właśnie będziemy dziś rozmawiać, i to w wielu różnych kontekstach. To właśnie pozwolenie sobie na pozostawanie w pełni zanurzonym w sobie, dziko i szaleńczo zakochanym w sobie wywołuje zmiany na tej planecie. Dopiero to, tak naprawdę daje radość doświadczania ziemskiej rzeczywistości. . . Absolutnie.

Powiem wam coś o miłości – niedawno wspaniale rozmawiało mi się o tym we Francji. Miłość taka, jaką znacie ją teraz, pierwotnie nie istniała. Dla Pierwszego Kręgu, dla wszystkiego, co wówczas istniało, dla samego Boga, miłość była czymś nieznanym. Pierwotnie, w pierwszych dniach Stworzenia, miłość była Bogu zupełnie nieznana. Tak naprawdę, kiedy jeszcze pozostawaliście wśród swoich anielskich rodzin, nie było żadnej miłości wśród aniołów. Ona nie istniała. Istniało współczucie i różnego rodzaju relacje oraz współodczuwanie, ale nie było w tym miłości, dopóki nie przybyliście na Ziemię i dopóki jej tu nie odkryliście – właśnie tu – na Ziemi… Niesamowite.

Wiem, że wpajano wam, że Bóg zawsze was kochał. Tymczasem Bóg nie wiedział, czym jest miłość, dopóki wy sami tego nie odkryliście. Dopiero wtedy, gdy poczuliście to, co dziś zwiemy miłością, a następnie wysłaliście ją z powrotem do Domu, do Ducha, Duch poczuł, czym jest miłość. Następnie Duch wysłał ją z powrotem do was i odtąd toczy się ten wspaniały romans. Zapominacie o nim od czasu do czasu, ale wasza miłość do Ducha i jego miłość do was wciąż trwa. Niemniej jednak miłość powstała właśnie tu, na tej planecie.

To jedna z rzeczy, która sprawia, że Ziemia jest tak niesamowita. Miłość nie została stworzona przez Plejadian czy też przez Arkturian lub w jakiejkolwiek innej duchowej rodzinie, moi przyjaciele. Narodziła się tutaj. A teraz stąd promieniuje, dociera wszędzie, w sfery okołoziemskie, do innych wymiarów, a nawet na inne planety.

Zastanawiacie się, dlaczego są tam tak bardzo zainteresowani tym, co się tu dzieje? Dlaczego się tutaj pojawiają, dlaczego co jakiś czas próbują tu przylecieć w tych swoich kosmicznych stateczkach, co zresztą nie bardzo im wychodzi? Bo są bardzo ciekawi, czym jest miłość. Wiedzą, że pochodzi właśnie stąd i też chcą jej doświadczyć.

Nauczą się jej. Nauczą się. Będą się jej uczyć właśnie od was. Ale tak, moja droga, w tym wszystkim chodzi o miłość, bo miłość to coś niesamowitego. To niesamowite, że można tak dać się jej pochłonąć, tak dać się jej zranić, tak głęboko się w nią zanurzyć.

Niemniej jednak bardzo, ale to bardzo niewielu ludzi wie, co to znaczy kochać siebie. Owszem, tolerują siebie. Mają jakieś dziwne relacje ze sobą, wciąż poszukują miłości i wciąż tworzą ją z innymi ludźmi. Ale wiecie, co niedługo wydarzy na tej planecie ? Znów wpadam w dygresje, ale uwielbiam to robić… Otóż to, co się stanie na tej planecie, która stworzyła miłość, która podzieliła się swoją miłością, która poznała, co to znaczy kochać… To, co zadzieje się dalej na tej planecie, a czego nikt nigdy nie doświadczył w żadnym innym miejscu w całym stworzeniu, to to, że wszyscy jej mieszkańcy w końcu pokochają siebie samych. Na tym polega wasze kolejne wyzwanie. Taki jest właśnie kolejny etap ewolucji. Tak wygląda kolejny zakręt tej spirali…


Można więc powiedzieć, że wasze doświadczanie jest jak wielka spirala, która wciąż się rozwija, co pozwala wam na dalsze doświadczanie i branie udziału w tym wszystkim.

Ale na pewnym etapie waszego przebudzenia ma miejsce zabawna rzecz. Spirala zatacza pełen krąg i powraca sama do siebie… Trzeba by tu stworzyć hologram… nie da się tego narysować na płaskiej tablicy… Niemniej jednak jest to niczym przejście przez drzwi… drzwi prowadzące do samego siebie. I nigdy już nie będziecie tam samotni, bo odnajdziecie samych siebie. Gdy zakochacie się sami w sobie, to da wam ogromny wgląd we wszystko i wszystkich.

To jest niewątpliwie jedna z najważniejszych rzeczy, jaka pozostała wam do zrobienia. Absolutnie. To również jedna z najtrudniejszych rzeczy do zrobienia. I patrzę teraz na was wszystkich, bo każdy z was albo ma już za sobą to doświadczenie, albo właśnie przez nie przechodzi… doświadczanie miłości do samego siebie. Owszem, to jest czasem bardzo trudne, stanowi nieraz spore wyzwanie. Próbujecie wtedy WYMYŚLEĆ sposób, żeby pokochać siebie samego. A to zawsze kończy się porażką. Lepiej wrócić po swoich śladach, zdrzemnąć się i zabrać się za to jeszcze raz. [Adamus się śmieje]


Najśmieszniejsze w tym wszystkim jest to, że gdy już stąd odejdziecie, a już zwłaszcza, gdy będą to wasze ostatnie chwile tutaj, ostatnie dni lub tygodnie waszego życia, nagle zaczniecie przypominać sobie wszystkie te rzeczy, które czynią to życie wspaniałym i jak bardzo uwielbiacie tu być… i bez względu na to, jak bardzo byście się wcześniej nie zarzekali, że nie wrócicie tu już nigdy więcej, to zaraz jesteście tu z powrotem, bo naprawdę kochacie życie. Naprawdę je kochacie…

Tak więc pytanie dotyczące tego, dlaczego tu jesteście, jest naprawdę ważne. Powiem wam, że jednym z największych wyzwań dla mnie w mojej pracy z wami jest to, jak sprawić, żebyście zobaczyli, kim naprawdę jesteście, żebyście zrozumieli, dlaczego tu jesteście, co tutaj robicie.

W waszym przypadku mamy już dawno za sobą takie kwestie, jak na przykład „zła karma”, czyli że jesteście tutaj dlatego, że zrobiliście coś nie tak w poprzednim życiu, a teraz macie temu zadośćuczynić. Dzięki Bogu, mamy to już za sobą. Nikt nie jest tutaj dlatego – czy to tutaj, na tej sali, czy też słuchając nas teraz online czy gdziekolwiek indziej – nikt nie znalazł się tutaj z powodu karmy… No, chyba że wierzy, że tak jest.

Tak wielu z was wydaje się, że są tutaj po to, żeby dbać o innych. To naprawdę kiepski powód dla tego, żeby się tu znaleźć, bo ci wszyscy inni tak czy inaczej was oleją. [śmiech] Tak będzie… No dobrze, ujmę to w inny sposób, bo Cauldre wygraża mi tu palcem. Prędzej czy później ludzie i tak was rozczarują. Jeśli macie takie przekonanie, że trzeba tu być dla kogoś innego, to prędzej czy później bardzo się rozczarujecie. I nie ma innej opcji – ludzie prędzej czy później was rozczarują. Po prostu muszą. Muszą to zrobić przede wszystkim po to, żeby was uwolnić od siebie raz na zawsze, a także żeby uwolnić siebie i sięgnąć po swoją własną suwerenność.

Tak więc wielu z was wciąż boryka się nieco z przekonaniem, że jest tu przede wszystkim dla innych. Niektórzy z was – przejdę do tego później – większość z was nadal ono trochę kręci… Ale mam nadzieję, że dzisiaj już sobie z tym poradzimy… Wciąż trzymacie się swojej dawnej roli, o której Tobiasz mówił lata temu i nie możecie się całkiem z tego otrząsnąć. Nie możecie całkiem się z tego otrząsnąć, bo do końca nie jest to dla was zrozumiałe, nie do końca do was dotarło, dlaczego tak naprawdę tutaj jesteście. Więc wciąż trzymacie się tego starego wyobrażenia, że jesteście tu po to, żeby trzymać energie, że jesteście strażnikami energii, ponieważ właśnie to robiliście przez długi czas.

Wciąż jeszcze istnieją nieznane nikomu zbiorowości ludzi, którzy żyją wewnątrz gór, pod ziemią lub gdzieś w głębokim lesie. Robią tak od dziesiątków wieków, wciąż trzymając energie na tej planecie. Śpiewają pieśni, modlą się, wyrzekają się większości ludzkich przyjemności – o, na pewno nie są to zmysłowi ludzie – i wielu z nich wciąż wybiera życie w zakonach, choć tak naprawdę ja nie bardzo ich rozumiem. Wydaje im się, że są tam z powodu religii, ale tak naprawdę są tam po to, żeby trzymać energie. Jest ich mnóstwo w pobliżu Jerozolimy. Pełno ich w meczetach i świątyniach, w społecznościach pierwotnych, wśród ludów tubylczych na całym świecie. Robią tak od pokoleń. Wciąż reinkarnują z powrotem w społecznościach poświęcających się trzymaniu energii, które rzeczywiście przez długi czas wykonywały wspaniałą pracę. Przez długi czas wy sami byliście takimi strażnikami energii. Przez bardzo długi czas. Życie za życiem, naprawdę.

Tylko w jakim celu to robiliście? Po co tak trzymaliście energie? Pojechaliśmy kilka lat temu do Egiptu, gdzie Tobiasz mówił o energiach, które wciąż jeszcze tkwiły uwięzione w kamiennych murach świątyni, pogrzebane w ziemi, nadal tkwiące w wielu ludziach, którzy żyją teraz na Ziemi. Powiedział, że ci strażnicy energii trzymają ją tak od tysięcy lat… Tylko że nikt nie zadał pytania, po co to robią. Po co? No po co? Ktoś mógłby powiedzieć, że pilnują tych energii, żeby utrzymać pokój… No cóż, chyba nie za bardzo im to wychodzi, bo na Ziemi jak nie było pokoju, tak nie ma.


Nawiasem mówiąc, dla takich zmysłowych, duchowych piratów jak wy, trzymanie energii jest naprawdę bardzo nudne, nie jest to zbyt ekscytujące. Co ciekawe, wielu z was ma trudności ze zrezygnowaniem z tej roli, ponieważ wydaje wam się, że jeśli nie będziecie tego robić, to świat się zawali. Może się zawalić tak czy siak, ale ważniejsze jest to, że są tu już inni, którzy może nie zdobyli dotąd tak dużego doświadczenia na Ziemi, ale którzy chcieliby teraz przysłużyć się w jakiś sposób planecie. Oni przychodzą obecnie po to, żeby pełnić te role. Tak więc w pewien sposób uniemożliwiacie im zdobycie doświadczenia w roli strażników energii.

Do pewnego stopnia Ziemi zawsze będą potrzebni ludzie trzymający energie – choć być może lepszym określeniem byłoby tutaj „ludzie utrzymujący energetyczną równowagę” – ponieważ teraz, gdy świadomość robi swego rodzaju skok jakościowy, gdy świadomość naprawdę się porusza i rozszerza, dobrze było by, gdyby coś utrzymywało dla niej równowagę lub też stanowiło swoisty punkt odniesienia. Niemniej jednak później, w pewnym momencie, to także się zmieni i następna grupa będzie utrzymywać tę równowagę już w inny sposób.

Tylko po co ją trzymać? Cóż, choćby po to – mam tu na myśli tych, którzy robią to od tysięcy lat – żeby nie rozpędziła się jak szalona, żeby poczekała na odpowiedni czas i na odpowiednich ludzi, aż świadomość na Ziemi znajdzie się na takim etapie, gdy jakaś grupa ludzi będzie mogła się stać suwerennymi istotami, oświeconymi Mistrzami, a mimo to nadal pozostawać w ciele fizycznym. Trzymają ją do czasu, aż na Ziemi będzie wystarczająco dużo ludzi, którzy naprawdę będą pozostawać w miłości i współczuciu dla siebie oraz staną się prawdziwymi Standardami dla tej planety. To właśnie po to ją trzymają… I to o was tutaj mówię. A wy ciągle tego nie dostrzegacie i właśnie dlatego raz na jakiś czas zachodzę w głowę, dlaczego wy ciągle tego nie widzicie. A zadawałem sobie to pytanie już nieraz. Dlaczego wy tego nie widzicie? Cóż, z wielu powodów. Jednym z nich jest to, że nadal tkwicie w roli strażnika energii, a ten nigdy nie będzie w stanie dostrzec, kim naprawdę jest, jeśli wciąż jeszcze tkwi w tej mentalności.

Jednym z bardziej istotnych powodów jest również to, że po prostu nie możecie w to uwierzyć. Nie możecie tego pojąć. Wciąż nie może do was dotrzeć, że ktoś taki jak wy mógłby czegoś takiego dokonać; że kto jak kto, ale na pewno nie taki dupek, za którego w głębi serca się uważacie… Bo przecież gdybyście naprawdę byli tak dobrzy, tak bardzo rozwinięci, jak wam to ciągle powtarzam, to przecież wystarczyłoby, że pstryknęlibyście palcami, a filiżanka kawy sama by się przed wami pojawiła… Rozumiecie, o co mi chodzi? Przykładacie do siebie jakieś naprawdę dziwne standardy, macie jakieś zupełnie dla mnie niezrozumiałe wymagania, bo takie rzeczy tak naprawdę wcale nie są ważne. Albo upieracie się, że gdybyście byli naprawdę oświeceni, to moglibyście na przykład… [Linda wstrzymuje oddech gdy Adamus udaje, że chce wylać kawę na Garreta] No przecież bym się nie odważył! [Adamus i publiczność się śmieją]


Wydaje wam się, że gdybyście byli naprawdę tacy oświeceni, to moglibyście dokładnie przewidzieć, co wydarzy się jutro na giełdzie. A prawda jest taka, że oświeconego człowieka zupełnie nie obchodzi, co dzieje się na giełdzie. Oświecony człowiek naprawdę nie jest zainteresowany czytaniem komukolwiek w myślach, bo i tak 95% wszystkich myśli to bzdury. Oświecony człowiek naprawdę ma to wszystko w nosie, ponieważ interesuje go jedynie POZOSTAWANIE W CHWILI OBECNEJ.

Tak więc jedną z rzeczy, jaką chciałbym dzisiaj z wami zrobić, to sprawić, żebyście wyszli wreszcie poza ten stary schemat strażników energii. Nie jesteście tutaj od tego, żeby trzymać energie dla delfinów. Naprawdę. Ani dla wielorybów, ani dla wiewiórek, ani dla węży, ani niczego innego… Naprawdę. Tym zajmą się inni ludzie. Nie jesteście tu po to, żeby trzymać energie dla tej planety, czy też utrzymywać je do powrotu Yeshui… bo on i tak tu nie wróci. Wie, co się tu dzieje i wcale nie zamierza tu wracać.

Nie jesteście tutaj od tego, żeby trzymać energie dla Gai. Ona i tak odchodzi! Ona odchodzi i chce, żebyście teraz wy wzięli odpowiedzialność za środowisko, włącznie z odpowiedzialnością za swoje własne ciała, bo ona już to zostawia. Nie potrzebuje żadnych „utrzymywaczy” energii. Potrzebuje raczej „poruszaczy” energii, żeby łatwiej jej było stąd odejść, bo jest tu zbyt wielu ludzi, którzy starają się ją zatrzymać! Potrzebuje raczej pomocy tych, którzy pomogą się jej stąd uwolnić, tak żeby ludzie mogli raz na zawsze wziąć odpowiedzialność za tę planetę…

Weźmy z tym głęboki oddech…

Być może zanim skończy się dzisiejszy dzień, zaczniecie postrzegać siebie trochę inaczej, zaczniecie choć odrobinę dostrzegać to, kim naprawdę jesteście… to, jakimi ja was widzę. Być może poczujecie się trochę nieswojo z tym, że jesteście kimś aż tak wspaniałym, ale dlaczego nie mielibyście właśnie tacy być? Wiem, że może to zapierać dech w piersiach, ale właśnie tacy jesteście. To właśnie dlatego jest to takie niesamowite, że tacy jesteście… Mam nadzieję, że zanim się rozstaniemy, weźmiecie głęboki oddech i przestaniecie wreszcie wątpić w siebie i wciąż się zastanawiać, dlaczego tu właściwie jesteście.


A tak przy okazji, nie jesteście tu bynajmniej z powodu waszych duchowych rodzin. To może być dla was trudna prawda albo przynajmniej była taką jeszcze do niedawna. Rzeczywiście wielu z was przybyło na tę planetę w imieniu swojej anielskiej rodziny. Przybyliście tu po to, żeby poznać coś, co w końcu pozwoliłoby im się uwolnić. W pewnym sensie wszystko w kosmosie utknęło, ugrzęzło niczym w zastygniętej smole. I dlatego tu przybyliście, żeby się dowiedzieć co też się wydarzyło.

Przybyliście tutaj, żeby przejść przez serię wcieleń i w pewnym sensie przeżyć raz jeszcze niektóre z doświadczonych już przez was wydarzeń. Wcześniej nie doświadczaliście ich w formie fizycznej, dlatego przyjęcie jej pozwoliło wam na zupełnie inne zrozumienie. I wiecie co? Przybyliście tutaj w imieniu waszych duchowych rodzin, co było z waszej strony naprawdę bardzo odważną i bardzo szlachetną, bo podjętą dla dobra innych decyzją. To, czego tu dokonaliście, uwolniło energie w całym stworzeniu, w tym także dla waszych duchowych rodzin. To dlatego teraz ustawiają się kolejki istot chętnych do tego, żeby przyjść zarówno na tę planetę, jak i na Nowe Ziemie. Wreszcie są wolni. Energia znów się porusza… Ale to znaczy, że wy straciliście pracę! [Adamus chichocze] Kurczę! I co teraz? Czas na anielskie bezrobocie? [Śmiech] [ktoś mówi „Powinniśmy dostać zasiłek”] Jasne… Jasne, już widzę te zasiłki…

To jest dosyć trudna dla was sytuacja, bo to naprawdę był jeden z głównych powodów, dla których tu przybyliście. Poświęciliście się temu całym sercem, a teraz, gdy wasze zadanie dobiegło końca, nie bardzo wiecie, co macie ze sobą zrobić… Co mielibyście dalej robić?

Te wątpliwości pojawiają się na bardzo głębokim poziomie. Wasz umysł może tego nie rejestrować, ale one i tak się w was pojawiają. Dlatego dzieją się z wami dziwne rzeczy – zaczynacie śnić o tym, że zaciągacie się do wojska albo jakiejś innej służby, albo że wędrujecie bez celu, starając się znaleźć kogoś, kto potrzebowałby waszej pomocy, ale na nikogo takiego nie możecie trafić… To wszystko to swego rodzaju efekt uboczny tego, że zakończyliście już swoją misję na Ziemi.

Zastanawiacie się nieraz, dlaczego zatem nikt tego z wami nie świętuje, dlaczego wasza rodzina nie urządziła żadnego uroczystego przyjęcia z tego powodu, przecież dzięki wam oni wszyscy stali się wolni… To wszystko przyjdzie później, a póki co oni wolą was na razie zostawić w spokoju. Doskonale zdają sobie sprawę z tego, czego dokonaliście, ale póki co chcą wam dać czas dla siebie. Macie za sobą niezły kawał podróży. Wiele stoczonych bitew, wiele wyzwań i cierpień, które przydarzyły się po drodze. Oni zdają sobie doskonale sprawę, że potrzebujecie teraz czasu dla siebie, potrzebujecie pobyć trochę sami ze tobą.

Wcale nie jesteście na nic za starzy, nikt z was. Nikt z was. I nie obchodzi mnie, ile lat ma wasze ciało. Nie obchodzi mnie, że wydaje wam się, że jesteście już u schyłku życia. Tak naprawdę to są najlepsze lata dla realizacji wizji, ponieważ dopiero teraz macie dużo doświadczenia. Dopiero teraz odnaleźliście swoją równowagę. Choć jednocześnie macie dużo wątpliwości i wydaje wam się, że to wymaga dużo energii. Wcale nie.

Ci, którzy mają swoją wizję, nie potrzebują do jej realizacji dużo energii. To wcale nie jest męczące. Ci, którzy polegają na swoim umyśle, szybko się męczą. Po prostu się męczą. Myślenie strukturalne powoduje naturalne zużywanie zasobów, podobnie jak ma to miejsce w przypadku elementów konstrukcyjnych maszyn – one też się zużywają. Podobnie ludzie szybko się zużywają, gdy bazują na myśleniu opartym na obowiązujących strukturach i wzorcach. Ale wizjonerzy nie.


Miłość dotarła już do innych światów, ale Ziemia nadal jest tym miejscem, gdzie można ją poczuć jak nigdzie indziej. A już szczególnie chodzi mi o miłość do siebie. DO SAMEGO SIEBIE.

Ponownie chciałbym tu podkreślić, że nigdzie indziej nie ma tak wysoko rozwiniętych, mądrych i oświeconych istot jak tu, na Ziemi. Nigdzie. Tylko tutaj. Może to zła wiadomość, ale tylko tutaj. A wy nadal macie tendencje do tego, żeby myśleć, że gdzieś indziej znajdują się bardziej oświecone istoty. A tymczasem takie istoty żyją właśnie tu i teraz – to jest najbardziej rozwinięta planeta, czy też wymiar, z wszystkich we Wszechświecie. Najbardziej.

Jak już wspomniałem w innych dyskusjach, to prawda, że istnieją bardziej intelektualnie zaawansowane cywilizacje, ale one nie znają miłości, obce jest im zmysłowe doświadczanie. Poza tym czemu niby miałaby służyć cała ta wysoko rozwinięta inteligencja, którą tak chcielibyście posiąść? Po co wam to? To nic nie warte. To brnięcie w ślepą uliczkę. Bez uczuć, bez tego niesamowitego doświadczania, jakie jest możliwe tylko tu, w tej bardzo gęstej, bardzo realnej, opartej na czuciu rzeczywistości, w której teraz jesteście, co przyszłoby wam z inteligencji? Zupełnie nic.

Tak więc, drodzy przyjaciele, jest to naprawdę najbardziej oświecona z wszystkich planet. Jest to jedyna planeta, na której istnieją obok siebie królestwa zwierząt, roślin i ludzi – to jedyna taka planeta we Wszechświecie. Nigdzie nie znajdziecie drugiej takiej. Nigdzie.

Jest to jedyna planeta, w której rzeczywistości naprawdę można się zatracić – i to zatracić się całkowicie – w bardzo fizyczny, w bardzo prawdziwy sposób, zupełnie nie pamiętając, jak się z niej wydostać. Istnieje kilka innych wymiarów, w których można pobawić się do pewnego stopnia w zatracenie się, ale nie jest ono w pełni prawdziwe. Tylko Ziemia jest takim miejscem, gdzie można naprawdę się zatracić. Jeśli chcecie tak bardzo się zagubić, żeby trzeba było ponownie siebie odnaleźć, to można to zrobić tylko tu… [w tym momencie jakieś dziecko zaczyna bawić się włącznikiem światła, włączając je i wyłączając… śmiech publiczności] Absolutnie. I jest to również jedyna planeta, na której Gaja zasiała życie. Jedyna. Nie zrobiła tego z żadną inną planetą. Tylko z Ziemią. A to pozwoliło na naprawdę spektakularne, niesamowite doświadczenia. To jest jedyna planeta, na której można się wcielać w taki sposób, w jaki wy to robicie. Na innych planetach istnieje swego rodzaju… Jakby to powiedzieć… Powtarzalne odnawianie sił życiowych, ale Ziemia jest jedyną planetą, gdzie można doświadczyć prawdziwych narodzin i śmierci… I istnieje tu jeszcze wiele, wiele innych rzeczy, które sprawiają, że ta planeta jest tak niesamowita… Chyba napiszę o tym książkę…


A więc na czym to skończyliśmy? Acha, na finansach. Na waszych własnych kłopotach finansowych, waszych problemach z pieniędzmi… Tak więc wszyscy przez to przechodziliście, a teraz przyszła wreszcie pora, żebyście zaczęli tworzyć. To wszystko, co zostało do zrobienia. Tworzenie. Kreowanie. To wszystko. Naprawdę. Naprawdę nie istnieją żadne kursy ani warsztaty, na które moglibyście jeszcze pójść… Ja pewnie jakieś zorganizuję, ale wy wcale nie potrzebujecie na nie iść. [Śmiech]

SART: A ile one będą kosztować?

ADAMUS: Dużo! Dużo! [Śmiech] Tak. Dostaniecie gwarancję obfitości lub zwrotu pieniędzy… pod koniec swojego życia. [Dużo śmiechu] Macie zrobić jedną prostą rzecz – TWORZYĆ. Dotyczy to zarówno was samych, jak i całej Ziemi – twórzcie. Steven Jobs był wspaniałym twórcą – naprawdę wspaniałym. Miał mnóstwo pomysłów, mnóstwo wizji. Jedynym jego problemem było to – jak sami dobrze wiecie – w jaki sposób je tutaj urzeczywistnić… jak je zrealizować. To jedyna rzecz, o której warto pomyśleć. Jak coś zrealizować, wytworzyć, wyprodukować… Cóż, to jest ten moment, kiedy należy skontaktować się z właściwymi ludźmi, wejść w kontakt z dobrze funkcjonującymi systemami. A jedną z rzeczy, z których Steven był dobrze znany, był jego brak tolerancji dla bylejakości, dla braku pasji. Innymi słowy, nie tolerujcie tego też w sobie. Nie ściemniajcie sami przed sobą. Nie gódźcie się już nigdy na „prawie dobrze”. Póki co tak niestety robiliście. Niektórzy z was będą temu zaprzeczać, ale to właśnie robiliście – godziliście się na coś, co było „prawie dobre”. Mówiliście, że coś „ujdzie” i że to wam wystarczy… Nie, nie wystarczy! Nie wystarczy. Czy naprawdę zasługujecie jedynie na coś, co wam „prawie” odpowiada? Co jedynie „ujdzie w tłumie”? Bądźcie ze mną szczerzy – czy naprawdę zadowala was coś, co jakoś tam przejdzie?! Na pewno nie. Więc nie róbcie tego. Nie tolerujcie bylejakości.

I jak powiedziałem już kilka lat temu, nie negocjujcie z innymi ludźmi. To już nie dla was. Nie gódźcie się na ich bylejakość. Niech każdy z was rozpocznie resztę swojego życia od dbania o jakość. Niech waszym punktem wyjścia będzie zawsze miłość, piękno, zmysłowość, niech to będzie wasza pozycja przetargowa w negocjacjach z innymi ludźmi… A wy tymczasem odpuszczacie sobie to wszystko. Dosyć! Nie róbcie tak! Pod żadnym pozorem! I naprawdę nie obchodzi mnie, czy macie 25, 50, czy 80 lat. Na to nigdy nie jest za późno… Nigdy nie jest za późno.


Religia. Religia… Nie mam nic przeciwko religii. [Śmiech] Ale, podobnie jak systemy finansowe, ona nie zmienia się już od bardzo długiego czasu. Funkcjonujące na ziemi systemy wierzeń mają co najmniej sześć, siedem tysięcy lat, jeśli nie więcej. I przez cały ten czas zmieniły się bardzo niewiele. Naprawdę niewiele. Nazwy kościołów się zmieniają, przywódcy się zmieniają, ale sama religia nie.

Religie są bardzo mentalne, stworzone przez człowieka, i poważę się nawet o stwierdzenie, że mają bardzo, ale to bardzo niewiele wspólnego z Bogiem. Bardzo niewiele. [Ktoś mówi: „Brawo!”] Bardzo… Tak, brawo. [Brawa i aplauz] Dawaj go… Dawaj ten miecz! O tak! [Adamus wymachuje mieczem… śmiech publiczności] Bardzo niewiele. Ciach! [oddaje miecz Dawidowi] Dziękuję, David. Jesteś dziś moim giermkiem.

Powodem, dla którego mówię o religii w kontekście warunków panujących teraz na Ziemi, jest to, że religia również musi się zmienić. Wspomnę tu jedynie o kilku najważniejszych rzeczach, bo wy i tak wiecie i czujecie o czym mówię, ponieważ sami już przez to przeszliście. Przede wszystkim religie nie mogą dalej funkcjonować w sposób, w jaki robiły to do tej pory, ponieważ pełno w nich nierównowagi – dramatycznej, ogromnej nierównowagi – między energią męską i żeńską. Już dalej tak się nie da. To niepojęte, że kościoły wciąż hołdują tym podziałom. Tak samo jak nie można byłoby zbudować religii opartej wyłącznie na energii kobiecej, tylko na energii Isis – choć Isis i tak by się na to nie zgodziła – tak samo nie można budować jej wyłącznie na energii męskiej. A to dlatego, że równowaga między pierwiastkiem męskim i żeńskim jest bardzo ważna, bo tylko razem stanowią boskość… stanowią JAM JEST. Nie można wykluczyć jednego z nich. Religie są potężną barierą dla świadomości, która teraz naprawdę mogłaby rozkwitnąć, ale powstrzymuje ją cała ta skostniała retoryka, wszystkie te bezsensowne zasady i wynikająca z tego nierównowaga.

Drugim powodem, dla którego wspominam o religiach jest to, że służą jako pośrednik między ludźmi a Bogiem. A Bóg jest przecież tutaj. TUTAJ… [pokazuje na serce] Tutaj. Nie jest wam potrzebny żaden pośrednik, żeby przejść stąd tutaj! [Śmiech, kiedy pokazuje na głowę i serce] Wystarczy wziąć porządny, głęboki oddech i wyjść z umysłu. Całe to pośredniczenie, całe to kluczenie na około, całe to uciekanie się do tych wszystkich nakazów, zakazów, modlitw, umartwiania się i całej reszty powoduje jedynie, że całkowicie zbaczacie z drogi. A potem trudno na nią powrócić po łyknięciu całej tej dawki hipnozy i niezrównoważonych energii seksualnych. Później naprawdę trudno uwolnić się od całego tego bagażu strachu i sztywnych systemów wierzeń, które w was w międzyczasie wniknęły. Tak więc z jednej strony mamy świadomość, która jest gotowa rozkwitnąć, wręcz eksplodować, a wszystkie te religijne uwarunkowania jej na to nie pozwalają…

A jak ma się to do was? Otóż wy wykonaliście kawał całkiem niezłej roboty, uwalniając się z okowów własnych zasad, wychodząc poza własną retorykę. Niektórzy z was jeszcze trzymają się swojego makyo, nie chcą sobie odpuścić niektórych uduchowionych bzdur, ale i tak nieźle nam się rozmawia – czy to indywidualnie, czy w grupach – nawet wtedy, gdy jeszcze w nim tkwicie. Zaczynacie zdawać sobie sprawę, że to wszystko, to tylko stek bzdur. Poważnie.

Duchowość to coś naprawdę bardzo prostego. Nie trzeba tu nic studiować. Nie trzeba płacić za warsztaty. Nie trzeba podążać za jakimś guru. Guru i tak jest prawdopodobnie mniej oświecony niż ktokolwiek z was, ma jednak w sobie tę magię, która przyciąga innych… Acha, Steve mówi, że to nie ich magia tylko wasza głupota… [śmiech] Tylko dzięki temu wszelkiej maści guru są w stanie zdobyć pieniądze, władzę i podziw wiernych… Ja natomiast uważam – wbrew temu, co mówi Steve – że wielu ludzi – nie wy, ale wielu innych ludzi – nie jest jeszcze całkiem gotowych do wzięcia na siebie potrzebnej odpowiedzialności. To dlatego wolą spędzać tyle czasu w kościele. Wy natomiast wykonaliście wspaniałą, wręcz wzorcową pracę wzniesienia się ponad całe to makyo…


Edukacja na tej planecie to w zasadzie – i przepraszam teraz tych wszystkich, którzy wkładają w to wiele serca – to w zasadzie jedna wielka katastrofa. I nie chodzi tu o to, że nauczycielom brak pasji, ale o metody, które są stosowane. Są zbyt liniowe. Zbyt mentalne. A przecież wiecie, że to, co wchodzi do umysłu, długo tam nie pobędzie. Umysł zawsze wszystko zapomina. Ludzie zapominają wszystko, czego kiedykolwiek nauczyli się na pamięć, za to bez końca pamiętają wszystko, co wiąże się z emocjami czy dramatami, ich życiowymi doświadczeniami i tego typu rzeczami. Wystarczy chwila i wszystko, co trafia do głowy, zaraz z niej ucieka. Bo to nie jest wcale takie ważne

Tymczasem współczesna edukacja skupia się prawie wyłącznie na kwestiach czysto umysłowych. Prawie wyłącznie. Możecie naprawdę nauczyć się dużo więcej poprzez samo wzięcie książki do ręki i wczucie się w jej esencję niż czytając ją strona po stronie… Można naprawdę wiele się nauczyć, jeśli się w nią zanurzy, poczuje, zobaczy na własne oczy. Nie tylko przepuści przez umysł, ale zagłębi całym sobą. To jest prawdziwa nauka.

Tak więc jeśli chodzi o was, wizjonerów, którzy mają potencjał do tego, żeby zmieniać świat, to chciałbym, żebyście nie wytykali błędów systemom edukacji. Krytykowanie jest łatwe. Każdy może to zrobić. To bardzo proste. Skupcie się raczej na tym, na czym miałaby polegać nowa nauka, nowe edukacja. I jak to wygląda w waszym przypadku? Nie w odniesieniu do waszych dzieci, nie w odniesieniu do reszty Shaumbry, czy też innych szkół, ale was samych. W jaki sposób wy chcielibyście się uczyć? [Publiczność rzuca różne odpowiedzi, takie jak „doświadczenie”, „potencjał”, „intuicja”, „wyobraźnia”, itp. ) Wszystkie te sposoby są dobre. Wszystkie są dobre. Dodałbym jeszcze jedną rzecz – wchłanianie. Zdolność do wchłaniania energii, zamiast przepuszczania ich przez umysł. Jak powiedziałem, można wziąć książkę i po prostu wchłonąć jej energię.

Oczywiście wasz umysł zaraz się wtrąci i powie, że owszem, ale co gdybyście musieli napisać z tego jakiś test, wykazać znajomość jakichś konkretnych faktów i danych zawartych w tej książce? To bez znaczenia! Absolutnie bez znaczenia. Fakty i tak się zapomni. W nowej edukacji chodzi o intuicję. Chodzi o uczucie, o doświadczenie. Tu chodzi o istotę rzeczy, o esencję, a nie o fakty, liczby czy dane. A najśmieszniejsze jest to, że gdy już zabierzecie się za wydestylowanie samej jej esencji… [śmiech, kiedy podnosi butelkę tequili] Mam jeszcze czas?

Można wydobyć esencję stąd… z tej butelki tequili… wczuwając się w nią. Za chwilę puszczę tę butelkę po sali – otwartą czy nie, to nie ma znaczenia – a wy spróbujcie się w nią wczuć… A potem otwórzmy ją i puśćmy w obieg kilka kubków, żeby każdy, kto chce, mógł jej spróbować. W końcu jesteśmy tu po to, żeby się uczyć. Na tym polega nasza edukacja! [Śmiech] [publiczność reaguje „Super!” i brawa] Tak więc proszę rozdać wszystkim kubki i puścić tę butelkę w obieg. A ty David weź swój miecz i odrąb jej szyjkę [Śmiech] Tak.

Nie, no mówię poważnie! Niby żartuję, ale naprawdę chcę, żeby ta butelka stała się dla was przykładem, jak można się teraz uczyć. Zanim sobie nalejecie, wczujcie się w tę butelkę i w esencję tequili. Naprawdę wczujcie się w jej esencję. Nie podchodźcie do tego mentalnie… po prostu się w nią wczujcie. A potem wlejcie sobie trochę do kubka i przekażcie butelkę dalej, żeby kolejna osoba też mogła sobie łyknąć.