Jak odpuszczać… i być wolnym

Peter Russell jest jak przyjaciel, który oferuje szklankę orzeźwiającej wody w upalny dzień. Jak odpuszczać zaprasza nas do tego, żeby się zatrzymać, zrobić krok w tył i zastanowić, czy istnieje inny punkt widzenia, który pozwoli umysłowi rozluźnić swój uchwyt… i który umożliwi naturalne odpuszczenie. Mądra, elokwentna i subtelna książka.

John J. Prendergast, PhD,
autor The Deep Heart oraz In Touch

Peter trafia prosto w sedno tego, co ważne, żebyśmy mogli żyć w zadowoleniu i radości, budząc się na to, kim naprawdę jesteśmy, zdolni do wniesienia swojego wkładu w ewolucję ludzkości. Z całego serca polecam tę książkę każdemu, kto szuka większego spokoju, a także każdemu, kto chce się przebudzić. Miłego czytania!

Lama Palden Drolma,
autorka Love on Every Breath

Jak odpuszczać jest fenomenalnie prostym, jasnym i zwięzłym poradnikiem do odkrycia wolności i spokoju umysłu, który jest właśnie tutaj. Mówiąc prosto, Peter Russell oświetla ścieżkę, którą możemy kroczyć z chwili na chwilę przez całe życie, i która prowadzi do zrozumienia, w jaki sposób stwarzamy zbędne cierpienie oraz do przebudzenia się na nieograniczony cud prostej obecności. Ta książka jest praktyczna, mądra, serdeczna i odświeżająco rzeczowa. Gorąco polecam.

Joan Tollifson,
autorka Nothing to Grasp
oraz Death: The End of Self-Improvement

Siedem wieków temu Mistrz Eckhart, jeden z największych mistyków chrześcijańskich, postanowił „dowiedzieć się, co jest największą i najlepszą wartością”. I doszedł do wniosku, że jest nią odpuszczenie pragnień. Na całym świecie oraz przez stulecia ta myśl przewodnia rozbrzmiewała echem u tysięcy mędrców i duchowych nauczycieli. Teraz, w erze, która desperacko potrzebuje tej zdolności, Peter Russell oferuje prosty i klarowny przewodnik do tego, jak ważne jest odpuszczanie i jak go dokonać.

Roger Walsh, MD, PhD,
University of California Medical School,
autor Essential Spirituality

W tej wnikliwej książce, Peter Russell zabiera nas w osobistą wędrówkę, w której dzieli się tym, czego życie nauczyło go o byciu człowiekiem. Każdy z krótkich rozdziałów daje wgląd w jego osobistą podróż przebudzenia, gdzie jest nam przypominane, że to, co zdaje się tworzyć szczęśliwe i spełnione życie ma niewiele wspólnego z zewnętrznymi okolicznościami, a bardziej zależy od naszej otwartości na to, co jest w każdej chwili. To więcej niż książka o odnajdywaniu wewnętrznego spokoju – choć bez wątpienia tym również jest. To przede wszystkim książka o ludzkich możliwościach i potencjałach.

Susan Campbell, PhD,
autorka Getting Real oraz From Triggered to Tranquil

Ta książka wyraża esencję duchowej mądrości bez zbędnego bagażu. To szklanka czystej wody, orzeźwiająca prostota. Peter Russell w elegancki sposób wyraził to wszystko, co pozostaje, kiedy pozwalamy sobie wejść w to, co jest… bez oporu i zamieszania. Ciesz się tym… i obyś mógł łatwiej i bardziej naturalnie wnikać w przestrzenne piękno tego, co niesie ze sobą obecna chwila.

Terry Patten,
autor Integral Life Practice oraz A New Republic of the Heart

Jak odpuszczać jest mądrą, a zarazem całkowicie praktyczną destylacją wielu dróg dostępnych dla ludzi, którzy poszukują spokoju, miłości oraz zadowolenia poprzez bardziej przebudzone życie. Każdy rozdział jest zwięzły i wskazuje czytelnikowi na jakości prawdziwej natury, jednocześnie z pokorą i sercem przyjmując wyzwania związane z ludzką ekspresją. Peter Russell pisze z głęboką bezpośredniością i prostotą płynącą z jego własnego doświadczenia. Oto książka, która w istocie „sprowadza przebudzenie na ziemię”.

Dorothy Hunt,
nauczycielka duchowa, autorka Ending the Search

Ludzie w społeczeństwach zachodnich są zauroczeni koncepcją kontrolowania wszystkiego przez cały czas i na wszelkie możliwe sposoby. To chroniczne zaciśnięcie nie pozostawia nic przypadkowi i działającym w przepływie możliwościom natury. W książce Jak odpuszczać Peter Russell pokazuje, że aby być szczęśliwszym i żyć w większej radości, musimy przyjąć paradoks odpuszczania. Jak pokazuje autor, to nie jest new-age’owa pop-psychologia, ale starożytna mądrość. Przetrwała z jednego powodu – po prostu działa.

Larry Dossey, MD,
autor One Mind

Uświadomienie sobie, że nie jesteśmy naszymi myślami, jest bramą do wyzwolenia. Jak odpuszczać oferuje mądre wskazówki
i inspiracje, wskazując na głęboki spokój i wolność, które powstają naturalnie w chwilach pozwalania sobie na bycie.

Tara Brach,
autorka Radical Acceptance oraz Radical Compassion

Ta książka nie tylko przedstawia jasny argument, dlaczego cierpienie nie jest nieodłącznym elementem ludzkiej natury, ale dostarcza również praktyczną mapę… z miejsca, w którym utknęliśmy, do celu podróży – poczucia zarządzania sobą i wolności od więzienia chronicznego niepokoju. Dlaczego nie mielibyśmy zintegrować tej prostej i głęboko skutecznej „techniki” opisanej w książce, żeby stworzyć radykalnie odmienione życie?

Barbara Fields, LHD,
dyrektorka stowarzyszenia
Association for Global New Thought

Tę książkę czyta się jak wydestylowaną mądrość całego życia
i wewnętrznych poszukiwań, wyrażoną z wielką jasnością i prostotą. Niezależnie, czy będziesz ją czytać od początku do końca, czy otwierać w przypadkowych miejscach, zostaniesz wzbogacony i oświecony tym, co tam odnajdziesz.

Steve Taylor,
autor The Clear Light oraz Extraordinary Awakenings

Od dawna doceniam teksty Petera Russella i jego zapał do łączenia duchowości z nauką. W tej książce autor odkrywa przed nami swoją duszę i system wartości. Przedstawia własne rozumienie medytacji oraz praktyki buddyjskiej, zapraszając do „głębokiego odpoczynku w naszej prawdziwej naturze”. Ja również żywię taką nadzieję, w czym utwierdza mnie ta książka, że nasz gatunek przebudzi się na prawdziwą mądrość, do której wzywają wszystkie nasze religie (o ile są zdrowe) – do tego, żeby było prosto, zrozumiale i skutecznie, tak abyśmy zarówno my, jak
i ta święta planeta, którą zamieszkujemy, znów mogli rozwijać się
w zrównoważony sposób.

Matthew Fox,
autor Meister Eckhart i innych książek

W Jak odpuszczać Peter Russell zawarł esencję tradycyjnej ścieżki poddania, posługując się jasnym, prostym i przystępnym językiem. Każdy z krótkich rozdziałów zawiera zarówno wyjątkowe spostrzeżenie, jak i ścieżkę, którą, jeśli nią podążymy, doprowadzi nas bezpośrednio do spokoju, który „przekracza wszelkie zrozumienie”. Wystarczająco krótka, żeby dało się ją przeczytać w jeden weekend i wystarczająco głęboka, że wystarczy na całe życie… ta książka Petera to klejnot współczesnej duchowości.

Rupert Spira,
autor i nauczyciel

Jak odpuszczać to przejrzysta ujmująca książka przepełniona głęboką mądrością, która przedstawia sedno nauk Buddy
w przyziemny i niezwykle przyjazny w obsłudze sposób. Ten przepiękny, pozbawiony żargonu przewodnik pokazuje, jak uwolnić umysł od więzienia, które sam stworzył. Jeśli czytelnik wdroży w życie te nauki, z pewnością otrzyma wsparcie w autentycznym wyzwoleniu.

James Baraz,
autor Awakening Joy
oraz współzałożyciel Spirit Rock Meditation Center

Spis treści

Przedmowa Eckharta Tolle

Wstęp

  1. Zmiana sposobu myślenia
  2. Odpuszczanie jest trudne
  3. Wpuszczanie
  4. I pozwolenie, żeby było
  5. Czego chcesz?
  6. Powrót do naturalnego umysłu
  7. Innowacyjny gatunek
  8. Wyobrażone rzeczywistości
  9. Dekonstrukcja emocji
  10. Odpuszczanie emocji
  11. Odpuszczanie historii
  12. Nie stawiać oporu oporowi
  13. Mentalność materialisty
  14. Tworzenie niezadowolenia
  15. Źródło cierpienia
  16. Wypadnięcie z łaski
  17. Medytacja bez wysiłku
  18. Delektując się tą chwilą
  19. Po prostu się zatrzymaj
  20. Przypowieść o linie
  21. Odkrywanie na nowo ponadczasowej mądrości
  22. Nie ma czegoś takiego jak ego
  23. Odpuszczanie ego
  24. Modlitwa do siebie
  25. Kim jestem?
  26. Sat-Chit-Ananda
  27. Przeformułowanie oświecenie
  28. Ścieżka bez ścieżki
  29. Odpocznij
  30. Stając się kimś innym
  31. Fale poznania
  32. Gdzie jestem?
  33. Swobodne nie
  34. Wsparcie natury
  35. Przebaczenie
  36. Życzliwość
  37. Miłość do siebie
  38. Kochając miłość
  39. Mądrość
  40. Czy Budda miał łatwo?
  41. Odpuszczanie przyszłości

O Autorze

Przedmowa

Już w starożytności praktyka odpuszczania była uznawana zarówno we wschodniej, jak i w zachodniej tradycji religijnej jako warunek zasadniczy dla samotranscendencji i duchowego przebudzenia. Zwykle było to utożsamiane z porzuceniem wszystkich rzeczy, którymi żywi się egotyczna jaźń. Tej praktyki przestrzegali zarówno sadhu (ascetyczni, żebrzący mnisi) z Indii, islamscy Sufi, buddyjscy duchowni, a także niektórzy ze starożytnych filozofów greckich (chociażby Diogenes) i wczesnochrześcijańscy eremici znani jako Ojcowie i Matki Pustyni, których styl życia oraz praktyka przekształciły się w średniowieczną tradycję monastyczną.

Łączyło ich przekonanie, że w celu dokonania postępów na duchowej ścieżce należy zrezygnować ze wszystkiego, do czego ziemskie ja mogłoby się przywiązać i czym mogłoby się karmić – przede wszystkim nasze dobra materialne, ale i nasz dom, wykwintne jedzenie, wygody, seksualność, osobiste relacje, oraz wszelkie zmysłowe przyjemności. Przyświecała temu myśl przewodnia, że owe praktyki pozbawią ego lub fałszywe ja wszystkiego, z czym mogłoby się identyfikować, tym samym, można by rzec, głodząc je na śmierć. Idea ta nie jest bynajmniej tak absurdalna, jak mogłaby sprawiać wrażenie w XXI wieku, a niektórzy z tych nieustraszonych badaczy wewnętrznych krajobrazów, jak się wydaje, rzeczywiście osiągnęli autotranscendencję i urzeczywistnili „pokój, który przewyższa wszelkie zrozumienie”, używając słów Jezusa.

Z drugiej strony, można jednak śmiało powiedzieć, że przeważająca większość z nich utknęła w ograniczeniach wytworzonych przez egotyczne poczucie własnego ja. Wielu identyfikowało się ze swoimi religijnymi strukturami, które można nazwać doktrynami, i mylili je z „prawdą, która was wyzwoli”. Inni rozwinęli zawężony obraz samego siebie w oparciu o postrzegany status duchowy jako ludzie, którzy wyrzekli się wszystkiego. Innymi słowy, ego ponownie zakradło się tylnymi drzwiami, więc generalnie nic się nie zmieniło. Nie zdając sobie z tego sprawy, ci duchowo poszukujący znaleźli się na nowo w pułapce konceptualnej tożsamości. Większość z nich kładła nadmierny nacisk na odpuszczanie rzeczy zewnętrznych, zaniedbując tym samym wewnętrzny aspekt odpuszczania. Można by powiedzieć, że paradoksalnie odpuszczali wszystko… ale nie odpuszczali niczego.

Ta bezcenna książka Petera Russella będzie wartościowym towarzyszem na twojej duchowej ścieżce. Pokazuje ona wyraźnie, jak ważny jest wewnętrzny wymiar odpuszczania – odpuszczania przywiązania do myśli, jak również do emocji, które są ich odbiciem. Myślowe formy są narracjami, które stają się grubym filtrem, za pośrednictwem którego postrzegamy, a raczej błędnie postrzegamy, rzeczywistość. Te narracje – głosy w głowie – mogą składać się z oczekiwań, skarg, wyrzutów sumienia, pretensji, zmartwień, i tym podobnych. Wiele z nich, zwłaszcza te, które się powtarzają, generują niepokój, gniew, nienawiść oraz inne negatywne emocje. Te narracje stanowią coś, co można by nazwać „nie–zobserwowanym umysłem”. Umysł ten odpowiedzialny jest za większość wytworzonego na tej planecie cierpienia, zarówno osobistego jak i zbiorowego.

Większość ludzi jest nadal, niemal dosłownie, opętana przez myśli. Jednak w istocie oni nie myślą (będąc tego świadomi), ale myślenie im się przytrafia. Początkiem duchowego przebudzenia jest zdanie sobie sprawy, że nie jesteś głosem w swojej głowie, ale tym, który jest tego głosu świadomy. Jesteś świadomością stojącą za twoimi myślami. Kiedy ta świadomość się umacnia, zaczynasz w coraz większym stopniu czerpać swoje poczucie tożsamości z przestrzeni świadomości, a nie z narracji w umyśle. Odpuszczasz identyfikację z myślami. Myśl nie jest już przesiąknięta sobą!

To właśnie jest ostateczne odpuszczenie… jedyne prawdziwe wyrzeczenie. Nadal jesteś w stanie cieszyć się zewnętrznymi rzeczami takimi jak dobytek czy przyjemności zmysłowe, jednak tracą one swoje nadrzędne znaczenie i uzależniającą naturę. Cieszysz się nimi bez przywiązania, póki trwają. (Uwaga spoiler… nie będą trwać długo!) Nie szukasz w nich siebie. Życie traci swoją sztywność i przesadną powagę.
Sugeruję, żebyś korzystał z tej książki jak z instrukcji wewnętrznego odpuszczenia, pierwotnej duchowej praktyki.
Jak rozpoznasz postępy na ścieżce?

Myśli coraz bardziej tracą zdolność czynienia cię nieszczęśliwym! Jesteś mniej reaktywny w obliczu trudnych sytuacji lub osób. Rozpoznajesz, że zamartwianie jest daremne i destrukcyjne, więc jesteś w stanie je porzucić, kiedy się pojawia. Znajdujesz wewnętrzny spokój i zadowolenie w chwili, która jest TERAZ. I być może zaczynasz zdawać sobie sprawę, że nie jesteś osobą jako taką, ale istotną i nieodłączną częścią ewolucji uniwersalnej świadomości na tej planecie.

– Eckhart Tolle

Wstęp

Wezwanie do odpuszczenia jest głównym elementem duchowych tradycji na całym świecie. Brak przywiązania do rezultatów, rezygnacja z pragnień, akceptacja teraźniejszości, otwarcie się na siłę wyższą, wyrzeczenie ego czy praktyka przebaczenia – wszystko to wiąże się z odpuszczaniem.

Dlaczego odpuszczanie uznaje się za tak ważne? Ponieważ kurczowe trzymanie się czegoś, jak wielokrotnie potwierdzają te tradycje, ogranicza naszą percepcję, zaciemnia myślenie, i leży u podłoża wielu naszych cierpień.

Z drugiej strony, odpuszczanie przynosi ulgę. Umysł się odpręża, a my uwolnieni od napięcia i energii, której wymagało trzymanie, czujemy się bardziej swobodnie. Widzimy rzeczy takimi, jakie są bez żadnych nakładek, bez strachu czy niepokoju. Jesteśmy bardziej otwarci na innych, na siebie i na miłość. Zdajemy sobie sprawę, że to, do czego dążyliśmy poprzez kurczowe trzymanie – bezpieczeństwo, szczęście, radość czy spokój umysłu – było w nas przez cały czas. To tylko nasze trzymanie je przysłoniło.

Odpuszczanie może przybrać różne formy – odpuszczanie starych przekonań lub punktów widzenia, odpuszczanie pragnień, żeby mieć rację, odpuszczanie ego, odpuszczanie przeszłości lub oczekiwań dotyczących przyszłości, odpuszczanie przywiązania do rzeczy materialnych lub związków, odpuszczanie osądów lub żalów, odpuszczanie niezdrowych emocji, odpuszczanie założeń dotyczących tego, jak rzeczy powinny lub nie powinny wyglądać.

W tych i wielu innych przypadkach jesteśmy wzywani do odpuszczenia przekonań, projekcji, oczekiwań, interpretacji, nastawień i przywiązań. To nie są rzeczy w rozumieniu przedmiotów materialnych takich jak książka, dom czy osoba. One istnieją tylko w umyśle. Dlatego nie pozbywamy się ich fizycznie, ale poprzez sposób, w jaki je postrzegamy!

Ziarna tej książki zostały zasiane dawno temu. Kiedy po raz pierwszy nauczyłem się medytować, zdałem sobie sprawę, jak cenne może być odpuszczanie  – nawet jeśli nie zawsze było łatwe. W późnych latach sześćdziesiątych i wczesnych siedemdziesiątych miałem szczęście studiować u Jogina Maharishi Mahesh, założyciela Medytacji Transcendentalnej. Podkreślał on całkowitą bezwysiłkowość oraz rezygnację z prób osiągnięcia jakiegoś szczególnego stanu. Dzięki jego naukom, zyskałem podstawy filozofii indyjskiej i natury duchowego przebudzenia, które stały się fundamentem wielu moich późniejszych prac. I tak jest nadal.

Później wpadła mi w ręce książka pod tytułem Kurs Cudów. Jej zasadnicze przesłanie można podsumować krótko jako potrzebę uwolnienia od systemu myślowego ego. W tym celu oferowała szereg ćwiczeń i medytacji, które współbrzmiały z tym, co sam odkryłem i przez to pogłębiały moją praktykę.

Z czasem coraz bardziej poznawałem nauki Buddy. On doskonale rozumiał, że bycie przywiązanym do tego, co może uczynić nas szczęśliwymi, jest główną przyczyną cierpienia. Dlatego możemy się od tego uwolnić poprzez odpuszczenie kurczowego trzymania i odpuszczenie wyobrażeń o tym, jak rzeczy powinny wyglądać oraz naszych pragnień, lęków i awersji.

Ostatnio, współcześni nauczyciele tacy jak Rupert Spira, Francis Lucille, Eckhart Tolle czy Ram Dass pomogli mi jeszcze bardziej rozjaśnić moje podejście i sposób myślenia. Czytelnik, który jest zaznajomiony z którąkolwiek z tych tradycji lub nauk, prawdopodobnie wyczuje ich wpływ na kolejnych stronach. Jednak na tyle, na ile to możliwe, starałem się pisać na podstawie własnego zrozumienia i doświadczenia. Moje wyjaśnienia odzwierciedlają sposób, w jaki osobiście nadaję sens temu tematowi, a praktyki, które sugeruję, są tymi, które sprawdziły się w moim życiu. Oferuję je w nadziei, że będą pomocne również w twojej własnej podróży przebudzenia.

Zmiana sposobu myślenia

Po prostu nie mogłem odpuścić. Nic, czego próbowałem, nie działało.

Od dwóch dni czułem urazę do mojej partnerki. Ona chciała, żeby było po jej myśli, a ja, żeby było po mojemu. To był jeden z tych konfliktów, które od czasu do czasu przytrafiają się w każdym związku. Moje stanowisko wydawało się uzasadnione, jej wywoływało we mnie frustrację. A ona, bez wątpienia, czuła podobnie. Nie była to jakaś wielka sprawa, ale wystarczająca, żeby wytworzyć w powietrzu wyczuwalne napięcie.

Próbowałem odpuścić, powtarzając sobie, że tak naprawdę to nie ma znaczenia, i że cała ta sprawa wkrótce przycichnie. Próbowałem o tym zapomnieć… albo przynajmniej przestać się na tym skupiać. Próbowałem zmienić swoje uczucia. Ale wszystko na nic. W środku wciąż czułem się urażony, co psuło nasze bieżące kontakty.

Jakiś czas później siedziałem przy biurku i pracowałem nad pewnym projektem, jednak ta sprawa nadal nie dawała mi spokoju. Zdawałem sobie sprawę, że problem tkwi w tym, jak postrzegam tę sytuację, mimo to nie potrafiłem ruszyć z miejsca. Potem przyszło mi na myśl, żeby po prostu zapytać – Czy można na to popatrzeć w inny sposób? Nie próbowałem znaleźć odpowiedzi, po prostu zadałem pytanie i obserwowałem, co się wydarzy.

Niemal natychmiast wszystko się zmieniło. To było jak przestawienie zwrotnicy. Zobaczyłem partnerkę jako inną ludzką istotę ze swoją własną historią, własnymi potrzebami i lękami, która robi co tylko może, żeby poradzić sobie w życiu. Zobaczyłem ją oczami współczucia, a nie żalu i osądu. Przez dwa dni żyłem zupełnie bez miłości, ale teraz miłość powróciła. Moje szczęki się rozluźniły, brzuch zrobił się miękki, a ja znowu poczułem się swobodnie.

To wszystko wydawało się takie oczywiste. Dlaczego nie zobaczyłem tego wcześniej? Jak mogłem tak bardzo zafiksować się na moim samolubnym punkcie widzenia?

Chciałem zmiany ze strony partnerki, ale w rzeczywistości to ja potrzebowałem zmienić sposób myślenia. Jednak tak długo, jak trzymałem się urazy i żalu, to nie było możliwe. Musiałem się zatrzymać, zrobić krok w tył, a następnie zadać pytanie z otwartym, zaciekawionym umysłem – Czy jest szansa, choćby niewielka, że istnieje inny sposób, żeby na to popatrzeć? – … nie próbując znaleźć odpowiedzi, ani nawet zakładając, że takowa istnieje. Wówczas moja wewnętrzna wiedza mogła się ujawnić i odsłonić bardziej pomocny sposób patrzenia na sytuację.

Dopiero wtedy, w świetle nowej perspektywy, mój umysł zdołał rozluźnić swój uścisk. A odpuszczenie pojawiło się spontanicznie – bez żadnego wysiłku z mojej strony.

Odpuszczanie jest trudne

Skoro odpuszczanie jest tak wartościowe, dlaczego po prostu tego nie robimy?

Odpowiedź, którą wszyscy znamy z doświadczenia jest taka, że odpuszczanie nie jest tak łatwe, jak może się wydawać.
Na przykład po śmierci ukochanego zwierzaka, znajomi mogą zobaczyć nasze cierpienie i powiedzieć coś w rodzaju – Musisz po prostu odpuścić.

Coś podobnego może się zdarzyć również po druzgocącym rozpadzie związku. Powiedzą – Po prostu zapomnij, odpuść i żyj dalej. I chociaż te sugestie mogą być w pewien sposób słuszne, nie są szczególnie pomocne, ponieważ w takich okolicznościach niezwykle trudno jest tak „po prostu odpuścić”. Pamięć o bolesnej stracie dotyka nas do żywego, bez względu na nasze intencje.

Ta trudność wynika z tego, że traktujemy odpuszczanie jako kolejną rzecz do zrobienia.
(w oryginale tytuł rozdziału brzmi – „letting go is hard to do” co dosłownie można tłumaczyć – odpuszczanie jest trudne do zrobienia: przyp. red)

Ale odpuszczania nie da się „zrobić”… jakkolwiek mocno będziemy próbować. Żeby odpuścić, należy zakończyć „robienie” czegoś innego – musimy przestać się trzymać. A to wymaga zupełnie innego podejścia.

Wyobraź sobie, że trzymasz w dłoni mały kamyk. Trzymanie go wymaga pewnego wysiłku, który utrzymuje napięcie mięśni w ręce. Żeby puścić, musimy je rozluźnić i zwolnić uchwyt. W ten sposób przestajemy trzymać… i  puszczenie po prostu się wydarza.

W umyśle działa to podobnie. Tutaj uchwyt, który musimy rozluźnić, jest natury psychicznej – chodzi o nasze trzymanie się jakiejś postawy, przekonania, oczekiwania lub osądu. Musimy pozwolić, żeby umysł się odprężył – dosłownie pozwolić, „żeby wrzucił na luz”.

Dlatego powinniśmy podchodzić do odpuszczania nie jak do kolejnej rzeczy, którą musimy zrobić, ale jak do zaniechania czynności, jaką jest trzymanie. Przy czym nie ma potrzeby w żaden sposób się wysilać… zamiast tego, chodzi o stworzenie wewnętrznych warunków, które pomogą umysłowi się odprężyć, dzięki czemu odpuszczenie pojawi się naturalnie.

Chociaż brzmi to niekonwencjonalnie — i z pewnością pociąga za sobą zupełnie inne podejście niż frustrujące próby odpuszczenia, z których łatwo rezygnujemy – z mojego doświadczenia wynika, że to o wiele bardziej skuteczna ścieżka. Na kolejnych stronach wyjaśnię, jak to działa i przedstawię różne podejścia do odpuszczania, które uważam za pomocne. Wszystkie opierają się na przeformułowaniu odpuszczania, które ja rozumiem jako „wpuszczanie” (ang. letting in) oraz „pozwolenie, żeby było” (ang. letting be).

Wpuszczanie

Pierwszym krokiem odpuszczania jest wpuszczanie. Na początku to może wydawać się sprzeczne z intuicją. Zakładamy bowiem, że odpuszczenie oznacza pozbycie się czegoś, odsunięcie. Chcąc więc odpuścić jakąś urazę, być może spróbujemy nie myśleć, co zrobiła dana osoba albo jaka była okropna. Albo chcąc odpuścić przywiązanie do pieniędzy, być może spróbujemy nie martwić się finansami, spychając tego rodzaju niepokojące myśli gdzieś w zakamarki umysłu. Jednak myślą przewodnią tej książki jest to, że powinniśmy ZROBIĆ NA ODWRÓT. Żeby rozluźnić uchwyt umysłu, który trzyma się pewnej postawy lub wyobrażenia, najpierw musimy wpuścić w siebie doświadczenie trzymania. Jeśli nie jesteśmy świadomi, że trzymamy kamień, nie zdołamy pozwolić, żeby uścisk się rozluźnił.

Wpuścić doświadczenie, oznacza pozwolić mu pełniej zaistnieć w świadomości… zaciekawić się tym, co się wydarza i jak to odczuwamy. Jako przykład weźmy jakiegoś rodzaju fizyczne napięcie. Być może odczuwasz teraz jakiś dyskomfort w ciele (to może być cokolwiek – jakaś niestrawność, ćmienie w głowie, ból kręgosłupa itp). Jeśli nie, zainteresuj się, czy może jednak jakaś rzecz umknęła twojej uwadze. Coś prawdopodobnie się ujawni. Być może znajdowało się na obrzeżach świadomości, a skoro twoja uwaga skupiła się na czytaniu książki lub innej czynności, nie zauważyłeś tego. Niewinna ciekawość otwiera cię na możliwość, że mogłeś coś przegapić, co teraz daje temu okazję bycia objętym przez świadomość.

Kiedy tylko zauważysz jakiś fizyczny dyskomfort, po prostu go wpuść… bądź ciekawy w jaki sposób go odczuwasz. To może manifestować się jako napięcie, drżenie, ból mięśnia lub uczucie ucisku. Jaki obszar to obejmuje? Dotyka konkretnego miejsca czy jest rozproszone? Kluczem jest otworzyć na to swoją świadomość, zamiast próbować cokolwiek zmienić, wyprzeć lub stłumić.

Te same zasady będziemy stosować w przypadku bardziej bolesnych doświadczeń, których wpuszczenie może z początku wydawać się o wiele trudniejsze. Mamy tendencję do odwracania uwagi od cierpienia, rozpraszając się jakąś czynnością (np. kompulsywnym jedzeniem), zastygając w wyparciu lub sięgając po tabletki, żeby tylko pozbyć się bólu (a przynajmniej na chwilę go stłumić). Obawiamy się, że jeśli dopuścimy ból do siebie, on przybierze na sile. A to ostatnie, czego pragniemy.

A przecież ból wymaga czegoś zgoła odmiennego. On ewoluował przez eony czasu, żeby informować ciało o potencjalnych zagrożeniach lub zaburzeniach jego czynności. Ból ma być nieprzyjemny. To wezwanie do czujności… dzwonek alarmowy – Hej! Coś jest nie tak. Proszę o więcej uwagi. Zamiast go ignorować, opierać się lub starać się, żeby zniknął, możemy objąć go uwagą, której się domaga.

Jeśli odpowiemy na to wezwanie i na tyle, na ile jesteśmy w stanie, otworzymy się na ból – podejmując ryzyko wpuszczenia w siebie związanych z nim doznań – być możemy odkryjemy, że rzeczywiście z początku przybiera on na sile, tak jak się tego obawialiśmy. Jednak kiedy zbadamy go głębiej, stając się zaciekawieni tym, co naprawdę się za nim kryje, pojmiemy, że coś, co określiliśmy po prostu bólem, teraz staje się bardziej konkretne – ukłucie w jednym miejscu lub napięcie w innym, uczucie ucisku, pieczenie, szczypanie lub innego rodzaju doznania.