UWOLNIJ POTENCJAŁ UKRYTY W CIENIU
Dr CAROLYN ELLIOTT
Podróż w głąb siebie metodą Existential Kink
Tytuł oryginalny: Existential Kink: Unmask Your Shadow and Embrace Your Power
(A method for getting what you want by getting off on what you don’t)
Text copyright © 2020 by Carolyn Elliott
All rights reserved
Tłumaczenie: Monika Kowalska
Redakcja i korekta: Dariusz Wróblewski
Projekt okładki: Bartosz Kusibab
Layout i skład: KORAW Piotr Kocząb, Bartosz Kusibab
Fotografia na okładce: Joanna Pietrzak
www.joannapietrzak.pl
Modelka na okładce: Violetta Makara
Instagram: @zmiana_w_lekkosci
Copyright © 2025 Biały Wiatr Sp. z o.o.
Wszelkie prawa zastrzeżone. Żadna część tej publikacji nie może być powielana, ani
rozpowszechniana za pomocą urządzeń elektronicznych, mechanicznych, kopiujących,
nagrywających i innych, bez pisemnej zgody posiadaczy praw autorskich
Kiedy kopiują Państwo książkę albo nabywają jej wersję piracką ani autor ani wydawnictwo
nie otrzymują należnej im rekompensaty finansowej, która pozwala odzyskać nakłady
poniesione na inwestycję, co w konsekwencji zniechęca do publikacji kolejnych książek.
ISBN 978-83-67768-28-3
Biały Wiatr Sp. z o.o.
35-210 Rzeszów, Krzysztofa Kamila Baczyńskiego 6
www.bialywiatr.com
FB: https://www.facebook.com/bialywiatr
Dział sprzedaży
e-mail: sprzedaz@bialywiatr.pl
tel. 535 370 417
Rzeszów, 06.2025 • Wydanie I
Niniejsza książka ma charakter wyłącznie edukacyjny. Zawarte w niej treści nie stanowią porady medycznej, diagnozy ani zalecenia terapeutycznego. Autorzy, wydawca oraz wszyscy zaangażowani w powstanie tej publikacji nie ponoszą odpowiedzialności za jakiekolwiek konsekwencje wynikające z zastosowania informacji zawartych w książce.
Czytelnik powinien zawsze konsultować się z wykwalifikowanym specjalistą (lekarzem, farmaceutą, dietetykiem lub innym odpowiednim profesjonalistą) przed podjęciem jakichkolwiek decyzji dotyczących zdrowia, leczenia lub zmiany stylu życia. W przypadku wystąpienia jakichkolwiek niepokojących objawów lub problemów zdrowotnych, należy niezwłocznie skonsultować się z lekarzem.
Wydawca i autorzy dokładają wszelkich starań, aby zapewnić rzetelność i aktualność prezentowanych informacji, jednak nie mogą zagwarantować ich kompletności ani braku błędów. W związku z tym nie ponoszą odpowiedzialności za ewentualne szkody wynikłe z wykorzystania lub niewykorzystania informacji zawartych w tej publikacji.
DEDYKACJE
Wszystkim uczestnikom moich kursów online: INFLUENCE, FORCE OF
NATURE, MONEY, LOVE oraz THRILL – dziękuję wam za wielką uczciwość i zaangażowanie w tę szaloną pracę… to dla mnie ogromna inspiracja i radość.
Moim przyjaciółkom z klanu Crystal Woodling, Annie Derek, Angeli Morelli, Carolyn Burns, Alyssie Schlumpf… dziękuję wam za całe wsparcie, mądrość, ceremonie i śmiech do rozpuku.
Mojemu mężowi, Davidowi Lee Elliot (alias Taia Kepher), dziękuję ci za doprowadzanie mnie do szaleństwa na wszystkie najlepsze, odjechane i najbardziej magiczne sposoby.
CO MÓWIĄ LUDZIE O EXISTENTIAL KINK
Słowa Carolyn przebijają się przez popularny kanon samopomocy i duchowości, oferując głęboką ulgę dla duszy oraz celebrację, która serdecznie zaprasza nasze cienie do uwolnienia się z szaf spowitych wstydem. Poza ulgą dla duszy, Carolyn pokazuje, że nasz rozwój duchowy i magiczne praktyki mogą być prawdziwie zabawne, nawet w ich najbardziej oślizłej wersji. Jej umiejętny sposób nauczania starożytnej tantry i alchemii, do których możemy uzyskać dostęp bez szat, mantr czy guru, jest darem.
– Alexandra Roxo, autorka F*ck Like a Goddess: Heal Yourself. Reclaim Your Voice. Stand in Your Power
W tym sugestywnym debiucie, Elliott zachęca do eksploracji zakazanych pragnień ukrytych w nieświadomym umyśle. Autorka wykorzystuje jungowską koncepcję cienia, aby zasugerować, że stłumione i wyparte aspekty siebie manifestują się w negatywny sposób, i przechodzi do argumentowania, że jednostki, na poziomie nieświadomym, mogą cieszyć się tymi uczuciami i „podniecać się” „zakazaną przyjemnością”, jaką przynoszą one cieniowi. Jej metoda medytacji (Existential Kink) jest przedstawiana jako radykalny, somatyczny, seksowny, od razu praktyczny i szybki sposób wydobywania tych wzorców na światło dzienne, a tym samym uwalniania ich poprzez sięganie do nieświadomego umysłu i sfery duszy-ducha za pomocą praktyk medytacyjnych i magicznych. Nowatorskie metody Elliott mogą pomóc czytelnikom zainteresowanym duchowością, którzy chcą wnieść więcej pozytywności do swojego życia.
– Publishers Weekly
Muszę coś wyznać. Jest w mojej przeszłości kilka bolesnych historii, których zbyt długo się trzymałam. Na pozór, to nie miało żadnego sensu. Dlaczego miałabym mieć obsesję na ich punkcie? Dlaczego nie mogę ich puścić? Existential Kink Carolyn Elliot dostarcza odpowiedzi, której szukałam przez te wszystkie lata: na pewnym poziomie, „podniecałam się” tymi smutnymi historiami. Odgrywanie męczennika sprawiało mi przyjemność. Kiedy zaczęłam stosować praktyki z tej książki, byłam w stanie odwrócić to myślenie i raz na zawsze uwolnić traumatyczne opowieści. Ta książka rzuci ci wyzwanie, żeby spojrzeć na swoją ukrytą stronę w nowy sposób. Zamiast ją ignorować czy zakrywać stare blizny „miłością i światłem”, nauczysz się, jak znajdować siłę w ciemności. A gdy to robisz, wydarza się coś zabawnego… stajesz się wolny.
– Theresa Reed, autorka Astrology For Real Life: A No B.S. Guide for the Astro-Curious
To integracja cienia przedstawiona w sposób praktyczny i całkowicie zrozumiały. Nikt inny nie wyjaśnia integracji cienia w taki sposób, że ma to pełny sens. Trudne może być przyjęcie i uznanie części siebie, które odrzucaliśmy przez całe życie, a co dopiero zobaczenie ich. Ale uwielbiam to, że Carolyn znajduje sposób, żeby poetycko i klarownie wyjaśnić, dlaczego jest to takie ważne oraz uczy, jak to robić w prostych krokach!
– Akhera Unpa Shepsutera
To naprawdę działa. Metoda Existential Kink jest efektywna w wydobywaniu i uwalnianiu emocji. W końcu mam narzędzie, które radzi sobie z każdą emocją. Emocje przestają być narzędziami tortur, które wiecznie nam towarzyszą.
– Ellen Garbarino
Existential Kink jest niezwykle wyzwalającym podejściem do spojrzenia i stawienia czoła moim dramatom i traumom. Sposób w jaki przekształca moje poczucie bycia ofiarą w mocne strony, osłabiając moje reakcje obwiniania jest niesamowity i nie do zatrzymania. Teraz lepiej sobie radzę ze sobą. Widzę swoją reaktywność i samo-użalanie się w nowym świetle. Jestem o wiele bliżej do wzięcia pełnej odpowiedzialności za moje życie. I robię to wszystko z o wiele lżejszym sercem i bez nienawiści do siebie.
– Moira Lowe
Przyznaję, że wciąż uczę się celebrować i „podniecać/ekscytować” moimi wpadkami zamiast starej odruchowej reakcji rozczarowania. To zdecydowanie niełatwe, ale, o mój Boże, to o wiele bardziej zabawny i dający satysfakcję sposób, żeby iść przez życie!
– Michelle Lewis
SPIS TREŚCI
Nota od wydawcy polskiego
Przedmowa: Czym jest Egzystencjalny Kink?
Wstęp: Tajemnica Podziemnego Świata (powraca w całym swoim cieniu)
CZĘŚĆ I: EGZYSTENCJALNE PODSTAWY
O Cieniu – wprowadzenie
(i dlaczego tak nas nieświadomie kręci)
Nieświadomość
Lekcja 1: wyjątkowo dziwna Boska Alchemia
Lekcja 2: siedem aksjomatów Existential Kink
Lekcja 3: EK – praktyka podstawowa
Przerywnik
Opowieści o transformujących doświadczeniach
CZĘŚĆ II: ROBI SIĘ CIEKAWIE
Projekcja
Lekcja 4: ćwiczenia „EK” dla transformacyjnej magii
Przerywnik
Jeszcze więcej opowieści o transformujących doświadczeniach
CZĘŚĆ III: PYTANIA I ODPOWIEDZI
Dodatek
O Autorce
Nota od wydawcy polskiego
Mamy przyjemność oddać w ręce Czytelnika kolejną „perełkę”
Białego Wiatru. Książkę, ktora prezentuje zaskakująco niecodzienną „wariację”
na temat jungowskiej koncepcji cienia i pracy z nim.
Już sama nazwa metody – EXISTENTIAL KINK – może wywołać spore zdziwienie. Existential Kink? – czyli dosłownie: Egzystencjalna Perwersja? Zaraz, zaraz, ale
o czym tak naprawdę jest ta książka? Zatem wyjaśnijmy najpierw to niepokojące,
być może, słowo „kink”. W języku angielskim ma ono szereg znaczeń. To
między innymi: skręt, supeł, zgięcie, zapętlenie, węzeł, zwichnięcie,
bzik, dziwactwo, słabostka, zboczenie, perwersja.
We współczesnym świecie dość powszechnie używane jest ono właśnie w kontekście seksualnym i oznacza zachowania czy upodobania wykraczające poza te standardowo przyjmowane. Oznacza coś „pikantnego”, rodzaj upragnionej choć „zakazanej przyjemności”.
Można by powiedzieć, że tutaj rzecz dotyczy rodzaju „egzystencjalnego świntuszenia”, które uprawia niemal każdy człowiek na tej planecie, znajdując ukrytą satysfakcję
i przyjemność w rzeczach, które świadomie i z przekonaniem uważa za niesatysfakcjonujące i nieprzyjemne.
– O, nie – powie ktoś – mnie to na pewno nie dotyczy!
No cóż, toż to sama istota naszego „cienia”, prawda? 😊 Z pewnością jest to książka, która wymaga od czytelnika odwagi i gotowości zawędrowania w nie do końca rozpoznane dotąd obszary własnego wnętrza. Na szczęście przewodzi tej wędrówce dr Carolyn Elliott, która w bardzo empatyczny, ale także bezpośredni, zmysłowy i zabawny sposób sprawia, że możemy znaleźć ukryte w nas skarby, uwolnić zablokowany potencjał oraz odzyskać poczucie pełni i zadowolenia w życiu.
UWAGA: Książka nie jest podręcznikiem medycznym.
Nie może zastąpić profesjonalnej porady medycznej ani
psychologicznej.
Tekst: Monika Kowalska
Przedmowa
Co to jest Existential Kink?
Prowokacyjny tytuł – ale co on właściwie oznacza? Existential Kink jest niesamowitym, szybkim procesem integracji cienia, który opracowałam na przestrzeni wielu lat prowadzenia moich kursów… to proces, z którego nieustannie korzystam, żeby pomóc moim klientom i uczestnikom kursów w osiąganiu zdumiewających rezultatów. O tym właśnie jest ta książka – dzielę się tym procesem z tobą.
Existential Kink to specyficzna praktyka medytacyjna, polegająca na rozpuszczaniu negatywnych wzorców poprzez gotowość do odkrywania i celebrowania wcześniej nieświadomej przyjemności, którą faktycznie – i paradoksalnie – czerpiemy z tych „paskudnych” wzorców.
I żeby było jasne: przez negatywne wzorce mam na myśli powszechne kłopoty typu:
- Niezdolność do zarobienia więcej niż jakaś niewielka ilość pieniędzy miesięcznie, niezależnie od tego, jak bardzo się starasz;
- Ciągłe umawianie się z osobami, które w zadziwiający sposób prędzej czy później przypominają jednego z twoich przemocowych rodziców;
- Poczucie utknięcia w określonym stanie zdrowia lub wagi;
- Blokady intuicyjne lub twórcze.
To są takie rzeczy, które – jeżeli jesteśmy szczerzy – w jakimś momencie zwykle dotykają każdego z nas. A jeżeli będziemy wyjątkowo, super-szczerzy – szczerzy na poziomie poniżej naszej zwykłej świadomości – wszyscy czerpiemy pokręconą, perwersyjną, sado-masochistyczną przyjemność z tych naszych zmartwień, i dlatego właśnie lądujemy z nimi raz po raz.
Ten pogląd w żadnym wypadku nie jest niczym nowym. Zrobiłam doktorat na wydziale Critical and Cultural Studies na Uniwersytecie w Pittsburghu, i w tym czasie dużo czytałam z obszaru psychologii. Zgłębianie tej dziedziny nauczyło mnie, że my, ludzie, mamy znaczący i wyjątkowy nawyk czerpania nieświadomej przyjemności ze „złych rzeczy” w naszym życiu. Dobrze o tym wiedzieli giganci i wielcy ojcowie psychologii tacy jak Freud, Jung i Lacan. Freud nazywał to „psychicznym masochizmem”, Jung rozpoznawał jako „Cień”, a Lacan określał jouissance – przyjemnością tak intensywną, że podlega stłumieniu.
Wszyscy ci psychologowie uznali, że głównym komponentem pomagania ludziom jest doprowadzenie ich do przyznania i uznania – „wzięcia w posiadanie” – tego rodzaju dziwnego skrytego pragnienia i przyjemności znajdowanych w rzeczach, których pozornie nienawidzą i czują się nimi sfrustrowani.
To dziwne, ale prawdziwe. Jung powiedział – i będę to wielokrotnie powtarzać w tej książce – „Dopóki nie uczynisz nieświadomego świadomym, będzie ono kierowało twoim życiem, a ty będziesz nazywał to Przeznaczeniem”.
Miał całkowitą rację.
Innymi słowy, tak długo jak znajdujemy nieświadomą (wypartą, nieuznaną, odrzuconą, zanegowaną) przyjemność w jakiejś „złej” rzeczy w naszym życiu, będziemy ciągle wyglądać tej samej „złej” rzeczy… będziemy ją kontynuować i utrwalać, nie zdając sobie nawet sprawy z tego, że to robimy.
Nauczyłam się z pierwszej ręki, że obejmując swój „psychiczny masochizm”, rozpoznając i uznając ciemność mojego „cienia”, a ostatecznie czerpiąc „przyjemność” z tych moich obrzydliwych rzeczy, mogłam zrobić coś niesamowitego. Byłam w stanie zintegrować moje „dobre” ja z moim „złym” ja i stać się pełną osobą. Uzdrowioną.
Po zastosowaniu tego wglądu do mojego własnego życia, okazało się, że szybko pozbyłam się wzorców ubóstwa, złych związków, problemów ze zdrowiem i kreatywnością, które prześladowały mnie ponad dekadę.
Ten wgląd wiąże się z „pracą z cieniem”. I nie jest to praca dla bojaźliwych.
Jednakże, ta obserwacja jest rzadko omawiana w psychologii popularnej i poradnikach, które zazwyczaj skupiają się na „miłości i świetle” (powtarzaniu afirmacji, wizualizacjach, pozytywności, itd.), i wiele osób doświadcza frustracji, gdy to podejście nie przynosi rezultatów. Tym, czego się nauczyłam – i czego uczy Existential Kink – jest to, że kluczem do magicznego życia jest zagłębienie się w drugi koniec spektrum: znalezienie mocy w ciemności.
Jedna z uczestniczek mojego kursu opisała to za pomocą doskonałej analogii:
Zdałam sobie sprawę, że kiedy skupiasz się wyłącznie na świetle i pozytywnym myśleniu…to tak jakbyś wpatrywała się w słońce, nie patrząc w dół, aby zauważyć, że stoisz na kupie odchodów.
Coś brzydko pachnie, ale dopóki będziesz wpatrywał się w światło, to całe zło zniknie (myślisz).
I zamiast posprzątać tę kupę, rozpylasz nad nią perfumy (afirmacje).
Tymczasem praca z cieniem to patrzenie w dół na gówno, żeby móc je posprzątać albo nawet użyć jako kompostu dla rozkwitu bujnego ogrodu.
Metoda Existential Kink oznacza zaglądanie do wnętrza, do nieświadomości, do swoich lęków, „guzików” (wyzwalających emocje) i bólu, żeby przyznać, że tak naprawdę czerpiesz dziwaczną radość ze stania w tej kupie gówna.
Jest to wgląd, który może być bardzo, bardzo obraźliwy dla naszego ego: pomysł, że na pewnym poziomie możemy chcieć lub cieszyć się „okropnymi” rzeczami w naszym życiu, jest przerażający i problematyczny dla większości ludzi.
Mamy skłonność do myślenia, że tylko chcemy lub cieszymy się „dobrymi” rzeczami, albo że powinniśmy chcieć jedynie „dobrych” rzeczy.
Ale uznanie naszej sekretnej radości znajdowanej w „złych rzeczach” nie musi być powodem do zmartwień… to po prostu normalna część ludzkiej natury. Wszyscy to robimy i wcale nie musimy się tego wstydzić ani za to obwiniać.
W rzeczywistości, odłożenie na bok wstydu i obwiniania jest tym, co pozwala nam uczynić tę przyjemność świadomą, a tym samym pozwala usunąć jej moc do podstępnego kontrolowania.
Niezależnie od tego, czy to przerażające czy nie, twierdzę, że jest to bardzo ważna wiedza, którą należy uwzględnić w naszym życiu. W rzeczywistości, poprzez moje kursy online, pomogłam tysiącom ludzi radykalnie odmienić ich życie, ucząc ich jak to robić, dlatego jest to temat bardzo bliski mojemu sercu. Medytacja i podejście Existential Kink zdziałały dla nich cuda, a w tej książce przeczytasz kilka historii o ich doświadczeniach, szybkich sukcesach i przekonasz się, że te problemy są bardzo podobne do twoich.
Dobrą wiadomością jest to, że w chwili, gdy jesteśmy gotowi uczynić tę wcześniej nieświadomą przyjemność świadomą — w chwili, gdy jesteśmy gotowi z premedytacją cieszyć się nią i delektować — doprowadzamy do radyklanego przerwania wzorca.
Pozwalamy sobie w końcu przyjąć „mroczną, sekretną radość”, której (bezwiednie!) szukaliśmy.
Pozwalamy, aby pragnienie, które motywowało dany negatywny wzorzec, zostało w pełni poznane i zaspokojone, a następnie możemy wyjść poza nie i stworzyć coś nowego.
O tym właśnie jest ta książka… Existential Kink.
W moim własnym życiu praktykowałam świadome, celowe pozwalanie sobie na odczuwanie intensywnych doznań, które wcześniej określałam jako „niepokój” czy „upokorzenie”, i zauważyłam, że uczucia te pojawiały się razem z zarumienionymi policzkami i szybszym biciem serca – podnieceniem.
„Strach to podniecenie bez oddechu”, jak mówił Fritz Perls. Cóż, często doznania, których doświadczamy jako okropnych czy bolesnych są po prostu niezaakceptowaną przyjemnością.
Na przykład, zdałam sobie sprawę, że moje problemy z finansami mnie podniecały. Na poziomie fizycznym, jeżeli odczuwałam ekscytację bez oceniania jej, sprawiało mi to przyjemność.
Jak powiedział Milton, „umysł jest swoją własną siedzibą i sam w sobie może uczynić Niebo z Piekła i Piekło z Nieba”.
No cóż, postanowiłam uczynić Niebo z mojego Piekła.
Końcowy efekt odmienił moje życie na lepsze.
W tym miejscu warto zaznaczyć, że żadna trudna rzecz w życiu – czy to ubóstwo, rasizm, seksizm, czy problemy ze związkiem, zdrowiem, kreatywnością, albo te związane z ranami z dzieciństwa – one wszystkie nie są wyłącznie indywidualnym wynalazkiem. Nikt z nas osobiście nie wynalazł tych „mrocznych, sekretnych pragnień” przeżywania bolesnych rzeczy w życiu, i nikt z nas nie jest osobiście i wyłącznie odpowiedzialny za fakt, że one istnieją, lub że ich doświadczamy. To są sprawy, które daleko wykraczają poza jednostkę, które są częścią masowego „zbiorowego cienia” (jak ująłby to Jung).
Na przykład, ubóstwo, którego doświadczałam przez lata nie było wyłącznie moim dziełem. Bez wątpienia miało też związek z systemowymi, zbiorowymi zagadnieniami dotyczącymi seksizmu i korporacjonizmu. Ale rzecz w tym, że moje biadolenie o seksizmie czy korporacjonizmie (co uwielbiałam robić, uwielbiałam chodzić na protesty takie jak Occupy i umieszczać pełne oburzenia posty na Facebooku o całej tej niesprawiedliwości jaka mnie dotykała) nigdy ani na jotę nie zmieniło czystego faktu, że nie miałam funduszy, ani nie zmniejszyło mojego cierpienia.
I na ile się orientuję, nie zmieniło to tak naprawdę sytuacji u nikogo innego.
Jedyną rzeczą, która zmieniła moje życie była gotowość i chęć spojrzenia na mój egzystencjalny kink: moje wcześniej nieświadome pragnienie tego, czego doświadczałam – popatrzenia na to, uznania, objęcia i zaakceptowania tej jouissance. A to pozwoliło mi stać się o wiele bardziej kreatywną, szczęśliwą i zdrową osobą… i pomóc innym zrobić to samo.
Wierzę, że to samo dotyczy każdego, kto jest gotowy wykonać tę pracę. Możesz mieć do czynienia z dużymi, bardzo bolesnymi problemami społecznymi czy rodzinnymi, ale kiedy znajdziesz w sobie gotowość, żeby naprawdę odkopać swoją uprzednio nieświadomą rolę w danej trudnej sytuacji, zyskasz dokładnie taką wolność, odwagę i kreatywność, jakiej potrzebujesz, aby przezwyciężyć te niepowodzenia, a nawet żeby podnieść na duchu innych ludzi.
Nikt inny nie może rozwinąć się za ciebie, uzdrowić ani uświadomić sobie twojej własnej paradoksalnej, cudownej perwersyjności.
Wstęp
Tajemnica Podziemnego Świata
(powraca w całym swoim cieniu)
Istnieje starożytna grecka opowieść, w której król podziemi, Pluton porywa i gwałci dziewiczą boginię Persefonę. Prawdopodobnie ją znasz, ale żeby odświeżyć ci pamięć, wygląda to mniej więcej tak:
Pewnego pięknego dnia na Olimpie, młoda Persefona spędza czas na łące, zbierając kwiaty i nagle ziemia rozstępuje się pod jej stopami, pojawia się groźny mężczyzna, chwyta ją, zabiera w czerń Podziemia, gwałci, poślubia, a następnie podstępem nakłania, żeby zjadła nasiona granatu – pokarm Podziemia – aby nigdy nie mogła go całkowicie opuścić, a ona sama staje się królową Podziemia.
To smutna, okropna historia o porwaniu, gwałcie, kontroli, przemocy i nadużyciach.
A jednak.
Przez tysiące lat nikomu w Grecji nie przyszło do głowy, że może istnieć Król Podziemnego Świata… była tylko Królowa Podziemia. Zagłębiając się w najstarszą warstwę mitu przed sagą o Persefonie, istniała „Ta, Która Niszczy Światło”. Podobnie jak hinduska bogini Kali, Persefonę czczono jako boginię śmierci.
Na długo przed pojawieniem się Plutona, istniała sama Persefona. Była dziewiczą boginią w tym sensie, że była niepodzielna, kompletna, cała – sama w sobie. Nazywano ją Korą, co oznacza „dziewicę”, ale także „rdzeń, serce”. Pojmowano ją jako rdzeń, serce, esencję wszystkiego.
Opowieść o Plutonie i Gwałcie na Persefonie była późniejszym wynalazkiem… pojawiła się tysiące lat po pierwszych obchodach ku czci bogini.
Co powinniśmy o tym sądzić?
Oto jak to rozumiem:
Pluton sam w sobie jest nieświadomym aspektem boskości Kory (Persefony).
W astrologii współczesnej , Pluton reprezentuje Nieświadomą Boskość: wszystkie te nieprzebrane siły śmierci i terroru, gwałtu i zła, zniszczenia i gromadzenia bogactwa. Innymi słowy, wszystkie te okropne rzeczy na świecie, z którymi zazwyczaj nie chcemy się identyfikować ani brać osobistej odpowiedzialności, żeby zachować poczucie, że jesteśmy „zwykłymi” istotami.
Pluton reprezentuje również prawdopodobieństwo samej alchemii, celowych, cudownych transformacji, które stają się dostępne, gdy rozpoznajemy, przypominamy sobie, obejmujemy, wybaczamy, kochamy i uświadamiamy sobie moce Nieświadomej Boskości.
Widzę to tak, że pewnego dnia wielka Kora znudziła się byciem samotną, bezgranicznie potężną władczynią Podziemia. Zdecydowała, że chce trochę dramatyzmu, aby przerwać wieczną monotonię bycia sobą kompletną, wszechwiedzącą i wszechmocną.
Tak więc Kora podzieliła się na dwie części: stworzyła dobroczynną, słodką, miłą, świadomą siebie i złośliwego, zepsutego, nieświadomego boskiego bliźniaka, Plutona.
Rozdzieliła się, aby doświadczyć siebie jako oddzielnej, niewinnej jednostki – wiecznej małej dziewczynki zbierającej kwiaty na łące – ORAZ, żeby następnie mieć super-ekscytujące, perwersyjne (ang. kinky) doświadczenie dwoistości, seksualności i przemocy, oraz wszystkich przerażających dreszczyków emocji, które się z tym wiążą.
Kora pragnęła doświadczyć wielkiej, wspaniałej historii, a w każdej wielkiej historii, czy to komedii czy tragedii, zawsze występują zmaganie, przeszkody, sprzeciw i przeciwnik. Zawsze jest jakaś separacja i ponowne zjednoczenie.
Z tego punktu widzenia Gwałt na Persefonie jest opowieścią o pojedynczej boskości, która decyduje się stworzyć dwoistość, po czym ma straszne, bolesne doświadczenie siebie, a następnie, ostatecznie powraca do suwerenności, do zjednoczenia, tym razem z samoświadomością, która może wynikać jedynie z doświadczenia siebie jako przerażająco Innego.
Pluton jest wszystkim, czego doświadczamy jako Innego (innymi słowy. „gdzieś tam”, w wielkim „nie ja” świata), co jest zbyt przerażające, oraz zbyt rozległe, wzniosłe i gwałtowne, żeby osobiście się z tym identyfikować.
W oficjalnej wersji greckiego mitu, która dotarła do nas na przestrzeni wieków, po porwaniu przez Plutona, Persefona jest wiecznie smutną i zgorzkniałą Królową Podziemi. Ponieważ zjadła te przeklęte (dosłownie) nasiona granatu, może spędzić tylko sześć miesięcy w roku ze swoją matką Demeter na słonecznych polach Olimpu, a przez resztę czasu jest skazana na Podziemie, otoczona duchami, poślubiona swojemu oprawcy.
Jednak ta wersja mitu nie jest jakoś magicznie inspirująca, prawda?
Uważam więc, że są powody, żeby podejrzewać, że „prawdziwa historia” Gwałtu na Persefonie, być może ta, która została ujawniona uczestnikom Misteriów Eleuzyjskich – wysoce tajnej, wielkiej magicznej szkoły starożytnej Grecji – jest czymś znacznie bliższym temu:
Persefona cierpi przez swoją mękę (porwanie, gwałt, kontrola), a następnie pewnej nocy, głęboko zastanawiając się nad swoim nieszczęsnym losem, zjada pokarm Podziemia, nasiona granatu. Kiedy zjada nasiona, przyjmuje Podziemie z powrotem do siebie (dosłownie je połyka) i przypomina sobie, że to ona sama stworzyła Plutona z własnego wyboru, aby doświadczyć siebie jako odrębnej i niewinnej. To moment „aha”. Gdy Persefona sobie o tym przypomina, dostrzega Plutona w nowym świetle.
Zamiast okrutnego potwora, widzi kochanka tak bezinteresownego, tak oddanego i tak posłusznego, że w pełni odegrał rolę podłego złoczyńcy tylko dlatego, że go o to
CZĘŚĆ PIERWSZA
EGZYSTENCJALNE PODSTAWY
„Dopóki nie uczynisz nieświadomego świadomym, będzie ono kierowało twoim życiem, a ty będziesz nazywał to Przeznaczeniem”.
– Carl Gustaw Jung
Wprowadzenie do Cienia
(i dlaczego nieświadomie tak bardzo nas to kręci)
Co by było, gdybyś głęboko w sobie miał niekończący się rezerwuar tego, co niewłaściwe?
To znaczy, co by było, gdyby głęboko, głęboko w tobie wszystko było całkowicie odrażające, niebezpieczne, stanowiło źródło bólu dla ciebie i innych ludzi?
A co, gdyby to było… absolutnie wspaniałe?
Zadaję te dziwne pytania, ponieważ zauważyłam, że my, prawie wszyscy ludzie, którzy nie jesteśmy całkowicie oświeceni (czyli: cała populacja minus Eckhart Tolle, Byron Katie, Dalai Lama oraz kilku skromnych szamanów, którzy nie mają agentów od PR) , każdy z nas, na jakimś poziomie, czuje, że jest w nas coś nieznośnie niedoskonałego, okropnego, brzydkiego i wybrakowanego, co musimy przykryć (schować, zakopać, wyprzeć) i pokrywamy to osiągnięciami, aprobatą innych albo najgorszej jakości heroiną.
Ja również miewam czasami to zawstydzające poczucie, że jestem niewłaściwa. Może ty wcale tego nie czujesz. Może jesteś wolny – w takim razie, brawo! Możesz więc zamknąć tę książkę i wrócić do swojego oświeconego życia, przyjacielu. Ale wracając do reszty nas żyjących z dolegliwością dokuczliwego wrażenia, że jesteśmy „nie w porządku”….
To okropne uczucie bycia „nie w porządku” może pogorszyć się przez niemal wszystko – zrzędliwy ton naszego partnera, miażdżące spojrzenie naszego szefa, wiadomość, że nasza nemezis właśnie otrzymała Nagrodę Pulitzera. Wielu z nas jest w stanie utrzymać to wstrętne, monstrualne uczucie wstydliwej nieadekwatności poza zasięgiem wzroku i umysłu, aby zająć się byciem względnie funkcjonalnymi dorosłymi.
Jednak znaczna ilość ludzi uważa za konieczne uśmierzyć i ukryć to poczucie nieadekwatności za pomocą każdej dostępnej formy uzależnienia – począwszy od mediów społecznościowych po pracoholizm, pornografię, alkohol i narkotyki – wszystko po to, żeby je uciszyć. Inni ludzie są całkowicie zawładnięci i sparaliżowani swoją świadomością bycia niewłaściwym. Do nich możemy zaliczyć osoby z ciężką depresją lub innymi chorobami psychicznymi. Niektórzy popełniają samobójstwo.
Nawet osoby z obozu „funkcjonalnych dorosłych” o stosunkowo łagodnych skłonnościach do uzależnień często odkrywają, że pomimo swoich najlepszych starań i intencji, mroczne wzorce powtarzają się w ich życiu. I powtarzają. Być może w życiu tych funkcjonalnych dorosłych wydarza się wiele szczęśliwych, satysfakcjonujących rzeczy, ale nigdy nie są w stanie zarobić więcej niż określoną sumę pieniędzy każdego miesiąca, lub raz po raz wybierają romantycznych partnerów, którzy są uderzająco podobni do ich przemocowego rodzica. Z jakiegoś powodu, w ten czy inny sposób, u większości z nas, ludzi – czy to poprzez nasze uzależnienia, czy przez kiepskie wzorce – nasze ukryte poczucie, że coś jest z nami nie w porządku, daje o sobie znać.
A więc – nasuwa się pytanie – Co, do cholery, mamy z tym zrobić?
Powiem tak – przekształćmy to uczucie, że „coś jest ze mną nie tak” w naturalną, seksowną, cudowną moc.
Pozwól, że opowiem ci krótką historię.
Kiedy miałam dwadzieścia parę lat, spędziłam dużo czasu, siedząc w zatęchłych piwnicach kościoła w moim rodzinnym mieście Pittsburghu w Pensylwanii, słuchając ludzi opowiadających o poddaniu się Bogu. Tak się składa, że w tamtym czasie nie byłam oddaną chrześcijanką kochającą piwnice… byłam odmieńcem uczęszczającym do grup 12 kroków, aby pomóc sobie wyleczyć się z uzależnienia od heroiny.
Zajmowałam się tym całym powrotem do zdrowia, chodząc jednocześnie do szkoły, żeby zrobić doktorat na wydziale Critical and Cultural Studies. Robienie tych studiów wiązało się z czytaniem strasznie dużej ilości dziwnej filozofii egzystencjalnej, w rodzaju dzieł Kirkegaarda, Heideggera, Nietzsche i Sartre’a. Gdy co wieczór, na moich mityngach 12 kroków, w spleśniałym powietrzu, słuchałam dziesiątek opowieści o zniszczeniu i odkupieniu, myślałam również o moich własnych bolesnych doświadczeniach. Jako małe dziecko, byłam molestowana przez mężczyznę, którego bardzo kochałam – to było naprawdę odjechane przeżycie, które ostatecznie sprawiło, że narkotyki wydawały się KAPITALNYM pomysłem. I kiedy słuchałam tych ludzi „odpuść i pozwól Bogu”, jedna nieodparta myśl stopniowo formowała się w mojej głowie:
Bóg to jakiś perwersyjny skurwiel.
Bóg – boskość – czymkolwiek On/Ona/TO jest – tworzy ten świat, a ten świat jest jakimś pokręconym widowiskiem grozy pełnym wojen, gwałtu, przemocy, uzależnień i katastrof.
Jeśli Bóg kieruje tym przestawieniem, to musi mu się to podobać!
Można by przypuszczać, że takie myśli doprowadzą do jakiegoś strasznego nihilistycznego załamania. Ale dla mnie… w rzeczywistości, wcale tak się nie stało. Zamiast tego, sprawiły, że się uśmiechnęłam – przewrotnie – i dały mi poczucie lekkości, zabawy, i możliwości. Ponieważ natknęłam się również na kolejną myśl… może ja też jestem pokręconą skurwielką! Co jeśli – serio, a co jeśli – te wszystkie złe rzeczy pojawiły się w moim życiu, ponieważ to mi się podoba??
Oto znaczący przykład.
W tamtym czasie byłam w związku z zazdrosnym, kontrolującym facetem stosującym przemoc fizyczną. Poznałam go przez ogłoszenie na Craigslist, ponieważ strasznie trudno było mi znaleźć kogoś na randkę. (Tak, wiem jak to brzmi. Tak… było aż tak źle, i tak… byłam aż tak popaprana.) Wiedziałam, że ten związek jest szkodliwy, szalony i niebezpieczny, ale po prostu nie potrafiłam tego zostawić. Zrywałam z tym facetem, kazałam mu pakować walizki, a potem, następnego dnia dzwoniłam do niego z uwodzicielską rozmową.
Wtedy on wracał, było parę miłych pocałunków, i po chwili wracaliśmy do krzyków, a on rzucał we mnie rożnymi przedmiotami (kubkami z kawą, książkami, itd.)
Nienawidziłam tego, jak kontrolujący i agresywny był mój partner.
A jednak, po wielu dociekaniach i rozmyślaniach, zdałam sobie sprawę, jak w rzeczywistości uwielbiałam jego kontrolę i przemoc.
Kochałam, kochałam, kochałam to. Uwielbiałam to poczucie bycia ważną, które wynikało z tego, że ten facet traktował mnie jak dostawę heroiny, którą musiał zarządzać, żeby przez cały czas mieć do niej dostęp.
Innymi słowy, moje istnienie miało sens.
Podobnie jak w opowieści o Persefonie i Plutonie, mogłam używać go, żeby mnie ograniczał, dzięki czemu nie musiałam ryzykować odkrywania siebie lub świata bez niego.
Częścią tego, co trzymało mnie w tym związku była radość z oburzania się na niego i jego kontrolującą przemoc. Innym aspektem, który mnie trzymał było poczucie, że mogę mieć tylko taką okropną relację, ponieważ ja sama jestem okropna, i gdybym tylko mogła stać się nie-okropna, to wtedy mogłabym go zostawić. Ale dopóki byłam okropna, równie dobrze mogłam z nim zostać, ponieważ mimo, że jest zaborczy i agresywny, to i tak jest zabawniejszy niż bycie samej. Próbowałam więc stać się nie-okropną osobą, ale to nie działało. Sama próba bycia nie-okropnym zazwyczaj sprawia, że jest się bardziej pewnym tego, że jest się okropnym.
Ten scenariusz, który opisałam, to szalony rodzaj niewoli, system narzuconego ograniczenia, który wykorzystywałam, aby powstrzymać siebie przed stawieniem czoła wielkiej niewiadomej. W końcu dotarło do mnie, że logika „mogę mieć tylko taki okropny związek, ponieważ ja jestem okropna” nie jest prawdziwa. Prawdziwa była raczej następująca konstatacja:
Mam ten okropny związek, ponieważ moja nieświadomość potajemnie lubi czuć się maniakalnie kontrolowana przez złe zewnętrzne oddziaływanie.
Kiedy dotarło do mnie, że te paskudne rzeczy w moim życiu były tam nie dlatego, że to z jakiegoś powodu było konieczne lub prawdziwe, ale po prostu dlatego, że pewnej, pozostającej w cieniu, części mnie to się podobało – w moim ciele otworzyła się ogromna przestrzeń. Pozwoliłam sobie świadomie odczuwać poprzednio nieuświadomioną przyjemność, której doświadczałam, będąc mocno kontrolowaną. W rzeczywistości to była, wcześniej nieświadoma, podnieta. Mój moment „acha!”.
Podnieta jest magnetyczna. Teraz z całą jasnością zobaczyłam, że nieświadomie przyciągałam do siebie przemoc, biedę i odrzucenie przez całe swoje życie.
Zrozumiałam, że całymi latami nieświadomie cieszyło mnie i było mi atrakcyjne deprecjonowanie siebie, ale nigdy wcześniej nie dopuściłam do siebie tej świadomości, ponieważ to dziwaczne, nienaturalne i wstydliwe, żeby podniecać się poniżaniem i niedostatkiem w realnym życiu.
To znaczy, w niektórych wyrafinowanych kręgach to całkowicie w porządku podniecać się poniżaniem w jakichś pikantnych scenach łóżkowych – ale w prawdziwym życiu?? To po prostu chore i popaprane.
A potem mnie olśniło… cholera, ja po prostu nie mam łóżkowych perwersji, ja mam perwersję egzystencjalną. Mam perwersyjne pragnienia bólu i zniewolenia w mojej codziennej egzystencji.
Tak więc, będąc zdesperowaną dwudziestoparolatką, siedzącą w zatęchłej piwnicy pośród tych, którzy opowiadali o swoich doświadczeniach i pragnęli, żeby Bóg wziął odpowiedzialność za cały ich ból, smutek i spieprzone życie, przyszła do mnie nieoczekiwanie następująca myśl:
No cóż, jeśli Bóg jest perwersyjnym dziwakiem i ja jestem częścią Boga, jak mówią ci wszyscy „uduchowieni” ludzie, to może w głębi duszy ja też jestem perwersyjną dziwaczką.
I może mogę zyskać lepszy kontakt z moją boską naturą, dając sobie pozwolenie, żeby lubić wszystkie te straszne rzeczy w moim życiu, zamiast po prostu ich nienawidzić.
Ta świadomość – przyjęcie mojej egzystencjalnej perwersji (mojego egzystencjalnego kinka) – stało się fundamentem długich badań dotyczących natury świadomości oraz boskości i kreacji, co jest obecnie źródłem wszelkiego i bezmiernego dobra w moim życiu.
A dzisiaj w moim życiu istnieje wiele bardzo dobrych rzeczy. Naprawdę kochający, seksowny mąż. Siedmiocyfrowy biznes. Podróże po świecie. Krąg oddanych przyjaciół. Nieustannie rosnące połączenie duchowe. Niesłychany poziom piękna i obfitości, który czasami wciąż mnie zdumiewa, biorąc pod uwagę, że dorastałam w ubóstwie, molestowaniu i uzależnieniu. (I tak, w moim dzisiejszym życiu wciąż jest też spora część bólu i cierpienia, które sama sobie stworzyłam – ponieważ od czasu do czasu wciąż lubię dramat generowania tego cierpienia dla siebie – ale jestem w stanie to rozpoznać.)
Moje poszukiwania i zgłębianie tego, co nazywam Existential Kink zmieniło moje życie.
Ta książka jest rezultatem tych badań. Napisałam ją, ponieważ chcę, żeby tak wielu ludzi jak to możliwe doświadczyło tego rodzaju wielkiej zmiany w życiu i duchu, jaka była moim udziałem, dzięki przyjęciu i korzystaniu z Existential Kink. I bogactwa. Wspomniałam o bogactwie? Pragnę, żebyś miał/a mnóstwo prawdziwego bogactwa. I romansu. I wspólnoty. Wszystkich „dobrych rzeczy” w życiu.
Aby przekazać ci stan świadomości, którym jest Existential Kink, będę musiała zabrać cię w pewne niezwykle dziwne korytarze psychiki. Pokornie proszę, żebyś zwracał szczególną uwagę na opowieści i anegdoty, którymi muszę się z tobą podzielić, z mojego własnego życia oraz z życia moich klientów, ponieważ one pomagają ożywić tę pracę.
Obiecuję ci, że każda chwila uwagi, jaką poświęcisz tej książce zostanie obficie i wykładniczo nagrodzona przez transformację w twoim własnym życiu.
Existential Kink ma moc znacznego przekształcenia twojego życia na o wiele lepsze, być może bardziej niż jakiekolwiek inne informacje, z którymi kiedykolwiek się zetkniesz.
Wielu moich klientów podwoiło lub potroiło swoje dochody, znalazło miłość swojego życia, odnowiło swoje małżeństwa wyczerpane urazami, uzdrowiło chroniczne dolegliwości, odkryło głębokie poczucie komfortu bycia we własnej skórze i przełamało długotrwałe blokady twórcze. W tej książce podzielę się fragmentami ich prawdziwych historii.
Brzmi trochę za dobrze, żeby mogło być prawdą?
No cóż, zostań ze mną, bo zaraz znacznie rozszerzę twoją definicję tego, jak dobra może być „prawda”.
To, czym się z tobą podzielę, to Existential Kink, radykalna, somatyczna, pikantna oraz wysoce praktyczna i szybka metoda pokochania wcześniej ukrytych i zawstydzonych części własnego ja, tak aby twoje stare negatywne wzorce się rozpuściły.
A te ukryte i zawstydzone części? To twój CIEŃ. W trakcie lektury tej książki poznasz swój cień i nauczysz się z nim tańczyć.
Kiedy wykonujesz tę pracę, kiedy integrujesz swój cień, stajesz się o wiele bardziej zdolny do przyjmowania wielkiego piękna i wielkiej obfitości w swoim życiu, ponieważ przestajesz przez przypadek, bezwiednie to odrzucać.
To jest magia.
Magiczny światopogląd brzmi – jako na górze, tak i na dole. Jak wewnątrz, tak i na zewnątrz.
To oznacza: rzeczywistość jest fraktalna i holograficzna. Najmniejsze zmiany, jakich dokonujesz w sobie, mogą przynieść spektakularne efekty w świecie „zewnętrznym”, ponieważ ty i świat „zewnętrzny” w istocie nie jesteście oddzieleni. Innymi słowy, magia jest możliwa ze względu na fraktalną i holograficzną naturę rzeczywistości. Kiedy zmieniasz coś „małego” w sobie lub w swoim bezpośrednim otoczeniu, automatycznie zmieniasz coś bardzo „dużego” – cały świat.
Oznacza to, że nigdy nie przestajemy używać magii. Zawsze uprawiamy magię, zawsze wywieramy wpływ. Tyle tylko, że z przyzwyczajenia ludzie mają tendencję do uprawiania magii, która jest po prostu albo nudna, albo destrukcyjna (znowu ten cień).
Ale ten świat nie jest oddzielny od twojej psychiki. Są one częścią jednego ciągłego kontinuum, jednego trwałego splotu. Opanowanie praktycznej magii polega na nauczeniu się jakie zmiany w tobie i twojej psychice odpowiadają zmianom w „zewnętrznym” świecie twojego doświadczenia.
Existential Kink ma tak transformującą moc, ponieważ zajmuje się integracją świadomego i nieświadomego umysłu, w nowatorski, szybki sposób.
Dlaczego integracja świadomego i nieświadomego umysłu ma tak duże znaczenia?
Ponieważ, jak odkrył pionierski psychoterapeuta Carl Jung (który opierał się na spostrzeżeniach swojego mentora, Sigmunda Freuda), nasze świadome umysły oraz identyfikacje (tak jest, ludzie, którymi zazwyczaj wyobrażamy sobie, że jesteśmy) są zaledwie maleńkim wierzchołkiem ogromnych gór lodowych naszych rzeczywistych pokładów psychicznych.
Och, jakimiż gigantycznymi, niebezpiecznymi górami lodowymi wszyscy jesteśmy!
Podstawową formułą głębokiej alchemicznej przemiany jest solve et coagula, co oznacza: najpierw całkowicie rozpuścić (solve) istniejącą formę, aby następnie ostrożnie połączyć rozpuszczone i oczyszczone elementy (coagula) w zupełnie nową, silniejszą i lepiej zorganizowaną kombinację.
Gąsienice, które całkowicie rozpuszczają się w maź wewnątrz swoich kokonów, a potem ponownie gęstnieją, zamieniając się w motyle, są fantastycznym przykładem tego, jak taka alchemiczna przemiana wydarza się w naturze. Angielskie słowo psyche, oznaczające „duszę” lub „umysł” pochodzi z greckiego słowa psyche oznaczającego motyla. Przypadek? Nie sądzę. Ludzkie dusze, niczym motyle, zaczynają jako robakowate formy pierwotne, które muszą zostać rozpuszczone i ponownie uformowane, zanim wyłoni się nasza pełna chwała.
Wiele książek z dziedziny samopomocy i popularnych książek o magii (na przykład dotyczących Prawa Przyciągania) w dużej mierze skupiają się na fazie coagula w formule solve et coagula.
Wizualizowanie, modlitwy, afirmowanie, wypowiadanie zaklęć, robienie kolaży mapy marzeń, tworzenie znaków i symboli, ładowanie kryształów, medytacje miłości i życzliwości… wszystko to są dobrze znane, sprawdzone i skuteczne sposoby coagulowania („manifestowania” niejako) nowej rzeczywistości. Jedyny szkopuł tkwi w tym, że im jaśniejsze światła zapalamy, tym ciemniejsze stają się cienie.
Wszystkie wyżej wymienione popularne praktyki „podnoszenia wibracji” mają zdolność rozjaśnienia światła w naszej istocie, co zwykle intensyfikuje i wyostrza obecność naszej ukrytej ciemności.
Tak więc, jeśli, przede wszystkim, nie przeprowadzi się procesów solve (rozwiązywania) na podstawowych, nieświadomych wzorcach cienia, pragnień, cech i przekonań, które stworzyły okropne sytuacje w twoim życiu – wtedy całe wizualizowanie i afirmowanie tego świata może przynieść ci tylko powłokę zewnętrznie zmienionych okoliczności, bez prawdziwie satysfakcjonującego spełnienia.
Być może doświadczyłeś tej powierzchowności przy dotychczasowych próbach „manifestowania”, tak jak ja kiedyś. Jeśli ktoś nie wykonał dostatecznej ilości solve, to prawdopodobnie poczuje się sfrustrowany i straci entuzjazm (o ile ktoś jest podobny do mnie) do magii i manifestowania, jeśli rezultaty nie okażą się takie jak oczekiwano.
Existential Kink da ci kontakt z rozwiązującą – solve – częścią równania: rozpuszczaniem, odkrywaniem i ostatecznie przyjęciem swojego perwersyjnego (kinky) cienia.
Jaki jest twój egzystencjalny kink? Jaka jest twoja egzystencjalna perwersja?
Widzisz, kiedy człowiek nie wie, jak stać się świadomym swojej własnej rozległej nieświadomości (a większość ludzi nie ma bladego pojęcia, jak to zrobić), zwykle jest przez nią kontrolowany, to znaczy, jego życie jest zdominowane i ograniczone przez uporczywe i bolesne wzorce napędzane jego wypartymi, nieświadomymi pragnieniami…a jest to coś, czego żadna ilość wizualizacji czy afirmowania nie zdoła naprawić.
Jak podkreślał Jung: „Dopóki nie uczynisz nieświadomego świadomym, będzie ono kierowało twoim życiem, a ty nazwiesz to Przeznaczeniem.”
Ale Jung zauważył także: „Człowiek nie staje się oświecony, wyobrażając sobie postaci światła, lecz wnosząc świadomość do ciemności”.
I o tym właśnie jest ta mała książeczka samopomocy: nie jesteśmy tutaj, żeby wyobrażać sobie postaci światła… jesteśmy tu, żeby uczynić ciemność świadomą, w zabawny, szybki i pikantny sposób.
Nieświadomość
Spostrzeżenie Junga, że : „dopóki nie uczynisz nieświadomego świadomym, będzie ono kierowało twoim życiem, a ty nazwiesz to Przeznaczeniem” oznacza, że twoje nieświadome pragnienia i ciekawości mają wielką moc kształtowania twojego doświadczenia.
To podstępne – przecież, te twoje głęboko skryte w cieniu pragnienia i ciekawości są ci nieznane i nieświadome (to znaczy: świadomie nie zdajesz sobie z nich sprawy, więc w ogóle nie wydaje się, że są twoje!). Jednak te niedozwolone, wyparte, stłumione pragnienia mają tendencję do spełniania się w twoim życiu. Gdy to się wydarza, ponieważ te twoje niedozwolone pragnienia były wyparte i stłumione, nie rozpoznasz ich spełnienia jako spełnienia. Zamiast tego, twój świadomy umysł często uzna to spełnienie twoich pragnień za straszne klęski i nieszczęścia. Tak więc, zazwyczaj wydaje się, że coś poza tobą – niektórzy nazywają to okrutnym Losem – powoduje, że biednemu, małemu człowiekowi przytrafiają się złe rzeczy.
Spójrzmy na przypadek młodego dwudziestoparoletniego mężczyzny, Alexa, który ma głębokie pragnienie doświadczania siebie jako tego, który jest „zaopiekowany”. Może nigdy wcześniej nie miał takiego doświadczenia, nie doświadczył opieki jako małe dziecko, więc ta niezaspokojona potrzeba wciąż w nim jest. Ale pragnienie Alexa nie jest społecznie akceptowalne w przypadku mężczyzny w jego wieku.
Tym samym, pragnienie, żeby być zależnym i „zaopiekowanym” jest niedozwolone, zostało więc zepchnięte do jego nieświadomości. Jest tak daleko poza jego świadomym umysłem, że mężczyzna nawet nie wie, iż nosi w sobie takie pragnienie, i raczej nie uwierzyłby w to, gdybyś mu powiedział.
Alex, świadomie pragnie tego, co powiedziano mu, że powinien chcieć – czyli być niezależnym i autonomicznym… i mieć świetną karierę. Tak więc Alex wizualizuje i afirmuje sukces, pracuje nad pozytywnym nastawieniem, „dobrą energią” i po skończeniu college’u dostaje świetną, poważaną, przyzwoitą pracę. Ale w ciągu paru miesięcy, pomimo najlepszych intencji Alexa, jego nieświadomość bierze górę i „przypadkowo” zostaje zwolniony. Nie może teraz samodzielnie płacić czynszu za mieszkanie, więc znowu musi zamieszkać z rodzicami.
Dla jego świadomego umysłu, ta sytuacja to ogromna porażka, upokorzenie i nieszczęście.
Dla jego nieświadomości, to gigantyczne zwycięstwo i wielkie spełnienie głębokiego skrytego pragnienia – jego pragnienia, żeby się nim zaopiekowano.
Nieświadomie, Alex cieszy się mieszkaniem z rodzicami i byciem pod opieką. Ironia polega na tym, że tak długo, jak Alex nie pozwoli sobie na świadome doświadczenie utraty pracy i bycia „wziętym pod opiekę” przez swoich rodziców jako wielkiego zwycięstwa i spełnienia (innymi słowy, dopóki nie zgadza się na doświadczenie tego jako perwersyjnie i ekscytująco niesamowitego w ten sam sposób, jak doświadcza tego jego nieświadomość) tym bardziej będzie się czuł pozbawiony kontroli i przeklęty przez Los.
Dopóki Alex odmawia świadomie cieszyć się swoją sytuacją, będzie skłonny postrzegać siebie jako przegranego i nieudacznika, straci pewność siebie i utknie w martwym punkcie.
Paradoksalnie, w momencie gdy Alex będzie gotowy „stanąć po stronie” swojego niedozwolonego nieświadomego pragnienia zależności, i co więcej, głęboko delektować się jego zwycięstwem – może znowu poczuć się pełen mocy. Może zdać sobie sprawę, że jego zakazane życzenie bycia zależnym zostało zaspokojone, i pozwolić sobie na pikantną, dziwną przyjemność z tego płynącą.
Wtedy, zamiast być przegranym, Alex będzie w rzeczywistości niezwykle spełnioną osobą. Z tego miejsca – postanowienia, żeby świadomie pozwolić sobie cieszyć się i być usatysfakcjonowanym przez swoją wcześniej nieświadomą przyjemność, będzie mu o wiele łatwiej ruszyć do przodu i odnieść sukces w świecie. Krótko mówiąc, wtedy już nie jest winny… już nie bije się w piersi. Nie opiera się swojej sytuacji, więc nie musi ona trwać.
Radość tego młodego człowieka z jego „porażki”, „zależności” i stanu „bycia pod opieką” może wydawać się perwersyjna i dziwna.
I faktycznie, w istocie, taka jest.
Jednak to właśnie w tym perwersyjnym, dziwnym i bezwstydnym cieszeniu się ze swojej beznadziejnej sytuacji ukryta jest transformacja jego życia i wyzwolenie jego energii. Alex może wziąć mroczną i do tej pory nieświadomą przyjemność swojego cienia i wydobyć ją na światło dzienne.
Istnieje wiele, bardzo wiele takich nieświadomych wzorców, które wpływają na nasze delikatne życie gąsienicy, ale oto przydatna lista kilku popularnych przykładów. Sprawdź, czy potrafisz rozpoznać któryś z tych wzorców w swoim życiu lub w życiu swoich przyjaciół i członków rodziny:
– Zdolność do zarobienia miesięcznie jedynie określonej kwoty pieniędzy, niezależnie od tego, jak ciężko lub jak dużo pracujesz;
– Przyciąganie partnerów, którzy okazują się być zadziwiająco podobni do twojego irytującego taty (albo twojej irytującej mamy, albo do pierwszej osoby, która złamała ci serce, czy cokolwiek innego);
– Słyszenie w głowie wrednego głosu nauczyciela z trzeciej klasy za każdym razem, gdy siadasz do tworzenia, więc unikasz tworzenia;
– Objadanie się (lub nadużywanie narkotyków, alkoholu itp.) w celu ukrycia poczucia winy, wstydu, samotności i frustracji, które wydają się nie mieć końca
– Nielubienie swojego ciała bez względu na jego kształt;
– Ciągłe poczucie bycia ofiarą i przekonanie, że twoje życie byłoby dobre, gdyby tylko inni wredni ludzie (twoja rodzina, szef, współmałżonek, pracownicy, rząd, czarni, geje, heteroseksualni, biali, żydzi, chrześcijanie, kapitaliści, hipisi itd., itd.) przestali z tobą zadzierać;
– Posiadanie wielkich planów na przyszłość, ale nie podejmowanie żadnych konkretnych kroków w celu ich realizacji
– Bycie bardzo wrażliwym i branie wszystkiego do siebie;
– Nawykowe poszukiwanie aprobaty, robienie rzeczy, aby ludzie cię lubili, nawet jeśli tak naprawdę nie chcesz tego robić
– Wywoływanie kłótni z partnerem, gdy wszystko zaczyna się układać.
Wiecie o co chodzi…
Żaden z tych wzorców nie jest ani trochę oryginalny. Dosłownie miliardy ludzi cierpi z ich powodu. Wszystkie są przekazywane przez rodzinę i kulturę, zachwycające dziedzictwo traumy, poczucia winy i wstydu. Są bardzo, bardzo powtarzalne i przewidywalne.
Większość z nas ma co najmniej kilka z nich w działaniu i większości ludzi nigdy nie udaje się zmienić swoich kiepskich wzorców. Większość nie jest nawet skłonna przyznać, że są w uścisku wzorca i w związku z tym nie mają prawdziwej kontroli nad własnym życiem – w rzeczywistości taki pomysł jest bardzo groźny dla zwykłego ego.
Jeśli w to wątpisz, pomyśl tylko, ilu znasz ludzi, którzy utknęli w związkach, karierach lub sposobach myślenia, które nie działają. Z zewnątrz widać, że gdyby tylko podjęli kilka prostych kroków, mogliby zmienić cały swój świat, ale oni tego nie robią – nie podejmą tych kroków. Dlaczego? Znajdują się pod rządami swojej nieświadomości, a te okropne sceny, które sami tworzą i utrwalają po prostu wydają im się niechcianym Losem.
Rozpuszczenie nieświadomych wzorców poprzez uczynienie ich świadomymi (a tym samym zintegrowanie swojej istoty i swojej woli) pozwala ci obudzić się z tej bezsilności i stać kapitanem statku własnego życia.
Po wykonaniu tego rodzaju solve pracy ze swoją nieświadomością, dobrze znane metody wizualizacji, afirmacji, wypowiadania zaklęć i tak dalej, całkiem dobrze działają przy znacznie mniejszej frustracji.
Do tej pory, ten rodzaj przebudzenia był stosunkowo rzadkim wyczynem wśród nas, ludzi. Niektóre osoby osiągnęły to dzięki dziesięcioleciom psychoterapii, a niektóre za sprawą podobnie długiego okresu siedzenia w medytacji.
Ta książka proponuje inny sposób – metodę „EK” – metodę szybkiego uczynienia nieświadomości świadomą, tak aby nieświadome pragnienia i kurioza przestały nami zarządzać. Kiedy tak się dzieje, w naszym życiu otwiera się ogromny wachlarz możliwości.
Ta metoda integracji działa w ciągu dni, tygodni czy miesięcy a nie po latach czy dziesięcioleciach. Dlaczego? Ponieważ Existential Kink nie tylko identyfikuje twój cień. Existential Kink uczy cię jak obejmować, przyjmować i kochać swój cień.
Pomyśl: nieświadomość zarządza nie tylko naszymi snami, ale w znacznym stopniu (o wiele, wiele większym niż jest nam wygodnie to przyznać) – rządzi także wzorcami, pragnieniami i osobliwościami, które kształtują nasze doświadczenie na jawie.
Nasze codziennie doświadczenie na jawie jest również rodzajem snu – bardziej gęstym i wolniej poruszającym się niż nasze sny nocą… tak, ale nadal, to i tak sen.
Kiedy wiemy, jak świadomie, celowo pracować z treściami nieświadomości, zyskujemy niesamowity stopień kontroli nad naszym życiem na jawie – tak jak świadomy śniący zyskuje wyjątkową kontrolę nad swoimi nocnymi snami dzięki temu, że w pierwszej kolejności uświadamia sobie, że właśnie śpi i śni.
Ta praca polegająca na tym, żeby stać się głęboko, umiejętnie świadomym i władnym we śnie codziennego życia na jawie jest tym, czym chcę się z tobą podzielić.
Gdy tylko przestaniesz się czuć wyalienowany, niejako „inny” od swojego cienia, poczujesz się silny.
Ta książka przedstawia zmieniającą życie medytacyjną praktykę integracji cienia, która zaprasza nas do uświadomienia sobie nieświadomej przyjemności jaką czerpiemy z zablokowanych, bolesnych wzorców naszego życia. Świadomie ciesząc się i dając aprobatę tym wcześniej nieświadomym „grzesznym przyjemnościom”, przerywamy i kładziemy kres zblokowanym wzorcom, abyśmy mogli uzyskać to, czego naprawdę chcemy w naszym życiu.
Powinnam wspomnieć, że Existential Kink, choć nowy, nie jest całkowicie pozbawiony precedensu. We wszystkich szkołach tantrycznego gnostycyzmu (hinduskiej, buddyjskiej i zachodniej tradycji ezoterycznej) kładzie się nacisk na naukę, jak pozostać obecnym w wysokich doznaniach. Przez „wysokie doznania” rozumiem zarówno intensywne odczucia fizyczne, takie jak ból i przyjemność – a także intensywne uczucia emocjonalne, takie jak złość, strach i pożądanie.
Dlatego tantrycy tradycyjnie medytują nad tematami o dużym ładunku emocjonalnym, takimi jak seks czy śmierć, i koncentrują się na nauce, jak przekształcać naturalne „surowe” energie emocji i instynktu (zwłaszcza seksu i agresji) w jasność wolnej świadomości.
Podstawową ideą tantry jest to, że ważnym jest, żeby pracować z silnymi energiami przyciągania i niechęci, przyjemności i bólu, aby ułatwić przebudzenie, zamiast ich unikać. Dlaczego? Ponieważ unikanie pożądania, agresji, i doświadczenia będącego społecznym tabu nie pomaga… unikanie tylko pogłębia pułapkę niechęci i przywiązania, co powoduje, że koło iluzji wciąż się obraca.
Podobnie, w Existential Kink koncentrujemy się na zagłębianiu w terytoria tabu naszych nieświadomych umysłów i uczymy się pozostawać tam obecnymi z wysokimi doznaniami, w sposób, który przekształca poprzednio zablokowaną energię w wolną świadomość.