fbpx

Droga prawdziwego mężczyzny

Wstęp

Ta książka jest przewodnikiem dla szczególnego rodzaju mężczyzny, który stwarza siebie na nowo. Jest on niepodważalnie męski – wytrwale dąży do celu, jest pewny siebie i ukierunkowany, żyje wybraną przez siebie drogą z głęboką spójnością i humorem. Jest także wrażliwy, spontaniczny oraz duchowo żywy, a jego serce jest oddane odkrywaniu i życiu zgodnie ze swoją wewnętrzną prawdą. Kobiecość kręci go całkowicie i totalnie. Uwielbia brać swoją kobietę oraz zniewalać ją, ale nie tak jak robił to kiedyś typowy macho. Woli raczej wziąć ją z miłością, której ogrom sprawia, iż ona znika, że oboje znikają pośród pełni miłości samej w sobie. Swoją pracą i seksualnością ucieleśnia miłość na ziemi, a robi to jako człowiek wolny – nieograniczony ani przez narzucone konwenanse, ani własną tchórzliwość.

Ten kreujący siebie na nowo mężczyzna nie jest wystraszonym byczkiem pozującym na King Konga władającego wszechświatem. Nie jest też mięczakiem nowych czasów, kimś bez kręgosłupa, rozkojarzonym i z głupawym uśmieszkiem. On przyjął i objął w pełni oba swoje wewnętrzne pierwiastki, męski i kobiecy, i nie utożsamia się wyłącznie z jednym z nich. Nie musi mieć cały czas racji, tak jak nie musi być cały czas bezpieczny czy gotowy do współpracy z głębi swojego wnętrza, bez lęku ofiarowując swoje dary i odczuwając otwartość egzystencji poprzez każdą ulotną chwilę, całkowicie oddany potęgowaniu miłości.

By lepiej wyjaśnić cel Drogi Prawdziwego Mężczyzny będę opierał się na kilku zasadach seksualności i duchowego wzrostu, które szerzej zostały omówione w mojej książce Intimate Communion. Jeszcze do niedawna role przyjmowane przez kobiety i mężczyzn były sztywno ustalone i rozdzielone. Mężczyźni mieli iść do pracy i zarabiać pieniądze. Kobiety miały zostać w domu i opiekować się dziećmi. Mężczyźni często manipulowali swoimi kobietami fizyczną i finansową dominacją oraz groźbami. Kobiety często manipulowały swoimi mężczyznami emocjonalnie i seksualnie, przymilając się lub zadając ostre ciosy. Typową i skrajną karykaturą tego poprzedniego okresu był dureń macho i uległa gospodyni domowa. Skoro czytasz tę książkę, prawdopodobnie wyrosłeś już z tego minionego etapu seksualnej tożsamości lub przynajmniej, czytając o niej, możesz się uśmiechnąć.

Następnie nadszedł (i nadal trwa) etap, podczas którego mężczyźni i kobiety zaczęli szukać drogi do zrównoważenia swoich wewnętrznych energii, męskiej i kobiecej, do stanu „50/50”, stając się niejako podobni do siebie. Na przykład, w Stanach Zjednoczonych w latach 60.–tych mężczyźni zaczęli podkreślać swoją wewnętrzną kobiecość. Nauczyli się podążać z przepływem i poddawać chwili. Odpuścili swoją sztywną, jednowymiarową, męską postawę – zapuścili długie włosy, założyli kolorowe ubrania, otwarli się na przyrodę, muzykę oraz bardziej beztroski i pełen emocji styl życia… wszystko jako środki ubarwiania czy też potęgowania blasku, energii oraz obfitej siły życia – zwiększania pierwiastka żeńskiego.

Tymczasem wiele kobiet podążało w dokładnie przeciwnym kierunku. Wzmacniały w sobie męski pierwiastek, który na poziomie charakteru ludzkiej istoty przejawia się jako ukierunkowanie lub jasność celu oraz konkretna wizja. Kobiety zyskały finansową i polityczną niezależność. Zaczęły dbać o swoje kariery, skupiły się bardziej na długofalowych celach osobistych, poszły na studia wyższe oraz nauczyły się być bardziej asertywne w wyrażaniu swoich potrzeb i pragnień.

Skoro czytasz tę książkę, prawdopodobnie jesteś bardziej zbalansowaną osobą niż twoi rodzice. Jeśli jesteś kobietą, zapewne jesteś bardziej niezależna i asertywna niż twoja matka. Jeśli jesteś mężczyzną, prawdopodobnie lepiej wyrażasz swoje emocje i jesteś bardziej otwarty niż twój ojciec lub przynajmniej te cechy wydają ci się możliwe do przyjęcia, nawet jeśli sam nie przejawiasz ich we własnym życiu. Pamiętaj, że jeszcze do niedawna mężczyzna, który stylizował swoje włosy lub kobieta ubierająca się w biznesowy sposób byli traktowani dosyć podejrzliwie.

Tak więc wraz z upływem czasu mężczyźni przyjęli cechy kobiece, a kobiety uznały w sobie cechy męskie, co było dobrym zjawiskiem. Dzięki temu obie płcie stały się mniej podzielone i pełniejsze. Stały się też mniej zależne od siebie – mężczyźni rzeczywiście mogli zmieniać pieluchy, a kobiety mogły swobodnie opróżniać pułapki na myszy. Mężczyźni typu macho stali się bardziej swobodni i „czujący”, a uległe gospodynie domowe – bardziej niezależne i ukierunkowane na cel. Ich role społeczne stały się bardziej zbliżone. Każda płeć bardzo na tym zyskała.

Efekty uboczne trendu upodobniania się płci są współcześnie główną przyczyną niezadowolenia w relacjach intymnych. Zwrot w kierunku 50/50 spowodował większą ekonomiczną i społeczną równość, lecz równocześnie seksualną neutralność. Stan kont bankowych się wyrównuje, podczas gdy namiętność gdzieś wygasa. Mężczyźni nie są już takimi macho jak wcześniej, podczas gdy seks i przemoc zajmują coraz więcej miejsca w kinie i w telewizji. Kobiety mają większy wpływ na swoją sytuację materialną, ale coraz więcej z nich odwiedza terapeutów i lekarzy, aby radzić sobie z chorobami związanymi ze stresem. Dlaczego tak się dzieje?

Podczas moich warsztatów i konsultacji słyszę, jak niezależne kobiety sukcesu narzekają, że współcześni mężczyźni stali się „mięczakami”, zbyt słabymi i niezdecydowanymi, aby można im było naprawdę zaufać. Wrażliwi i uczuciowi mężczyźni narzekają, że współczesne kobiety stały się „modliszkami”, zbyt zatwardziałymi i emocjonalnie opancerzonymi, aby można było się z nimi w pełni zjednoczyć. Czy to jest ostateczny owoc naszej mądrości i seksualnej ewolucji, czy raczej możemy zrobić kolejny krok do przodu? Aby odpowiedzieć na te pytania, musimy zrozumieć naturę seksualnej namiętności i duchowej otwartości. Seksualne przyciąganie opiera się na biegunowości oraz sile namiętności łączącej oba aspekty – męski i kobiecy. Wszystkie siły natury przepływają między tymi dwoma biegunami. Ziemskie bieguny, północny i południowy, tworzą siłę magnetyczną. Dodatni i ujemny biegun w gniazdku lub baterii stanowią o przepływie elektryczności. W ten sam sposób męski i kobiecy biegun stanowią o przepływie seksualnych odczuć pomiędzy ludźmi. Na tym polega seksualna biegunowość.

Ta siła przyciągania, płynąca pomiędzy dwoma przeciwległymi biegunami, męskim i kobiecym, jest dynamiką, która często zanika w nowoczesnych związkach. Jeśli szukasz prawdziwej namiętności, potrzebujesz do tego porywającego i porywanej, zniewalającego i zniewalanej, w przeciwnym razie masz dwóch kumpli, którzy decydują się ocierać w łóżku swoje genitalia. Każdy z nas, mężczyzna i kobieta, posiada zarówno wewnętrzne cechy męskie, jak i kobiece. Mężczyźni mogą nosić kolczyki, czule się obejmować i ekstatycznie tańczyć w lesie. Kobiety mogą wymienić olej w samochodzie, zyskiwać coraz większą władzę polityczną oraz finansową, i boksować się na ringu. Mężczyźni mogą opiekować się dziećmi, kobiety walczyć za swój kraj. Udowodniliśmy, że to jest możliwe. Właściwie każdy może w dowolnym momencie pobudzić w sobie męską lub kobiecą energię.

Nowo pojawiające się relacje „50/50” lub tak zwane związki „drugiego etapu” sprowadzają się do tego, że – jeśli mężczyźni i kobiety zbyt kurczowo trzymają się politycznie poprawnej jednakowości, nawet w chwilach intymnych, wtedy seksualna namiętność maleje lub obumiera. I nie mam na myśli tylko pragnienia do odbycia stosunku – zaczyna zanikać „soczystość” całego związku. Miłość i przyjaźń nadal mogą być silne, ale seksualna biegunowość gaśnie, chyba że w chwilach intymności jeden z partnerów decyduje się jednoznacznie wejść w rolę męską, a drugi w kobiecą. Musisz pobudzić różnice pomiędzy męskością a kobiecością, jeśli chcesz brać udział w sztuce seksualnej namiętności.

Dotyczy to zarówno związków homoseksualnych jak i heteroseksualnych. W rzeczywistości środowiska gejowskie i lesbijskie doskonale zdają sobie sprawę z tego, że biegunowość seksualna jest niezależna od płci. Zawsze, aby w związku nie ustawała namiętna gra seksualna, potrzebne są dwa bieguny: męski i kobiecy, góra i dół, butch i femme – jakkolwiek zechcesz nazywać te przeciwległe bieguny niezbędne do gry seksualnej. Wszystko zależy od ciebie – możesz mieć pełną miłości przyjaźń pomiędzy dwoma podobieństwami, jednak w chwilach, kiedy chcesz silnej seksualnej biegunowości, potrzebujesz bardziej męskiego i bardziej kobiecego partnera.

Nie ma znaczenia, czy partnerami są mężczyźni czy kobiety. Nie ma znaczenia, czy w związku heteroseksualnym to mężczyzna przyjmuje rolę kobiecą, a kobieta męską. Nie ma znaczenia, czy każdego dnia zmieniacie, kto będzie bardziej męski, a kto kobiecy. Konieczna jest energetyczna biegunowość, różnica przyciągająca męskość i kobiecość. Nie potrzebujesz tej różnicy do miłości, ale potrzebujesz jej do podtrzymania namiętności i seksualnej pasji.

Dla niektórych ludzi istota seksualności jest bardziej zrównoważona, a seksualna biegunowość nie ma właściwie znaczenia. Oni nie potrzebują wiele namiętności w swoim życiu intymnym. Tak naprawdę nie chcą pełnych inspiracji miłosnych potyczek i podtekstów seksualnych. Woleliby raczej doskonałą przyjaźń pełną miłości i ludzkiego dzielenia się, bez namiętnych wzlotów i bolesnych upadków. Dla tych ludzi ta książka będzie nieodpowiednia, być może nawet obraźliwa.

Książka ta została napisana specjalnie dla osób posiadających bardziej męską esencję seksualności i ich partnerek posiadających esencję bardziej kobiecą – ponieważ zawsze przyciąga się swoje seksualne przeciwieństwo. Takie osoby nic nie poradzą, że pociągają ich związki oparte na biegunowości, na dobre i na złe. Istota twojej seksualności jest twoim seksualnym rdzeniem. Jeśli w swojej istocie jesteś bardziej męski, będziesz oczywiście czerpać przyjemność z zajmowania się dziećmi w domu, jednak gdzieś w głębi prowadzi cię poczucie misji. Możesz nie wiedzieć, na czym ona polega, ale dopóki nie odkryjesz tego głębokiego celu i dopóki nie będziesz nim żyć w pełni, twoje życie będzie w środku puste, nawet jeśli twój intymny związek i życie rodzinne przepełnia miłość.

Jeśli w swojej istocie jesteś bardziej kobiecy, twoje życie zawodowe może być pełne sukcesów, ale twoje wnętrze nie będzie spełnione dopóki w twoim życiu rodzinnym czy intymnym miłość nie będzie płynęła szerokim nurtem. Owa „misja” czy też poszukiwanie wolności jest priorytetem męskości, podczas gdy priorytetem kobiecości jest poszukiwanie miłości. To z tego powodu osoby będące w swojej esencji bardziej męskie, wolą oglądać mecz piłki nożnej czy boks niż jakąś historię miłosną. W sporcie chodzi zasadniczo o zdobywanie wolności poprzez przedarcie się przez blokadę przeciwnika lub uniknięcie serii ciosów i o zakończenie misji sukcesem, dzięki wrzuceniu piłki za linię bramkową czy utrzymaniu się na nogach po dziesięciu rundach. Dla męskości misja, rywalizacja i ryzykowanie wszystkiego (w istocie stawianie czoła śmierci) stanowią różne postacie rozkoszy i ekstazy. Zaobserwuj, jaką popularnością cieszą się wśród mężczyzn wojenne opowieści, bohaterstwo w niebezpiecznych sytuacjach i dramatyczne dogrywki.

Natomiast tym, co dotyka rdzenia kobiecości jest poszukiwanie miłości. Czy to w operach mydlanych, w historiach miłosnych, czy w rozmowach z przyjaciółkami o związkach – pragnienie miłości jest tym, co dominuje w kobiecych formach rozrywki. Kobiecość chce być przepełniona miłością, a gdy na horyzoncie nie pojawia się rozkosz prawdziwej miłości, wystarczy czekolada, lody lub dobra romantyczna opowieść. Męskość chce odczuwać prawdziwą ekstazę życia na krawędzi i jeśli mężczyzna nie ma wystarczająco dużych jaj, aby samemu się jej oddać, będzie to oglądał w telewizji, w wydarzeniach sportowych lub programach kryminalnych.

Rzecz jasna, nawet szczęśliwi oraz spełnieni mężczyźni i kobiety lubią oglądać sport i jeść lody. Staram się tylko powiedzieć, że pomimo, iż wszyscy ludzie posiadają zarówno cechy męskie, jak i kobiece, i mogą z nich korzystać w każdej chwili – na przykład, aby ochrzanić kolegę z pracy czy wychowywać dzieci – to większość mężczyzn i kobiet ma bardziej męski lub bardziej kobiecy rdzeń. A to uwidacznia się zarówno w rozrywkach, którym regularnie się oddają, jak i w seksie, jaki preferują. Zastanów się, czy wolałbyś, żeby twoja seksualna partnerka była fizycznie silniejsza od ciebie, czy raczej wolałbyś czuć jej fizyczną uległość. Która z tych sytuacji bardziej cię podnieca – uwięzić w łóżku partnerkę pod sobą, czy być przez nią podporządkowanym? Zostać całkowicie zniewolonym przez czułą i silną kochankę, czy czuć, jak twoja kochanka sama się poddaje, mdlejąc w twoich ramionach? Możesz chcieć ich obu w różnych momentach, ale co podnieca cię bardziej i częściej?

A może każda z tych alternatyw ekscytuje cię w równym stopniu? Może tak samo podnieca cię partnerka fizycznie słabsza, jak i silniejsza, czy też dokładnie tej samej siły, co ty? Większość ludzi, z mojego doświadczenia około 90%, ma jasno określone preferencje. Zdecydowanie wolą partnera, który albo zabije pełzającego w ich stronę karalucha, albo nie mają problemu ze zrobieniem tej „brudnej roboty” samemu, być może ze sportowym zapałem. Większość ludzi zdecydowanie woli oglądać romantyczne historie miłosne od krwawych pojedynków bokserskich lub odwrotnie. Od czasu do czasu może podobać im się i jedno i drugie, ale ich rdzeń jest emocjonalnie mocniej zaangażowany w jedno lub drugie. Jeśli kiedykolwiek widziałeś grupę mężczyzn oglądających rozgrywki Super Bowl, wiesz, jak dogłębnie poruszone zostaje męskie serce, gdy ogląda ludzi walczących na krawędzi i ofiarowujących swój dar – lub linczowanych za porażkę.

Zatem około 90% ludzi jest w swojej istocie bardziej męskich lub kobiecych. Namiętnie, gwałtownie i dziko – tak pragnęliby być zniewalani lub sami zniewalać swojego intymnego partnera, przynajmniej przez jakiś czas, oprócz istniejącej między nimi miłości pełnej przyjaźni. Sprawdza się to zarówno w związkach heteroseksualnych, jak i homoseksualnych. Około 10% ludzi, mężczyzn i kobiet, heteroseksualnych i homoseksualnych, ma bardziej zrównoważoną naturę. Gale boksu i historie miłosne w równym stopniu pobudzają ich emocje lub pozostawiają obojętnymi. Nie ma dla nich właściwie znaczenia, czy ich partner lub partnerka jest fizycznie silniejszy lub bardziej od nich uległy. Po prostu seksualna biegunowość nie jest dla nich aż tak istotna w związku.

Niezależnie od płci i orientacji seksualnej, jeśli chcesz doświadczać głębokiego duchowego i seksualnego spełnienia, musisz rozpoznać swoją naturalną esencję seksualności – męską, kobiecą lub zrównoważoną – i żyć z nią w zgodzie. Nie możesz zaprzeczyć swojej prawdziwej naturze, ukrywając ją przez lata pod pokładami fałszywej obłudy, a potem oczekiwać, że będziesz znać swój prawdziwy cel i poddać się przepływowi miłości. Książka ta jest przewodnikiem, jak odrzucić pozory i żyć w prawdzie swojego wnętrza, w szczególności dla osób, których esencja seksualności jest typowo męska… oraz dla ich kochanek, kobiecych w swojej istocie, które muszą umiejętnie z nimi postępować. W pełnych dobrych intencji staraniach, aby zapewnić mężczyznom i kobietom równe możliwości i prawa, wielu ludzi nieumyślnie tłumi prawdziwą naturę swojej seksualności. Jednak nie muszą tego robić – z pewnością możliwe jest jednoczesne zapewnienie równości i życie w zgodzie ze swoim męskim lub kobiecym rdzeniem. Niestety większość ludzi tego nie robi i stąd bierze się ich cierpienie.

Większość ludzi zapomina, że jednakowość, która sprawdza się w biurze, nie zdaje egzaminu w związku intymnym w przypadku blisko 90% par, tworzonych raczej przez partnerów o męskiej i kobiecej esencji, niż o istotach zrównoważonych. Jeśli seksualna namiętność ma płynąć w tych spolaryzowanych uczuciowych związkach, różnice między mężczyzną a kobietą powinny w chwilach intymności być potęgowane, a nie pomniejszane. Kiedy z uwagi na rodzinne czy zawodowe uwarunkowania polaryzacja ulega zmniejszeniu, pociąg seksualny słabnie, podobnie jak zdrowie i duchowa głębia. Tłumienie prawdziwej natury w fałszywie zbalansowanej postaci odbija się właściwie na wszystkim. Wiele osób o prawdziwie kobiecej esencji przejawia całą gamę fizjologicznych zaburzeń, ponieważ ich kobieca energia „wysycha” z powodu przepływu przez ich ciało nadmiaru męskiej energii, dostosowując się rok po roku do męskiego stylu pracy. Z kolei wiele osób o esencji męskiej, starając się wpasować w kobiecy styl współdziałania i przepływ energii, oddziela się od własnego poczucia celu i skrywa swoją głęboką prawdę, bojąc się konsekwencji bycia prawdziwym wobec swojego męskiego rdzenia. Stąd biorą się częste narzekania na zastępy modliszek i mięczaków.

Co więcej, jeśli wypierasz się swojej prawdziwej natury, jednocześnie wypierasz się możliwości prawdziwej i autentycznej miłości. Miłość jest otwartością, na wskroś… w całej pełni. A prawdziwa duchowość jest praktyką miłości, praktyką otwartości. Osoba, która wypiera się swojej istoty i skrywa swoje prawdziwe pragnienia, jest rozdarta i niezdolna do rozluźnienia, aby doświadczać pełnej otwartości miłości. Jej duch staje się stłamszony i udziwniony. Nie potrafiąc odczuwać naturalnej swobody i nieskrępowanej mocy własnego wnętrza, czuje się zagrożona i przestraszona. Ten strach leży u podstaw jej nieumiejętności pełnego otwarcia się w miłości. Taka osoba jest duchowo upośledzona i zablokowana w sercu, nawet jeśli udało się jej osiągnąć stabilny związek i zawodowy sukces.

A więc w aspekcie kulturowym, chociaż dokonaliśmy postępu w zakresie wolności osobistej, równouprawnienia płci i praw społecznych, pozostaliśmy duchowo zranieni i przestraszeni. Dla dobra autonomii jednostki i sprawiedliwości społecznej, kierując się, rzecz jasna, wyłącznie dobrymi intencjami, zaczęliśmy opacznie zaprzeczać, wygładzać i neutralizować różnice między mężczyznami i kobietami. Postępując w ten sposób, ludzie zaprzeczają swoim najgłębszym, rdzennym pragnieniom, zakorzenionym w prawdziwej istocie ich seksualności. Wielu ludzi myśli, że istota ich seksualności jest zrównoważona, jednak w rzeczywistości większość z nich tłumi naturalne pragnienia wypływające z ich rzeczywistego męskiego lub kobiecego rdzenia.

Jeśli naprawdę chcesz wzbogacić i zająć się swoim życiem, ważne, aby przyznać się do tego, co dla ciebie rzeczywiste i prawdziwe. Droga Prawdziwego Mężczyzny skupia się na wielu sprawach, które często pomijamy i którym zaprzeczamy. Jeśli w swojej esencji jesteś prawdziwie zrównoważony, wtedy nikt specjalnie nie rozprasza cię swoją seksualnością. Jednak jeśli, na przykład, jesteś heteroseksualnym mężczyzną prawdziwie męskim w swojej istocie, wtedy – bardziej lub mniej, lecz nieustannie – będą pociągały cię kobiece kobiety, które widzisz w ciągu dnia, w pracy i na ulicy, mężatki i nastolatki. Jak długo będą promieniować kobiecym światłem, tak długo będziesz czuł ich przyciąganie. Czy można obrócić ten potencjalny seksualny problem w duchowy dar?

Jeśli jesteś męski w swojej esencji, wtedy przyznasz zapewne – będąc brutalnie szczerym – że twój intymny związek nie jest dla ciebie tak istotny, jak twoja życiowa „misja”(choć oczywiście nadal będziesz pragnął pełnego i energetycznego związku, może nawet bardzo mocno). Jak poradzić sobie z tym często opacznie rozumianym dylematem? Aby odpowiedzieć na te pytania najbardziej klarownie jak to możliwe, zdecydowałem się napisać tę książkę… tak, jakbym odnosił się do najczęstszego przypadku męskiej istoty seksualności – do heteroseksualnego mężczyzny, męskiego w swojej esencji. Jak już mówiłem, jest wiele innych możliwych konfiguracji płci, esencji i preferencji seksualnych. Możesz, na przykład, być heteroseksualną kobietą męską w swojej istocie, której mąż posiada istotę kobiecą, albo homoseksualnym mężczyzną jak najbardziej męskim w swojej istocie, który jest w związku z mężczyzną o esencji kobiecej, i wtedy zasady opisane w tej książce nadal będą ciebie dotyczyć. Ufam, że czytelnik dokona koniecznych korekt w używaniu słów odpowiadających jego lub jej szczególnemu przypadkowi, jeśli jest inny od tego najczęściej spotykanego.

Pewnie mogłem zatytułować tę książkę „droga pełniejszej osoby o męskiej esencji”, ale stałoby się to czymś nieznośnym, gdybym miał odmieniać wszystkie permutacje koncepcji „on”, „ona”, „męska istota seksualności”, „zrównoważona natura seksualności” i „kobieca istota seksualności” przez wszystkie możliwe przypadki oraz związki heteroseksualne, biseksualne i homoseksualne. W końcu wybrałem prostotę. Sam możesz dodać konieczne warianty. Jeśli ty lub twój partner jesteście męscy w swojej esencji – bez względu na anatomię, płeć czy preferencje seksualne – wtedy ta książka pomoże ci spojrzeć na życie w sposób bardziej uporządkowany i pozwoli ofiarowywać twoje najgłębsze dary, w życiu osobistym i zawodowym, seksualnym oraz duchowym.

Droga Prawdziwego Mężczyzny jest napisana w szczególności dla ludzi, którzy nabrali już szacunku dla innej płci i odmiennych preferencji seksualnych, oraz którzy uznają mężczyzn i kobiety za równych społecznie, ekonomicznie i politycznie. Teraz są już gotowi przejść do kolejnego etapu w oparciu o ugruntowany wzajemny szacunek i równość, jednocześnie honorując seksualną i duchową namiętność, będącą nieodłącznym elementem męsko/kobiecej biegunowości. Najwyższy czas, aby wyjść poza ideał durnia macho z kręgosłupem, ale bez serca. To również czas, aby rozwinąć się ponad wrażliwego i troskliwego mięczaka, z sercem, ale bez kręgosłupa. Serce i kręgosłup muszą być zjednoczone w JEDNYM MĘŻCZYŹNIE, a potem przekroczone w najpełniejszej ekspresji miłości i świadomości, jakie tylko są możliwe, co wymaga głębokiego rozluźnienia się w nieskończonej otwartości chwili obecnej. I do tego potrzeba nowego rodzaju odwagi. Na tym właśnie polega Droga Prawdziwego Mężczyzny.


Część 1

Droga mężczyzny

Nie licz na to, że cokolwiek się skończy

Większość mężczyzn popełnia błąd, myśląc, że pewnego dnia nastąpi jakiś kres. Myślą – „Jeśli będę wystarczająco dużo pracował, to pewnego dnia będę mógł odpocząć”. Albo – „Pewnego dnia moja kobieta wreszcie coś zrozumie i wtedy przestanie narzekać”. Albo – „Robię to tylko przez krótki okres, żebym pewnego dnia mógł robić to, co naprawdę chcę robić w życiu”. Błędem mężczyzny jest myślenie, że ostatecznie sprawy będą wyglądać inaczej w jakiś fundamentalny sposób. Nie będą. To się nigdy nie kończy. Jak długo trwa życie, twórczym wyzwaniem jest konfrontować się, grać i kochać się z chwilą obecną, jednocześnie ofiarując swój wyjątkowy, unikalny dar.

To się nigdy nie skończy, więc przestań czekać, aż przyjdzie to lepsze. Poświęć od teraz minimum jedną godzinę dziennie, aby robić to, co odkładasz na później, czekając na ustabilizowanie swojej sytuacji finansowej lub na chwilę, kiedy twoje dzieci dorosną i opuszczą dom, lub do momentu kiedy zrealizujesz swoje zobowiązania i poczujesz się wolny, aby robić to, co naprawdę chcesz robić. Nie czekaj dłużej. Nie wierz w mit pewnego dnia, kiedy wszystko będzie wyglądało inaczej. Rób TERAZ to, co kochasz robić, na co czekasz, aby robić, lub to, po co się urodziłeś, aby robić.

Przynajmniej jedną godzinę dziennie rób to, co po prostu kochasz robić – co w głębi serca czujesz, że powinieneś robić – pomimo codziennych obowiązków, które pozornie cię ograniczają. Ostrzegam jednak już teraz: może się okazać, że nie potrafisz lub nie będziesz tego robił, i że w gruncie rzeczy twoje wyobrażenie przyszłego życia jest tylko fantazją. Odwlekanie jest najczęstszą wymówką dla braku twórczej dyscypliny. Brak pieniędzy i rodzinne zobowiązania nigdy nie powstrzymają mężczyzny, który NAPRAWDĘ chce coś zrobić, ale dostarczają wymówek mężczyźnie, który od początku nie jest gotowy na twórcze wyzwanie. Zaobserwuj już dzisiaj, czy jesteś gotowy robić to, co konieczne, aby ofiarowywać swój dar w pełni. Jako pierwszy krok, poświęć tego dnia przynajmniej godzinę na dzielenie się swoim darem, czymkolwiek on jest na dzień dzisiejszy, tak abyś kładąc się spać, wiedział, że nie mogłeś przeżyć tego dnia z większą odwagą i bardziej twórczo.

Poza złudzeniem, że pewnego dnia twoje życie będzie fundamentalnie inne, możesz też wierzyć i mieć nadzieję, że pewnego dnia twoja kobieta zasadniczo się zmieni. Nie czekaj na to. Załóż, że ona zawsze będzie taka, jaka jest obecnie. Jeśli jej zachowanie czy nastroje są naprawdę nie do zniesienia, powinieneś od niej odejść i nie oglądać się za siebie (skoro nie można tego zmienić). Jeśli jednak uważasz, że jej zachowanie i nastroje są tylko przykre czy kłopotliwe, musisz zdać sobie sprawę, że wciąż będzie się taka wydawać – z męskiej perspektywy, kobieta zawsze sprawia wrażenie chaotycznej i skomplikowanej.

Następnym razem, kiedy zauważysz, że starasz się „naprawić” swoją kobietę, żeby ona nie (uzupełnij puste pole), odpręż się i okaż jej miłość, dotykając ją i mówiąc, że kochasz ją, kiedy jest taka (cokolwiek wstawiłeś w puste pole). Obejmij ją lub walcz z nią albo wrzeszcz i krzycz, ale nie staraj się skończyć z tym, co cię tak wkurwia. Zamiast starać się skończyć z tym, co cię irytuje, praktykuj miłość. Nie unikniesz szarpaniny z kobietą. Naucz się odnajdywać humor w niekończącym się dramacie emocji, który ona zdaje się uwielbiać. Miłość, którą okazujesz, może przemienić jej zachowanie, ale nigdy nie sprawi tego twój wysiłek wkładany w jej „naprawę”… ani twoja frustracja.

Otaczający świat i twoja kobieta zawsze będą dostarczać ci nieoczekiwanych wyzwań. A ty albo będziesz żyć w pełni, ofiarowując swój dar pośród tych wyzwań, również dziś i teraz, albo będziesz czekać na wyimaginowaną przyszłość, która nigdy nie nadejdzie. Prawdziwi i wybitni mężczyźni, to ci, którzy nigdy nie czekają – na pieniądze, bezpieczeństwo, spokój czy kobietę. Poczuj, co najbardziej chcesz ofiarować w darze, swojej kobiecie czy światu, i zrób co tylko możesz, aby ofiarować to dzisiaj. Każda chwila, w której na coś czekasz, to chwila zmarnowana, a każdy zmarnowany moment zakłóca klarowność twojego celu.

Żyj z otwartym sercem, nawet jeśli to boli

Zamykanie się pośród bólu jest zaprzeczeniem prawdziwej natury mężczyzny. Prawdziwy mężczyzna jest wolny w działaniu i odczuwaniu, nawet w wielkim bólu i cierpieniu. Jeśli to konieczne, mężczyzna powinien raczej żyć z bólem w sercu, niż z sercem zamkniętym. Powinien nauczyć się żyć z otwartą raną i bez względu na nią działać spontanicznie pełen żarliwego zaangażowania i miłości.

Wyobraź sobie, że poniosłeś klęskę w ważnym projekcie, okłamałeś swoją kobietę i zostałeś na tym przyłapany, albo usłyszałeś jej żarty o twoich słabościach w łóżku. Jak reaguje na to twoje ciało i oddech? Zwróć uwagę, czy w reakcji na osobę lub sytuację, która sprawia ci ból, wycofujesz się, chowasz lub zamykasz w sobie. Zwróć uwagę, czy są chwile, gdy trudno ci spojrzeć komuś w oczy, albo momenty, kiedy twoja klatka piersiowa i splot słoneczny stają się napięte i skurczone. To są oznaki nieumiejętnego reagowania na zranienie. Ściśnięty i zamknięty w sobie, nie jesteś w stanie podjąć działania. Spętany więzami napięcia, które ma cię chronić, przestajesz być wolnym mężczyzną.

W chwilach nawykowego zamknięcia prawdziwy mężczyzna ćwiczy otwieranie się. Otwórz przód swojego ciała tak, aby klatka piersiowa i splot słoneczny nie były napięte. Usiądź lub wstań i wyprostuj się zdecydowanie, otwierając przód ciała i rozluźniając klatkę oraz brzuch, szeroko i swobodnie. Oddychaj poprzez całą klatkę piersiową i splot słoneczny, głęboko do samego brzucha. Spójrz prosto w oczy człowiekowi, z którym przebywasz, poczuj swój własny ból oraz tę drugą osobę. Tylko wtedy, gdy przód twojego ciała jest rozluźniony i otwarty, twój oddech swobodny i głęboki, a twoje spojrzenie pewne i bezpośrednio złączone ze wzrokiem drugiej osoby, twoja autentyczna inteligencja może w sposób spontaniczny wyrazić się w danej sytuacji. Aby działać jak prawdziwy mężczyzna, jak samuraj wszelkich relacji, musisz czuć całe zdarzenie swoim ciałem. Zamknięte ciało nie jest w stanie wychwycić subtelnych wskazówek i sygnałów, i dlatego jest niezdolne do działania z mistrzowskim wyczuciem w danej sytuacji.

Żyj tak, jakby twój ojciec umarł

Żeby być wolnym, mężczyzna musi kochać swojego ojca, ale równocześnie być wolnym od jego oczekiwań i krytyki.

Wyobraź sobie, że twój ociec umarł lub przypomnij sobie chwilę, kiedy umarł naprawdę. Czy jego śmierci towarzyszy jakieś uczucie ulgi? Teraz, kiedy już nie żyje, czy jakakolwiek część ciebie jest szczęśliwa, że już nie musisz się starać sprostać jego oczekiwaniom lub cierpieć z powodu jego krytyki? W jaki sposób przeżyłbyś swoje życie, gdybyś nigdy nie starał się zadowolić swojego ojca? Gdybyś nigdy nie próbował mu pokazać, że jesteś wartościowy? Gdybyś nigdy nie był śledzony jego krytycznym okiem?

Przez kolejne trzy dni wykonaj codziennie przynajmniej jedną czynność, której unikałeś lub którą tłumiłeś w sobie pod wpływem ojca. W ten sposób ćwicz bycie wolnym od jego subtelnych oczekiwań, które teraz mogą podsycać twój własny samokrytycyzm. Ucz się być wolnym w ten sposób raz dziennie przez trzy dni, nawet jeśli nadal odczuwasz strach i ograniczenia, czujesz się bezwartościowy lub obciążony oczekiwaniami ojca.

Poznaj swoje prawdziwe granice i nie udawaj

Mężczyzna jest godny szacunku, jeżeli otwarcie przyznaje się do swoich lęków, oporów i ograniczeń. Każdy mężczyzna ma swoje granice, swoją zdolność do rozwoju i swoje przeznaczenie. Dlatego okłamywanie samego siebie i innych co do rzeczywistego miejsca, w którym się znajduje jest czymś niegodziwym. Nie powinien udawać, że jest bardziej oświecony niż jest w rzeczywistości – ani też nie powinien zatrzymywać się przed swoimi ograniczeniami. Im bardziej żyje na swojej rzeczywistej krawędzi, tym bardziej staje się wartościowy jako dobry towarzysz dla innych mężczyzn, i tym bardziej można wierzyć w jego autentyczność i pełną obecność. Mniej ważne jest, gdzie znajduje się ta granica, niż to, czy rzeczywiście żyje na niej w prawdzie, zamiast być leniwym czy obłudnym.

Wybierz jakiś obszar swojego życia, być może swój intymny związek, karierę zawodową, relacje z dziećmi albo praktykę duchową. Powiedzmy, że aktualnie robisz coś, aby zarobić na życie. W którym momencie twoje lęki powstrzymują cię przed tym, aby mieć większy udział w rozwoju ludzkości, przed uzyskiwaniem większego dochodu lub przed zarabianiem pieniędzy w bardziej twórczy i przyjemny sposób? Gdybyś działał bez lęku, czy wtedy zarabiałbyś na życie w dokładnie ten sam sposób, jak robisz to teraz? Twoja granica jest tam, gdzie się zatrzymujesz lub gdzie idziesz na kompromis, poświęcając swój najgłębszy dar, karmiąc swoje lęki.

Czy przestałeś uznawać istnienie lęków, które ograniczają i kształtują twój dochód oraz sposób, w jaki zdobywasz środki na życie? Jeśli udało ci się zwieść samego siebie i wydaje ci się, że się nie boisz, to znaczy, że się okłamujesz. Wszyscy mężczyźni się boją, chyba że są absolutnie wolni. Jeśli nie możesz tego przyznać, udajesz przed sobą i przed innymi. Twoi przyjaciele poczują twój strach, nawet jeśli ty go stłumiłeś. Z tego powodu stracą do ciebie zaufanie, wiedząc, że się zwodzisz i okłamujesz, a zatem możesz, świadomie lub nieświadomie, okłamywać także ich.

A może jesteś bardzo świadomy swoich lęków – strachu przed podjęciem ryzyka, lęku przed porażką czy obawy przed osiągnięciem sukcesu. Być może jest ci wygodnie i boisz się, że zmiana w ścieżce kariery może pociągnąć za sobą zmianę dotychczasowego stylu życia, nawet jeśli nowy kierunek byłby bliższy temu, co naprawdę chcesz robić. Niektórzy mężczyźni obawiają się samego uczucia strachu i dlatego nawet nie zbliżają się do swojej krawędzi. Wybierają pracę, którą wiedzą, że mogą wykonywać dobrze i z łatwością, i nawet nie zbliżają się do autentycznego dzielenia się swoimi prawdziwymi talentami. Ich życie jest względnie bezpieczne i wygodne, jednak martwe. Brakuje im witalności, głębi i energii dającej inspirację, po których można rozpoznać mężczyznę żyjącego na własnej krawędzi. Nawet jeśli ciężko pracujesz, ale wstrzymujesz się i nie żyjesz blisko swojej granicy, inni mężczyźni nie będą mogli ci zaufać, że będziesz potrafił, i że faktycznie pomożesz im żyć na ich krawędzi i dzielić się swoimi talentami.

Jako eksperyment, opisz własną krawędź odnoszącą się do swojej kariery zawodowej, mówiąc do siebie na głos. Powiedz coś w tym stylu – Wiem, że mógłbym zarabiać więcej, ale jestem zbyt leniwy, aby poświęcić dodatkowy czas, jakiego to wymaga. Wiem, że mógłbym ofiarować więcej z mojego prawdziwego daru, ale boję się, że może mi się nie udać i że stanę się bankrutem bez grosza przy duszy. Poświęciłem piętnaście lat na rozwój własnej kariery i boję się to porzucić oraz zacząć od nowa, nawet jeśli wiem, że spędziłem większość życia na robieniu rzeczy, które tak naprawdę mnie nie interesują. Mógłbym zarabiać pieniądze w bardziej twórczy sposób, ale zamiast być kimś kreatywnym, spędzam mnóstwo czasu przed telewizorem.

Szanuj swoje granice. Szanuj swoje wybory. Podejmując je, bądź szczery ze sobą. Bądź również szczery ze swoimi przyjaciółmi. Strachliwy mężczyzna, który wie, że się boi, jest znacznie bardziej godny zaufania niż bojaźliwy mężczyzna, który nie jest świadomy swoich lęków. A bojaźliwy mężczyzna, który jednak wychyla się poza swoje lęki, żyjąc na krawędzi i stamtąd ofiarowując swoje dary, jest bardziej godny zaufania i jest większą inspiracją, niż mężczyzna, który pozostaje w bezpiecznej strefie, niechętny, by chociażby przyznać się do swoich codziennych obaw. Wolny mężczyzna otwarcie uznaje swoje lęki, bez skrywania ich i ukrywania się przed nimi. Żyj z ustami, które przylegają do twoich lęków, całując je, nie odsuwając się od nich, ani ich nie atakując.

Zawsze trwaj w swojej najgłębszej realizacji

Wieczność musi być domem mężczyzny w każdej chwili. Bez tego się gubi, ciągle z czymś zmaga i chwyta obłoków dymu. Mężczyzna musi zrobić wszystko, co konieczne, aby rozpoznać, a następnie ustabilizować wciąż świeżą realizację, a potem zgodnie z nią prowadzić swoje życie.

Uczyń ze swojego życia niekończący się proces bycia tym, kim jesteś na najgłębszym, najbardziej nieporuszonym poziomie istnienia. Wszystko inne niż ten proces ma drugorzędne znaczenie. Twoja praca, dzieci, żona, pieniądze, artystyczna twórczość czy przyjemności – to wszystko jest powierzchowne i puste, jeśli nie pływa po powierzchni głębokiego morza twojej świadomej miłości. Ile godzin twoja uwaga skoncentrowana była dzisiaj na zmianach i zewnętrznych zjawiskach – na wydarzeniach, ludziach, myślach czy doświadczeniach – a jak często spoczywała odprężona w swoim źródle? Gdzie teraz przebywa twoja uwaga? Czy czujesz jej źródło?

Czy choćby przez chwilę czujesz to, co sprawia, że twoja uwaga jest pełna świadomości? Czy czujesz najgłębszy rdzeń swojej uwagi? Co się wydarzy jeśli po prostu, bez wysiłku, pozwolisz swojej uwadze zanurzyć się w jej źródle? To źródło nigdy się nie zmienia i zawsze jest obecne. Jest stałym, cichym dźwiękiem tła, przenikającym muzykę twojego życia. Wczuj się w to źródło tak głęboko, jak tylko potrafisz, a następnie podejdź na nowo do swojej pracy, spraw intymnych, rodziny i twórczych wysiłków. Kiedy się kochasz, kochaj się Z TEGO ŹRÓDŁA. Kiedy zarabiasz pieniądze, zarabiaj je Z TEGO ŹRÓDŁA. Sprawdź, jak zmienią się szczegóły twojego życia, kiedy bardziej konsekwentnie będziesz żył z tego źródła.

Użyj wszelkich środków, aby wspomóc swoje odprężenie w źródle i pochodzącą z niego kreację. Czytaj książki, które przypominają ci prawdę, kim naprawdę jesteś. Spędzaj czas z ludźmi, którzy cię inspirują, i w których znajdujesz odzwierciedlenie tego źródła. Medytuj i praktykuj kontemplację czy też codziennie się módl, tak, abyś na bieżąco czerpał siłę z tego źródła.

Jeśli jesteś jak większość mężczyzn, masz silne nawyki przykuwające twoją uwagę do wydarzeń i zadań każdego dnia. Rok po roku płyną dni i noce, a życie prześlizguje się między palcami, kiedy twoja uwaga zanurzona jest w świecie, zdawałoby się, koniecznych zobowiązań. To wszystko jest jednak puste, jeśli nie doświadczamy naszych zobowiązań jako wyrazu głębi naszej istoty i prawdy naszego serca. Doświadczaj wieczności. Zrób wszystko, co się z tym wiąże. I przeżywaj szczegóły swojego życia z tej głębi istnienia. Bo jeśli odłożysz na później czerpanie ze swojego źródła, żeby najpierw zająć się biznesem, wtedy twoje życie minie na godzinach i dniach pracy, a potem po prostu go nie będzie. Tylko wtedy, gdy będziesz dobrze ugruntowany w tym, co jest większe od fizyczności, będziesz potrafił żyć z humorem, wiedząc, że każde ziemskie zadanie jest niczym więcej jak tylko złudzeniem konieczności.

Nawet w jakimś trywialnym momencie, oglądając telewizję lub sprzątając bałagan w kuchni, czuj prawdę tego kim jesteś. Poczuj bezkresną świadomość, w której każda chwila zdaje się pojawiać i znikać. Kiedy wychodzisz naprzeciw każdej chwili ze swoim najgłębszym urzeczywistnieniem, wtedy wszystkie chwile są tą samą intensywnością klarowności, spełnienia i humoru. Nic, co kiedykolwiek się zdarzyło, nie uczyniło żadnej różnicy dla Jedności, którą jesteś.

Nigdy nie zmieniaj zdania tylko po to, by zadowolić kobietę

Jeśli kobieta sugeruje coś, co zmienia punkt widzenia mężczyzny, wtedy powinien na nowo podjąć decyzję w oparciu o jej punkt widzenia. Jednak nigdy nie powinien zdradzać swojego wewnętrznego rozpoznania i intuicji, żeby zadowolić kobietę lub żeby „przystać” na jej rozwiązanie. Takie działanie źle wpłynie zarówno na nią, jak i na niego. Zaczną czuć do siebie urazę, a pancerz nagromadzonego braku autentyczności stanie się ciężarem dla ich miłości oraz zdolności swobodnego działania.

Zawsze powinieneś słuchać swojej kobiety, a następnie podejmować własne decyzje. Kiedy decydujesz się pójść za sugestią kobiety, jeśli w głębi serca czujesz, że inna decyzja byłaby bardziej właściwa, to tak jakbyś w rzeczywistości mówił – Nie ufam swojej własnej mądrości. Mówiąc to, osłabiasz zarówno samego siebie, jak i podkopujesz jej wiarę w ciebie – dlaczego miałaby ufać twojej mądrości, jeśli ty sam jej nie ufasz? Wszyscy odczują twój brak autentyczności, jeśli będziesz zaprzeczał swojej głębokiej prawdzie, aby zadowolić kobietę. Wyczują, że twój fałszywy uśmiech skrywa wewnętrzne rozdarcie. Twoi przyjaciele, dzieci i współpracownicy mogą cię kochać, ale nie zaufają ci, skoro ty sam nie ufasz swoim wewnętrznym zamiarom. A co ważniejsze, twoje własne poczucie nieautentyczności zaciąży na twojej zdolności klarownego działania. Twoje działania nie będą współbrzmieć z twoim wnętrzem.

Jeśli jednak słuchasz kobiety i bierzesz pod uwagę wszystko, co mówi, a następnie podejmujesz własną, najlepszą decyzję, wtedy działasz w zgodzie ze sobą. Przekazujesz bezgłośną informację – Moja najgłębsza mądrość prowadzi mnie do tej decyzji. Jeśli się mylę, będzie to dla mnie lekcja, a moja mądrość stanie się jeszcze głębsza. Jestem gotowy się pomylić i wzrastać dzięki własnym błędom. Działanie w oparciu o moją najgłębszą mądrość jest procesem, któremu ufam.

Kiedy ufasz samemu sobie, to równocześnie rodzi zaufanie innych do ciebie. Owszem, możesz się mylić, ale jesteś gotowy się tego dowiedzieć i w ten sposób uczyć się z doświadczenia. Jesteś otwarty na słuchanie innych, ale ostatecznie to ty przyjmujesz odpowiedzialność za podejmowanie własnych decyzji. Nikogo innego nie będziesz mógł za to obwinić.

Jeśli rezygnujesz z własnej, osobistej decyzji, podążając za decyzją kobiety, to kiedy zdarzy się niepowodzenie, będziesz ją obwiniał, a gdy będzie miała rację, poczujesz się słaby, ponieważ odmówiłeś sobie szansy podążania za własnym sercem i wzrastania na swoich błędach. Bądź otwarty, aby zmienić swoje odczucia w oparciu o to, co mówi twoja kobieta – słowami i językiem ciała – a następnie podejmij własną decyzję, bazując na swojej najgłębszej intuicyjnej mądrości i wiedzy. Może podejmiesz dobrą decyzję, a może złą, ale cokolwiek się wydarzy, będzie to twój najlepszy wybór i wzmocnisz tym swoją przyszłą zdolność działania.

Swój cel musisz stawiać wyżej od związku

Każdy mężczyzna wie, że jego najwyższy cel w życiu nie może być sprowadzony do jakiegokolwiek konkretnego związku z kobietą. Jeżeli mężczyzna na pierwszym miejscu, ponad własnym najwyższym celem, stawia swój związek, wtedy osłabia samego siebie, nie służy wszechświatu i okłamuje kobietę, że jest autentycznym mężczyzną, który może ofiarować jej pełną, niepodzieloną obecność.

Przyznaj się sam przed sobą, że gdybyś miał do wyboru jedno z dwojga – doskonały, intymny związek z kobietą lub osiągnięcie własnego, najwyższego celu w życiu – wybrałbyś to drugie. Już sama ta wiedza zdejmuje znaczną część presji, aby na pierwszym miejscu stawiać swój związek, kiedy w rzeczywistości to nie on jest najwyższym priorytetem. Twoim priorytetem jest twoja misja. Dopóki nie wiesz, czym ona jest i nie dostosowałeś do niej swojego życia, twój rdzeń będzie pusty. Twoja obecność w świecie będzie osłabiona, podobnie jak twoja obecność przy partnerce. Następnym razem, kiedy zauważysz, że „poddajesz się” swojej kobiecie, odkładając na bok swoją misję oraz zaprzeczasz swojemu prawdziwemu celowi, żeby spędzić czas z nią, zatrzymaj się. Powiedz jej, że ją kochasz, ale nie możesz wyprzeć się celu własnego serca. Powiedz, że spędzisz z nią na przykład trzydzieści minut (lub pewien określony czas), poświęcając jej absolutną uwagę i całkowitą obecność, ale później musisz wrócić do swojej misji.

Twoja kobieta będzie znacznie bardziej spełniona przez trzydzieści minut twojej codziennej, niepodzielnej uwagi i zniewalającej miłości, niż przez kilka godzin słabej i powierzchownej obecności, kiedy twoje serce nie ma na to naprawdę ochoty. Czas, który spędzasz ze swoją kobietą powinien być czasem, kiedy chcesz być z nią bardziej, niż robić cokolwiek innego. Jeśli będziesz wtedy wolał robić coś innego, ona to poczuje. I oboje będziecie niezadowoleni.

Wychyl się nieznacznie poza swoją krawędź

Rozwój mężczyzny jest optymalny, gdy w każdej chwili, nawet nieznacznie, ale jednak regularnie przekracza swoje granice, swoje zdolności i swoje lęki. Nie powinien być zbyt leniwy, pogrążając się w marazmie i tkwiąc wewnątrz strefy komfortu i wygody. Nie powinien także na siłę wychodzić daleko poza swoje ograniczenia, niepotrzebnie się spinając i nie potrafiąc skorzystać ze swoich doświadczeń. Powinien wychylać się tylko nieznacznie poza krawędź swojego lęku i dyskomfortu. Ale nieustannie. We wszystkim co robi.

Kiedy szczerze potrafisz przyznać gdzie leży twoja rzeczywista krawędź strefy komfortu, wtedy najlepiej przekraczać ją tylko nieznacznie. Bardzo niewielu mężczyzn ma odwagę do takiej praktyki. Większość albo poprzestaje na łatwej ścieżce, albo chcąc nadać sobie znaczenie, idzie na całość, wybierając drogę ekstremalnie trudną. Twoja niepewność może spowodować, że zaczniesz wątpić w siebie i wybierzesz „łatwą drogę”, nie zbliżając się nawet do prawdziwej krawędzi lub twojego prawdziwego daru. Twój brak pewności siebie może też skłonić cię do nieustannego, siłowego wychodzenia coraz dalej, starając się przezwyciężyć własne poczucie niedoskonałości.

Oba podejścia unikają bycia świadomym prawdziwego stanu w danym momencie, którym często jest lęk. Jeśli pełen obaw unikasz lęku, nie możesz odprężyć się w tym co nieustraszone. Twój strach jest najbardziej precyzyjną definicją ciebie. Powinieneś go dobrze poznać. Powinieneś go czuć właściwie nieustannie. Strach ma się stać twoim przyjacielem, abyś nie czuł się nim skrępowany. Pierwotny strach pokazuje raczej to, że znajdujesz się na krawędzi. Bycie ze swoim strachem, pozostawanie na własnej krawędzi, pozwala na dokonanie prawdziwej transformacji. Życie na krawędzi, ani zbyt leniwe, ani zbyt dynamiczne, pozwala dostrzegać i obejmować każdy moment z jak najmniejszym rozproszeniem. Jesteś gotowy przyjmować rzeczywistość taką, jaka jest i nie starasz się od niej uciekać. Nie chowasz się też przed nią, dążąc do jakiegoś przyszłego celu.

Strach przed strachem może doprowadzić do wycofania się i życia uboższego niż możesz przeżyć. Strach przed strachem może też prowadzić do życia pełnego parcia do przodu i napięcia, w którym przegapiasz obecną chwilę. Zdolność odczuwania każdej chwili, w tym również strachu, bez prób ucieczki, tworzy stan autentycznego ożywienia i pełnej pokory spontaniczności. Jesteś gotowy na to, co przychodzi, na nieznane… nic cię nie odciąga ani nie popycha do przodu od nieboskłonu danej chwili. Wisisz tuż nad krawędzią.

Z otwartym sercem robisz krok poza pewny grunt strefy komfortu. Znajdujesz się w przestrzeni niepoznanego – prawdziwy i czujny. Wtedy przyciąganie głębi istnienia pomoże ci dotrzeć do jedynej przestrzeni, gdzie lęk nie istnieje – ku wiecznemu, pełnemu wolności spadaniu, które jest twoim domem… miejscem, gdzie zawsze JESTEŚ. Przyznawaj się do własnego strachu i nieznacznie wychylaj się poza niego. W każdym aspekcie twojego życia. Zacznij od teraz.

Zrób to dla miłości

Mężczyzna powinien przenikać i penetrować świat w taki sam sposób, w jaki penetruje swoją kobietę – nie tylko dla osobistej korzyści i przyjemności, ale aby potęgować miłość, otwartość i głębię.

Przy następnym seksualnym zbliżeniu, poczuj swoje największe pragnienie. Twoje najgłębsze pragnienie w życiu. Poczuj z jakiego powodu robisz w życiu cokolwiek, a w szczególności, dlaczego jednoczysz się ze swoją kochanką. Może istnieć wiele pomniejszych przyczyn, ale jaki jest ten najgłębszy, najważniejszy powód?

Dla większości mężczyzn najważniejszy powód robienia czegokolwiek związany jest z odkrywaniem własnej najgłębszej prawdy, cieszeniem się całkowitą wolnością i miłością oraz ofiarowaniem swoich autentycznych talentów. Jednak wielu mężczyzn poprzestaje na odrobinie wolności i miłości, nie ofiarując w pełni swoich darów. Cieszą się z wolności kupna dobrego samochodu, gdy w miarę często uprawiają zadowalający seks i gdy w niedzielę mogą spać do południa. Tego typu wolność jest przyjemna i rzeczywiście jest prawdziwym darem, który czyni istotną różnicę w życiu innych ludzi. Wielu mężczyznom to jednak nie wystarcza.

Wolność czy miłość, którą osiągnęli, oraz sposób, w jaki ofiarowują swoje dary często pozostawia poczucie niespełnienia. Nadal czegoś brakuje. Ciągle czują pragnienie, aby iść dalej, aby się wyswobodzić, aby cieszyć się życiem wolnym od subtelnego poczucia ograniczenia, samotności, podskórnego napięcia czy strachu. A wielu mężczyzn – bez względu, jak bardzo się stara – wciąż czuje, że nie zdołało jeszcze ofiarować swojego autentycznego daru. Wydaje im się, że ich życie u samej podstawy jest sztuczne, podobnie jak ich życie seksualne.

Kiedy mężczyzna ofiaruje kobiecie prawdziwy dar seksu, wtedy przenika ją całą i powoduje, że ona rozkwita w miłości przekraczającej wszelkie granice. Tak samo jest ze światem. Aby kobieta i świat mogli naprawdę rozkwitnąć, konieczna jest autentyczność, stanowczość i odwaga serca. Mężczyzna musi znać prawdę swojego wnętrza i musi chcieć ofiarowywać swój dar w pełni. Żadnego wstrzymywania się. Musi być skłonny zadedykować swoje życie i swój seks pomnażaniu miłości, penetrując kobietę i świat prawdziwymi, płynącymi z serca darami. Taka gotowość nie jest często spotykana.

Wielu mężczyzn „zaliczy” swoją kobietę i sprawi, że rozkwitnie w przeciętny sposób, przeżywając parę orgazmów i parę chwil emocjonalnej więzi przed zaplanowaniem kolejnego dnia. Wielu mężczyzn chętnie „zaliczy” świat i sprawi, że rozkwitnie w zaledwie przeciętny sposób, zarabiając parę złotych i przyczyniając się do ulepszenia swojego otoczenia na tyle, aby inni nie czuli, że ich życie jest całkowitą porażką. Jednak bardzo niewielu mężczyzn jest gotowych zrobić to naprawdę – użyć wszystkiego, co mają, aby wyzwolić swoją kobietę i świat w możliwie najgłębszej prawdzie, miłości i otwartości. Niewielu mężczyzn jest skłonnych ofiarować swój najgłębszy geniusz, swoje prawdziwe zdolności, poezję ich czystego istnienia w każdym pchnięciu seksu i życia. Większość mężczyzn zwiotczała we własnych wątpliwościach i niepewności. Wstrzymują swoje prawdziwe popędy ze strachu. Więc bzykają kobietę i świat tylko na tyle, aby czerpać z tego przyjemność i wygodę, których potrzebują, aby zagłuszyć uwierające ich poczucie fałszu i niepewności.

Jeśli jesteś gotowy odkryć i przyjąć własną prawdę, wychylić się poza strach i ofiarować wszystko, co posiadasz, wtedy możesz przenikać świat i kobietę z samego rdzenia swojego istnienia i sprawić, że rozkwitną w miłości bez granic. Możesz brać swoją kobietę tak głęboko, że jej oddanie otworzy twoje serce w blasku światłości. Możesz przylgnąć do świata z tak cierpliwą miłością, że otworzy się i przyjmie twoje najgłębsze dary. Nie ma żadnej zasadniczej różnicy pomiędzy wchodzeniem w serce kobiety, a wchodzeniem w pełni w otaczający świat. Oba rodzaje zbliżenia, seksualny i ten ze światem, wymagają od ciebie wrażliwości, spontaniczności i silnego połączenia z głęboką prawdą serca, aby przenikać chaos i zamknięcie w taki sposób, aby zapanowała miłość.

Ani kobiety ani świat nie są przewidywalne. Często będzie ci się zdawało, że opierają się twoim darom i testują twoją wytrwałość. I tak samo z pewnością czule odpowiedzą na autentyczność twoich starań i troski oraz emanowanie twoją niezachwianą miłością. Otworzą się w miłości i przyjmą w pełni – tylko po to, aby w następnej chwili lub parę dni później oprzeć się i znowu cię sprawdzać. Ani kobiety, ani świata nie można przewidzieć czy oszukać. Świetnie wiedzą, kiedy po prostu się obijasz. A chcą cię mieć naprawdę.

Są dwa sposoby radzenia sobie z kobietami i światem bez ustępowania czy rezygnowania ze swoich prawdziwych talentów albo rozmieniania na drobne siły głębi swojej istoty. Jednym sposobem jest wyrzeczenie się seksualnej intymności oraz świata, i całkowite poświęcenie się – bez rozproszenia czy kompromisu – wybranej przez siebie ścieżce, będąc wolnym od, zdawałoby się, nieustannych wymogów stawianych przez kobiety i świat. Innym sposobem jest „pieprzyć” je na kawałki, gwałcić miłością bez zabezpieczeń, ofiarować swoje prawdziwe dary pomimo ciągłej szarpaniny, wytapiać swoje autentyczne talenty w ogniu sprzeciwu i poddania oraz wydobywać miłość z wolności głębi swojej istoty, nawet kiedy ciało i umysł umierają w rozdarciu, krzyżowane przez nieuchronną przyjemność i ból, przyciąganie i odpychanie, zysk i stratę. W ten sposób żadne dary nie pozostaną nieofiarowane. Nie będzie żadnych granic dla głębi twojego istnienia. Tylko otwartość, wolność i miłość jako owoc zbliżenia z kobietą… i światem.

Jeśli w ogóle planujesz schadzkę z kobietą czy światem, lepiej idź na całość i weź je całe ze swojej autentycznej głębi, aby bezkresne dary twojego hardego serca sprawiły, że rozkwitną w otwarciu. W przeciwnym razie, kiedy penetrujesz je z zawstydzeniem czy rezerwą, aby tylko zaspokoić własne potrzeby, wtedy kobieta i świat poczują twój brak oddania, głębi i prawdy. Zamiast poddać się twojej miłości, będą cię rozpraszać, wysysać twoją energię i wciągać w niekończące się komplikacje, a twoje życie i związek staną się niemal nieustannym poszukiwaniem ulgi od ograniczeń. Możesz być pustelnikiem i żyć gdzieś na uboczu. Jednak jeśli zdecydujesz się na stosunek (współżycie) z kobietą i światem, poczujesz, że zarówno kobieta, jak i świat, będą dla ciebie pułapką, dopóki nie będziesz wolny pośród „prawdziwego pieprzenia”, w pełni angażując się w dawanie, niczego nie zatrzymując i rozpuszczając każdą chwilę w otwartości miłości. Na dobre i na złe… taka jest droga prawdziwego mężczyzny.

Doceń krytykę swoich przyjaciół

Zdolność mężczyzny do przyjmowania bezpośredniej krytyki od innych mężczyzn jest miarą jego zdolności do przyjmowania męskiej energii. Jeśli on nie ma pozytywnego stosunku do męskiej energii (np. wobec swojego ojca), będzie zachowywał się jak kobieta i będzie się czuł zraniony… lub zamiast zrobić dobry użytek z krytyki, będzie się przed nią bronił.

Mniej więcej raz w tygodniu powinieneś usiąść ze swoimi najbliższymi kumplami i przedyskutować to, co robisz w życiu i czego obawiasz się robić. Rozmowa powinna być krótka, rzeczowa i prosta. Powinieneś stwierdzić, w jakim miejscu znajdujesz się obecnie. Następnie twoi przyjaciele powinni przygotować dla ciebie eksperyment, coś, co możesz wykonać, a co uświadomi ci coś na twój temat lub zaowocuje większą wolnością w życiu.

Mógłbyś powiedzieć – Chciałbym mieć romans z Denise, ale nie chcę skrzywdzić mojej żony. Boję się, że mogłaby się dowiedzieć.
Mówisz o Denise już od sześciu miesięcy. Marnujesz swoją energię na tę fantazję. Powinieneś iść z nią do łóżka jutro wieczorem albo odpuść sobie tę sprawę i nigdy więcej o tym nie mów – mogliby odpowiedzieć twoi przyjaciele, ujawniając twoje wahanie i miernotę.
OK, wiem, że tego nie zrobię. Teraz widzę, że za bardzo boję się zrujnować swoje małżeństwo, aby mieć romans z Denise. Moje małżeństwo jest ważniejsze niż to, że pragnę ciała Denise. Dam sobie spokój i skupię się z powrotem na moich życiowych priorytetach. Dzięki.

Twoi bliscy kumple powinni być gotowi wystawić na próbę twoją miernotę i przeciętność, sugerując konkretne działania, które możesz wykonać, i które w ten czy inny sposób wytrącą cię z jakiejś koleiny. A ty w ten sam sposób musisz być gotowy zaoferować im swoją brutalną szczerość, jeśli wszyscy macie się rozwijać. Dobrzy przyjaciele nie powinni tolerować przeciętności w sobie nawzajem. Kiedy żyjesz na swojej krawędzi, twoi kumple powinni to honorować, ale ci nie odpuszczać. Powinni uszanować twoje obawy i z miłością, bez wywierania przymusu zachęcać, abyś je przekroczył.

Jeśli oczekujesz od swoich kumpli jedynie wsparcia bez stawiania wyzwań, świadczy to o jakiejś nierozwiązanej sprawie z twoim ojcem, bez względu na to, czy on żyje, czy nie. Siła ojcostwa to siła wyzwania i pełnego miłości przewodnictwa. Bez tej męskiej siły w życiu, twój kierunek staje się rozmyty i będziesz skłonny błądzić w chaosie własnej dwuznaczności i niezdecydowania. Twoi przyjaciele mogą dostarczyć ci wyrazistego światła miłości – bez kompromisów strachliwego Pana Milutkiego – dzięki czemu możesz ujrzeć kierunek, w którym rzeczywiście powinieneś podążać.

Wybierz na przyjaciół mężczyzn, którzy sami żyją na krawędzi, stawiają czoła swoim lękom i żyją tuż ponad nimi. Tacy mężczyźni potrafią kochać, nie chroniąc cię przed nieuniknioną konfrontacją z rzeczywistością twojego życia. Powinieneś ufać, że tacy przyjaciele przedstawią ci twoje życie takim, jakie je widzą i zaproponują konkretne działanie, które rzuci światło na twoją sytuację. Zapewnią też niezbędne wsparcie do życia w wolności poza krawędzią, co nie zawsze jest przyjemne.

Jeśli nie znasz swojego celu, odkryj go TERAZ

Bez świadomości celu własnego życia mężczyzna jest całkowicie zagubiony, dryfuje i raczej przystosowuje się do wydarzeń, niż sam je tworzy. Nie znając celu swojego życia, egzystencja mężczyzny jest przeciętna, mierna i „bezpłodna” – być może staje się nawet seksualnym impotentem lub ma tendencję do mechanicznego seksu, który wcale go nie angażuje i nie ubogaca.

Osią twojego życia jest twój cel. Jeśli masz działać w świecie ze spójnością i uczciwością, wszystko w życiu, od diety po karierę, musi być zharmonizowane z twoim celem. Jeśli znasz swój cel, swoje najgłębsze pragnienie, sekretem sukcesu jest takie zorganizowanie życia, abyś realizował ten cel, minimalizował rozproszenia oraz nie zbaczał na bezdroża. Jeśli nie znasz swojego najgłębszego pragnienia, wtedy nie możesz dostroić do niego swojego życia. Wszystko w życiu oderwane jest od rdzenia. Chodzisz do pracy, ale skoro nie jest związana z twoim autentycznym celem i talentem, jest tylko sposobem zarabiania pieniędzy. Przechodzisz przez codzienną rutynę rodziny i przyjaciół, a każda chwila jest tylko jedną z wielu w długim ciągu chwil… zmierza donikąd, bez wrodzonej sobie głębi. Odłączony od rdzenia, czujesz się słaby i przeciętny. To uczucie pustki nadszarpnie nie tylko twoją „erekcję” w świecie, ale i erekcję przy twojej kobiecie.

Kiedy jednak znasz swój prawdziwy cel, swoje rdzenne pragnienie, każda chwila życia może się stać jego ekspresją. Każda chwila pracy i intymności wypełniona będzie mocą twojego najgłębszego pragnienia. Nie będziesz przechodził przez rutynowe zawirowania w pracy czy ze swoją kobietą, ale będziesz żył prawdą swojego serca i ofiarowywał dary swojej miłości, chwila po chwili. Takie życie będzie dopełnione i autentyczne w każdym momencie.

Prawdziwy mężczyzna nie szuka spełnienia w pracy czy przy swojej kobiecie, ponieważ już jest pełny. Dla niego praca i intymność stanowią okazje, aby ofiarować swoje dary i zatracić się w ekstazie dawania.

Bądź gotowy zmienić w życiu dosłownie wszystko

Mężczyzna musi być gotowy oddać się swojemu celowi w 100%, wypełnić swoją karmę lub zerwać z nim i porzucić tę określoną drogę życia. Musi być zdolny do tego, aby nie wiedzieć co zrobić ze swoim życiem, wkraczając w okres niepewności i oczekiwania na pojawienie się wizji lub nowej postaci celu. Czas zdecydowanego, konkretnego działania, po którym następuje okres, kiedy nie wiadomo, co się do cholery dzieje, jest naturalny dla mężczyzny, który zrzuca z siebie warstwy przeznaczenia, rozluźniając się w prawdzie.

Otwierając się na życie na krawędzi, twój najgłębszy cel będzie powoli się odkrywał. W tym czasie będziesz doświadczał wielu warstw celu, z których każda będzie znajdowała się coraz bliżej twojego najgłębszego celu. To tak, jakby twój najgłębszy cel znajdował się w środku twojego istnienia, otoczony warstwami koncentrycznych okręgów, z których każdy jest celem niższego rzędu. Twoje życie polega na przenikaniu każdego z tych okręgów, z zewnątrz do środka.

Cele zewnętrzne to często te, które przejąłeś, lub których nauczyłeś się od swoich rodziców oraz z doświadczeń dzieciństwa. Być może twój ojciec był strażakiem, więc i ty chciałeś być strażakiem. Albo na przekór – postanowiłeś zostać podpalaczem. W każdym razie okręgi zewnętrzne – cele, które absorbowały cię w młodości lub wczesnych latach dorosłości, są zapewne tylko dalekimi „przybliżeniami” twojego najgłębszego celu.

Jeśli twoim najgłębszym celem jest medytowanie i poznanie Boga, możesz odkryć, że zanim będziesz mógł całkowicie oddać się tej praktyce, musisz wpierw przebyć drogę przez koncentryczne okręgi gry z partnerkami seksualnymi, używania narkotyków, małżeństwa, wychowywania dzieci, rozwoju kariery zawodowej, aby wreszcie, po zaniku fascynacji i potrzeby robienia tego wszystkiego, przejść do sedna – medytacji na pełny etat. Kiedy przechodzisz przez każdą z warstw i poruszasz się dalej do środka, z każdą chwilą będziesz coraz bliżej swojego najgłębszego celu, aż w końcu zaczniesz nim żyć – czymkolwiek on jest. Jednak w chwili obecnej prawdopodobnie nie żyjesz jeszcze swoim najgłębszym celem. Zapewne musisz jeszcze wypalić starą karmę lub wypełnić potrzebę aktualnego celu, który cię fascynuje i prawdopodobnie nieco rozprasza.

Łatwo jest czuć się zawiedzionym przez życie – sukces nigdy nie smakuje tak dobrze, jak się zdaje. Jednak jest po temu powód. Zadowolenie z osiągnięcia pomniejszego celu nigdy nie trwa zbyt długo, ponieważ po prostu przygotowuje cię do dążenia do jeszcze pełniejszego ucieleśnienia i wyrażenia twojego najgłębszego celu. Podstawą każdego celu czy każdej misji jest to, aby żyć nią aż do momentu, kiedy staje się pusta, nudna i bezużyteczna. Wtedy powinna być porzucona. To dowód rozwoju i wzrostu, który zwykle błędnie uznajemy za oznakę porażki.

Na przykład, możesz podjąć jakiś projekt biznesowy, pracować nad nim parę lat, a potem nagle może się okazać, że zupełnie straciłeś do niego serce. Wiesz, że gdybyś pozostał przy nim jeszcze jakiś czas, twój plon finansowy byłby znacznie większy, niż gdybyś porzucił go teraz. Jednak ten projekt nie jest już dla ciebie wyzwaniem. Już cię nie interesuje. Pracując nad nim przez ostatnie lata rozwinąłeś swoje umiejętności, ale nie wydał jeszcze pełnego plonu. Teraz, kiedy osiągnąłeś już niektóre zamierzenia, możesz się zastanawiać, czy powinieneś zostać i doprowadzić go do pełnej realizacji, nawet jeśli ta praca wydaje ci się pozbawiona sensu.

Kto wie, być może powinieneś zostać przy projekcie. Może zwijasz się zbyt szybko, obawiając się sukcesu lub porażki, albo po prostu jesteś zbyt leniwy, aby wytrwać do końca. To jedna możliwość. Zapytaj swoich bliskich kumpli, czy ich zdaniem po prostu tracisz rozpęd, wymiękasz przed metą czy też boisz się doprowadzić projekt do końca. Jeśli czują, że rezygnujesz zbyt wcześnie, wtedy zostań.

Jednak możliwe jest również, że wypełniłeś już swoją karmę w tym obszarze. Możliwe, że była to jedna z warstw celu, którą zrealizowałeś na drodze do kolejnej warstwy, bliższej twojemu najgłębszemu celowi.

Pośród oznak świadczących o wypełnieniu lub zakończeniu celu w danej warstwie znajdują się następujące:

1. Nagle tracisz jakiekolwiek zainteresowanie projektem lub misją, która poprzednio mocno cię motywowała.
2. Ku twojemu zaskoczeniu, nie czujesz w ogóle żalu na myśl o zakończeniu projektu.
3. Nawet nie mając zielonego pojęcia, co będziesz dalej robić, czujesz się zdecydowany, klarowny, a przede wszystkim wolny od jakichkolwiek obciążeń.
4. Na myśl o zakończeniu zaangażowania w projekt czujesz przypływ energii.
5. Sam projekt wydaje ci się wręcz niedorzeczny, jak kolekcjonowanie sznurówek albo tapetowanie ścian rachunkami ze stacji benzynowej. Oczywiście mógłbyś to kontynuować, ale po co?

Jeśli zauważasz u siebie takie symptomy, prawdopodobnie nadszedł czas, abyś przestał pracować nad danym projektem. Musisz jednak zakończyć swój udział w sposób uczciwy, upewniając się, że załatwiłeś wszystko, i że niczyje życie nie będzie obciążone twoją decyzją. To może potrwać jakiś czas, ale ważne jest, aby ta warstwa celu została domknięta w całości i nie tworzyła żadnego nowego zobowiązania, które mogłoby obciążać w przyszłości ciebie lub kogoś innego. Następna warstwa odsłaniającego się celu może stać się oczywista natychmiast. Częściej jednak tak nie jest. Po zamknięciu jednej warstwy celu, możesz nie wiedzieć, co zrobić ze swoim życiem. Wiesz, że stary projekt już się dla ciebie zakończył, ale nie jesteś pewien co będzie dalej. Na tym etapie musisz poczekać na wizję.

Nie ma sposobu, aby przyśpieszyć ten proces. Być może, żeby się utrzymać, będziesz musiał znaleźć przejściową pracę, dopóki kolejna warstwa celu nie stanie się klarowna. Albo może masz dość pieniędzy, aby zwyczajnie poczekać. W każdym przypadku jest istotne, abyś otworzył się na wizję tego, co ma nadejść. Będziesz otwarty na wizję swojego najgłębszego celu, nie wypełniając czasu rzeczami, które mogą odciągnąć twoją uwagę. Nie oglądaj telewizji, ani nie graj w gry komputerowe. Nie wychodź co wieczór na piwo ze znajomymi, ani nie zaczynaj umawiać się z kilkoma kobietami. Po prostu poczekaj. Być może będziesz potrzebował ukryć się w jakimś opuszczonym miejscu, aby pobyć ze sobą sam na sam. Cokolwiek zdecydujesz się zrobić, świadomie pozostań otwarty i dostępny na wizję tego, co ma nadejść. Ona nadejdzie.

A kiedy przyjdzie, zazwyczaj nie będzie szczegółowa. Zapewne będziesz miał przeczucie w jakim kierunku iść, ale praktyczne kroki mogą nie być oczywiste. Kiedy impuls zacznie się pojawiać, wykorzystaj go i działaj. Nie czekaj na szczegóły. Ucz się tego, co masz robić na próbach i błędach.

Może byłeś na przykład maklerem giełdowym i zrealizowałeś tę konkretną warstwę celu. Zaoszczędziłeś trochę pieniędzy, więc teraz czekasz na wizję następnej warstwy. Po trzech tygodniach odchodzenia od zmysłów, nie wiedząc, co robić ze swoim życiem, zaczynasz czuć, że chcesz pracować z ludźmi. Zaczynasz fantazjować o tym, jak mógłbyś wykorzystać swoje finansowe umiejętności, aby pomagać ludziom założyć ich własne firmy. Masz kilkoro przyjaciół, którzy mają wielkie plany, aby ocalić świat, ale są marnymi biznesmenami i zdaje się, że nie potrafią ruszyć z miejsca. Dzwonisz więc do nich i oferujesz swoją pomoc.

Pomagając im, nieustannie poszukujesz „wołania” swojego celu. Możesz zaliczyć kilka falstartów. W końcu jednak okazuje się, że mnóstwo organizacji non-profit dzwoni do ciebie, prosząc o radę. Masz wrażenie, jakby cały wszechświat wspierał cię w tym, co robisz. Kompletnie nie masz pojęcia, czy dzięki temu zarobisz na życie, ale na chwilę obecną czujesz się z tym dobrze. A więc w pełni koncentrujesz się na tym. Ofiarowujesz swój dar w 100%, niczego nie wstrzymując.

Wkrótce jakiś bogaty człowiek dowiaduje się o tym, co robisz. Podziwia twoje pełne oddanie i nastawienie na pomaganie innym. Staje się twoim patronem i sponsorem. Wtedy jesteś ustawiony. Masz niezły dochód, robisz to, co naprawdę chcesz robić i pomagasz innym. Kochasz to, co robisz, więc wyzwalasz miłość w otaczających cię ludziach. Twoje życie znowu zdaje się być pełne.

A potem, pewnego dnia, po paru latach, ponownie następuje koniec. Również i ta warstwa zostaje zrealizowana. A cykl rozpoczyna się od nowa, dopóki nie przejdziesz wszystkich kolejnych warstw do swojego najgłębszego celu. Wtedy angażujesz się w 100%, dopóki i ten cel także nie rozpłynie się w rozkoszy miłości, którą jesteś…

– KONIEC FRAGMENTU –